piątek, 15 listopada 2013

36 "Strasznie czuć tu papierosami."

UWAGA, OSTATNI ROZDZIAŁ NA TYM BLOGU! ZAPRASZAM DO PRZECZYTANIA NOTKI POD ROZDZIAŁEM W CELU WYJAŚNIENIA ZAISTNIAŁEJ SYTUACJI, ENJOY.

______________

                Pobyt w szpitalu mijał jej bardzo szybko. Wszystkie wyniki badań wychodziły pozytywnie, więc była zakwalifikowana do jak najszybszego pobrania szpiku. Przez większość czasu, gdy Chris i Vivienne byli w pracy, siedziała z małą w swojej sali, zabijając nudę. Ronnie była przygotowywana do operacji ratującej jej życie i chociaż niewiele rozumiała, jej twarzyczkę aniołka cały czas rozświetlał promienny uśmiech.
                Dwa dni później odbyło się operacyjne pobranie szpiku od dawcy, czyli Amy. Brunetka kompletnie nie wiedziała jak przebiegł zabieg, gdyż tuż po przewiezieniu na salę operacyjną poczęstowano jej organizm dawką środku nasennego, który przyniósł jej kojący odpoczynek. W życiu nie spała tak spokojnie, jak podczas pobytu na sali.
                Obudziła się kilka godzin po zabiegu, kompletnie oszołomiona. Przez chwilę nie wiedziała, gdzie się znajduje, co się dzieje i dlaczego czuje się tak okropnie zmęczona. Jej oczy błądziły po suficie, nie miała sił, by otworzyć usta. Ale mimo tego wszystkiego czuła się naprawdę dobrze, choć może była trochę osłabiona. Gdzieś obok niej musiała być pielęgniarka, gdyż usłyszała jak ktoś wychodzi z pomieszczenia.
                Do środka weszły dwie osoby. Amy obróciła głowę w stronę drzwi i ujrzała pielęgniarkę, która miała kroplówkę o czerwonawym zabarwieniu oraz anestezjologa.
-Już po wszystkim, panno Harris. Jak się czujemy? – zapytał mężczyzna, podchodząc do niej. Amy uniosła zaciśniętą dłoń ku górze i pokazała kciuk do góry. Uśmiechnęła się delikatnie, czując się wyczerpana. – Dostanie pani teraz maskę tlenową, w porządku?
-Jasne – skinęła głową dziewczyna. Jej głos był zachrypnięty – Co z Ronnie?
-Specjaliści szykują ją do zabiegu, macie tą samą grupę krwi, więc filtracja szpiku przebiegła dość szybko. Po zabiegu mała zostanie w szpitalu i mniej więcej po dwóch, trzech tygodniach będziemy wiedzieli czy jej organizm wszystko przyjął jak należy. Bądźmy dobrej myśli. Odczekamy trochę, aż kroplówka się skończy i wraca pani do swojej sali. Podobno czeka na panią tam jakaś niespodzianka.
-Jaka? – zdziwiła się dziewczyna, chcąc unieść się na łokciach. Niestety jej próby zakończyły się fiaskiem, gdyż poczuła zawroty głowy i zmuszona była opaść z powrotem na poduszkę. Anestezjolog pokręcił głową, zakładając jej maskę tlenową.
-Nie mam pojęcia, ktoś do pani ponoć przyjechał… Musi mi pani wybaczyć, tlen winien był pani podać wcześniej, ale straszne zamieszanie było na oddziale, zostałem wezwany na dół do konsultacji. Zawroty głowy miną po kilku godzinach, to efekty uboczne narkozy. A tymczasem, niech pani odpoczywa.
                I wyszedł. Zostawił ją kompletnie samą, zdaną na pastwę samotności. Pielęgniarka też opuściła pomieszczenie. Jedyne dźwięki, które jej towarzyszyły to praca jakiejś szpitalnej maszyny. Oddychała miarowo, wspomagana maską tlenową. Po chwili ponownie zapadła w sen.
*
                -Daj spokój, niech śpi. – westchnął chłopak, wstając z fotela. Głos miał niemalże jak Zayn, ale przez otaczającą ją mgłę snu, nie mogła tego potwierdzić.
-Nie rozumiem, co to za polityka, żebym dowiadywał się o wszystkim ostatni. Nie ufa mi? Przecież wie, że zrozumiałbym ją i przyleciał… - LIAM? Co on tutaj robi? Amy wstrzymała na kilka sekund oddech, mając wrażenie, że śni.
-No właśnie, przyleciałbyś. Rzuciłbyś wszystko i wsiadłbyś w samolot. Nie rozumiesz, że Amy to typ dziewczyny, która nie chce, żebyś przylatywał przez każdą drobnostkę? Uwierz mi stary, ona wie, że dopiero trasa się zaczęła i że gdybyś wsiadł w samolot, to bylibyśmy zmuszeni odwołać koncert. Jeśli fani dowiedzieliby się, że lecisz na jej jedno małe zawołanie, nie daliby jej żyć. Nie zależnie od tego jaki jest powód. Może nie wszyscy, ale trochę by się ich znalazło… Rozumiesz?
-Ale… - westchnął Liam. Amy nadal pozostawała nieruchoma, udając, że śpi.
-Nie wszyscy może mieliby jej to za złe, ale są ci, którzy nie zostawiliby na niej suchej nitki. To wrażliwa dziewczyna. Z pewnością powiedziałaby ci o wszystkim, gdybyśmy mieli wolne. Ale ona nie chce ingerować w twoją karierę, jasne?
-Tak… - ponowne westchnięcie. Któryś z nich wstał i podszedł do drzwi.
-Ja idę zapalić, ty tu siedź.
                Cichy stukot zamykanych drzwi. Tupot ciężkich butów na podłodze, Liam chodził w tą i z powrotem. Amy odliczyła w duchu do dziesięciu i otworzyła oczy. Czas zmierzyć się z rzeczywistością.
-Przepraszam… - szepnęła. Przygryzła dolną wargę. Kroki na chwilę ustały. Podszedł do jej łóżka, nachylając się nad nią.
-Lepsze to niż nic. – uśmiechnął się. Amy spojrzała w sufit, delikatnie kręcąc głową. – Jak się czujesz?
-Muszę wstać. – mruknęła pod nosem, odgarniając z siebie kołdrę. Spostrzegła, że nadal jest w szpitalnym kitlu, przez który widać było jej cały tył. – Och…
-Seksowna sukienka, kochanie. – zaśmiał się Liam, ciągnąc za rąbek szpitalnej własności. Amy zmrużyła oczy, ale uśmiechnęła się.
-Pod spodem nie mam nic. – uniosła brwi, chichocząc. Brązowooki spojrzał na nią, chwilowo oceniając sytuację.
-Gdyby nie to, że jesteśmy w szpitalu…
-To co? – uśmiechnęła się prowokacyjnie dziewczyna.
-Wolisz nie wiedzieć. – mrugnął do niej. – Pomóc ci się przebrać?
-Chyba kpisz. – prychnęła. Nałożyła swój szlafrok i ciasno zawiązała go w talii. Wsunęła stopy w kapcie, zgarnęła swoją piżamę i kosmetyczkę, które leżały na końcu łóżka i wstała. Zawroty głowy jeszcze jej nie opuściły, więc musiała się przytrzymać ręki Liama, by się nie przewrócić.
-Wszystko w porządku? – zapytał zatroskany chłopak. Amy skinęła głową, wyjaśniając, że niedługo jej przejdzie. Liam objął ją w pasie i pomógł dojść do łazienki, mimo jej protestów, że sama da sobie radę.
                Czekał na nią przed damską toaletą, gdyż wejście do środka groziłoby mu wszechobecnym zdziwieniem obecnych w środku kobiet.
                Amy udała się pod prysznic. Umyła się szybko, gdyż była poinformowana, że ma zrezygnować na chwilę z długich, gorących wodnych kąpieli. Założyła bieliznę i piżamę. Stanęła przed lustrem, rozczesała swoje wilgotne loki  i podburzyła je lekko palcami. Była zmuszona zostawić je do naturalnego wyschnięcia, gdyż na śmierć zapomniała o suszarce do włosów.
                Kilkanaście minut później opuściła łazienkę, lekko trzymając się ściany. Zamknęła za sobą drzwi, wzrokiem szukając swojego chłopaka. Nigdzie go nie było. Z cichym westchnieniem pomyślała, że jego przyjazd jej się przyśnił. Tak dawno go nie widziała… Stanęła o własnych siłach i powoli udała się do swojej sali.
                Stał tam. Otoczony kilkoma dziewczynami, ale stał. Cały, zdrowy i uśmiechnięty. Amy przygryzła dolną wargę, przystając w miejscu. Jego lewy profil przypominał jej mężczyznę żywcem wyjętego z reklamy męskiej bielizny.  Zastanawiała się dlaczego ona. Dlaczego to właśnie ją spotkało tak ogromne szczęście. Mimo tych wszystkich przeciwności, jakie stawały jej na drodze, była szczęśliwa. Kochała go. Jak nikogo innego.
                Jeszcze chwilę przyglądała się, jak Liam robił sobie zdjęcia z fankami, przytulał je i rozdawał autografy, po czym przeszła niezauważona do swojej sali. Usiadła na łóżku, wcześniej chowając swoją kosmetyczkę do szafki i wieszając wilgotny ręcznik na oparciu krzesła. Zgięła nogi i oparła głowę o kolana, wpatrując się w ścianę.
                Dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie ma podczepionej żadnej kroplówki ani aparatury sprawdzającej czynności życiowe. Odetchnęła z ulgą, gdyż nienawidziła jakichkolwiek rurek przy swoim ciele. Podniosła się z łóżka i podeszła do swojej torby. Wyciągnęła z bocznej kieszeni, z paczki, jednego papierosa i zapalniczkę. Stanęła przed oknem i otworzyła je najszerzej jak się dało. Na dworze pogoda była istnie beznadziejna. Ciemne chmury gromadziły się nad szpitalem, a wiatr złowieszczo szarpał zielonymi koronami drzew. Mimo brzydkiej aury, gdzieś w oddali słychać było śmiech dziecka i wesołe szczekanie jakiegoś psa.
                Wsunęła cienkiego papierosa między wargi, po czym odpaliła go zieloną zapalniczką, mocno się zaciągając. Przyjemny, miętowy smak z domieszką tytoniu, rozległ się po jej płucach. Uśmiechnęła się leniwie, opierając się łokciami o biały parapet. Dym nieustannie wydobywał się z ust niebieskookiej, która nagle zrobiła się szczęśliwsza. Wpatrywała się w korony drzew, myśląc o tym jak długo Liam rozmawia z tymi dziewczynami. Czuła się trochę zazdrosna, ale mimo wszystko nie wyszła z sali by go odnaleźć i pokazać, że jest jej i tylko jej.
-Mogłaś chociaż zaczekać, aż wyjdziemy. Strasznie czuć tu papierosami. – zachrypnięty głos Zayna dobiegł ją spod drzwi. Zmieszana zgasiła niedopałek na parapecie, po czym wyrzuciła go przez okno. Strzepnęła odrobinkę popiołu na podłogę i zostawiła otwarte okno. Odwróciła się w stronę Zayna, uśmiechając się niczym nastolatka przyłapana na całowaniu się z chłopakiem.
-Gdzie Liam? – zapytała szeptem, poprawiając mokre włosy.
-Wyszedł kupić sobie kawę, kazał ci przekazać, że zaraz wróci i że masz być grzeczna. – uśmiechnął się ironicznie chłopak, po czym usiadł na fotelu, który stał naprzeciwko jej łóżka. Amy zmarszczyła brwi. Wcześniej nie zauważyła małego stoliczka i dwóch foteli stojących bo obu jego stronach.
-Wychodzi na to, że już zdążyłam złamać jedną z jego próśb. – skrzywiła się delikatnie lecz w jej oczach tańczyły iskierki szczęścia. Dobrze było wiedzieć, że się o nią martwi.
-Zawsze wiedziałem, że pod maską ułożonej dziewczynki, kryje się większa diablica. – mrugnął do niej chłopak, przeczesując sobie włosy prawą dłonią. Amy wywróciła oczyma, siadając na łóżku po turecku. – Jak się czujesz?
-Psychicznie czy fizycznie? Bo jak to pierwsze, to jestem zdegustowana faktem iż ciągle zachowuję się nieracjonalnie. To wyłączam telefon, to kradnę ojcu dane z sejfu, to palę tuż po zabiegu stojąc z mokrymi włosami przy otwartym oknie. A jeśli fizycznie to dziękuję, bardzo dobrze. – skinęła głową, uśmiechając się szeroko. Tym razem to Zayn przewrócił oczyma, jednocześnie obracając w dłoniach swój telefon. Wyglądał tak, jakby na coś czekał. I Amy właśnie domyśliła się na co.
                -Malik, kim jest ta panienka? – zapytała, unosząc do góry dwie idealnie wypielęgnowane brwi. Chłopak spojrzał na nią, udając, że nie wie o co jej chodzi – Och daj spokój, przecież widzę, że czekasz na wiadomość od niej. Bujać to my, a nie nas słońce.
-Perrie. Ma na imię Perrie.







HA, ŻARTOWAŁAM! KTO SIĘ PRZESTRASZYŁ? :)
TEN ROZDZIAŁ NIE JEST OSTATNIM NA TYM BLOGU, TO MOGĘ WAM ZARĘCZYĆ OSOBIŚCIE. PO PROSTU POSTAWCIE SIĘ W MOJEJ SYTUACJI I POMYŚLCIE, CO BYŚCIE ZROBILI GDYBY TAK WIELE OSÓB WCHODZIŁO NA WASZE BLOGI Z FF, A TAK MAŁA JEDNOSTKA KOMENTOWAŁABY NAJNOWSZE ROZDZIAŁY?
I TU CHCIAŁABYM SIĘ ZWRÓCIĆ DO OSOBY, KTÓRA STWIERDZIŁA, ŻE CZYTA, ALE NIE KOMENTUJE BO CHYBA WIEM, ŻE TO OPOWIADANIE JEST ŚWIETNE.
OTÓŻ: NIE WIEM, NIE MAM POJĘCIA. PO TO SĄ KOMENTARZE, ŻEBYŚCIE WYJAWIALI SWOJE OPINIE. MUSZĘ WIEDZIEĆ CO BYŁO ŹLE, A CO BYŁO DOBRZE. CHCĘ WIDZIEĆ, CZEGO OCZEKUJECIE. ROZUMIEMY SIĘ?:)
TYMCZASEM, CZEKAM NA DUŻO KOMENTARZY, BO INACZEJ SIĘ POGNIEWAMY.
SEE YA GUYS :)

15 komentarzy:

  1. BOŻE, NAPRAWDĘ? KAFKEKFASKKFASKFEWGKLALS BOOOŻEEEEEEEE KOCHAM CIĘ I DZIĘKUJĘ KAKFMAKSFMADSLFKMDFDLAFKADK
    ...
    ...
    Ok, oddycham, łapię oddech, jest dobrze. Cały rozdział czytałam z ogromnym smutkiem, bo byłam przekonana, że to ten ostatni, a tu proszę! Muszę przeczytać go chyba jeszcze raz, jahaha.
    Boziu, szczerze się do monitora jak głupia, naprawdę. X"D Ogromnie Ci dziękuję, że nie kończysz opowiadania, bo kocham je naprawdę bardzo, bardzo mocno. Chcę jakąś hot scenę między Amy a Liamem, boże, zła ja, zabij mnie XD
    Jejku, wybacz mi za tą składność.
    Jesteś niesamowita, dziękuję.
    kocham Cię!
    @_luvmyboobear

    OdpowiedzUsuń
  2. ZABIJĘ CIĘ MAŁA PIPKO. OD GODZINY SIEDZIAŁAM JAK Z KIJEM W DUPIE, A TY MNIE NASTRASZYŁAŚ
    NIENAWIDZĘ CIĘ TY WREDNA DUPO
    rozdział jest fajny, ale nie pisz więcej "ponoć", bo to wkurwiające
    lots of love
    BAZUUUUKAAA

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mnie nastraszyłaś! Uduszę Cię!
    A rozdział jest świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjny rozdział, muszę Ci powiedzieć! Aczkolwiek, po tym czerwonym wstępie... miałam ochotę już na wejściu Cię zabić! :( Ale spokojnie, już mi minęło XD. Tak więc, rozdział jest rewelacyjny, choć jeżeli mam być szczera trochę się pogubiłam w tym całym zachowaniu Amy po tej "operacji" :D ale to chyba ja jestem ta głupia bo wyobrażałam sobie inaczej ten przeszczep i dlatego jestem tutaj taka trochę zagubiona :P NIE PRZEJMUJ SIĘ! ja zawsze coś muszę wymyślić nie do końca mądrze haha :D
    Blog jest cudowny <3. Rozdział jest cudowny <3. Ty jesteś C-U-D-O-W-N-A!
    Pisz dalej, i jeżeli kolejny raz napiszesz że następny rozdział będzie "epilogiem" którego wręcz nie znooszę... to Ci zrobię krzywdę :c za mój zawał, wylew, przegrzanie i inne skomplikowane rzeczy. :c

    OdpowiedzUsuń
  5. YAH! Obiecuję Ci, że kiedyś opłacę najlepszego zabójcę na tym świecie i na moją prośbę rozliczy się z Tobą. :) Najpierw poprzednia notka, gdzie przez informację o epilogu, zasiewasz w czytelnikach ziarenko niepokoju. Teraz, nim przeszłam do rozdziału, czytałam duże, czerwone litery i nie wierzyłam własnym oczom. Czytając starłam się nie myśleć, że to ostatni rozdział opowiadania. Ale w końcu doszłam do końcowej notki i myślałam, że wyrzucę laptopa przez okno. Następnym razem tak nie żartuj, bo naprawdę źle się to dla Ciebie skończy, moja droga. Dobra, uspokoiłam się trochę i mogę przejść do komentowania rozdziału.
    Cieszę się bardzo, że operacja, nie operacja Amelie przeszła pomyślnie. Teraz zostało mi trzymać kciuki, żeby organizm dziewczynki nie odrzucił nowego szpiku, i żeby z małą Ronnie wszystko było w jak najlepszym stanie. I nawet nie waż się komplikować tej sytuacji. :)
    Jezuu, nie wierzę, ja śnię, Liam zjawił się w szpitalu. W ogóle ciekawa jestem, kto wypaplał? Tsaa, przecież nie kto inny jak Zayn. Hm, a-a może Paul nie wytrzymał dłuższego okłamywania chłopaka? Dobra, nevermind. Liam zostawił wszystko i przyjechał do Amy, aww~ Kochany. Właśnie po raz kolejny pokazał, jak bardzo zależy mu i ją kocha. A Amy? Powinna teraz dbać o siebie teraz, żadnych fajek, siedzenia z mokrą głową przy otwartym oknie. >.<
    Czekam na ciąg dalszy, xo.

    www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja sie przestaszylam !! Dziewczyno nie strasz hahahaahha :p kocham cie :* świetnie piszesz i nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu :3 /Maliowa Parówka

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu już sie wystraszyłam że usuwasz bloga xD Kurde nie rób tego więcej :D
    A rozdział jest świetny, pisany z fajnej perspektywy. Nie obraziłabym się gdybyś tak częsciej pisała :D ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem jak się czujesz, mam tak samo. Dziennie ponad 100 wyświetleń a komentarzy 6/7 nawet czasem nie ! Ja czytam bloga od początku chociaż nie komentowałam, ze względu na to że dziennie mam ponad 20 blogów do przeczytania. Ale obiecuję poprawę ! Rozdział jak zawsze świetny.Przyznam że wystraszyłam się jak napisałaś, że to ostatni. NIE RÓB TEGO WIĘCEJ !! + Zapraszam do siebie ! :) xx

    OdpowiedzUsuń
  9. 2 dni ..
    W dwa dni pokonałam te 36 rozdziałów i sie kurwa zakochałam *_*
    Dziewczyna to jest zajebiste, piękne i nie wiem jeszcze co !
    Podobają mi sie, przepraszam zajebiście podobają mi sie te niedomówienia na końcach rozdziałów, jednakże wkurwiają xd
    Błagam 3x DŁUŻSZEEEEE rozdziały ;*
    Pozdrawiam i życzę weny ;* xoxo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Osz kurde, nie strasz tak więcej! Zawału można dostać ;c
    Liam & Amy aaaaaa KOCHAM ICH ♥ Idealna para, ogólnie to mam nadzieję, że szybko to Ty tego nie skończysz bo nie będę miała co czytać a jak nie będę miała co czytać to będzie mi smutno ;c a ja po prostu kocham tego bloga, ciebie i bohaterów i bym nie mogła się z tym wszystkim rozstać :D Czekam na następny i dłuższy! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ładnie mnie to tak straszyć?? Zawału człowiek może dostać. Grabisz sobie, oj grabisz. Nie no żarcik, rozdział wspaniały, z resztą jak wszystkie poprzednie ;))
    No wreszcie nastąpił długo wyczekiwany przeze mnie moment *werble*
    ZAYN SIĘ ZAKOCHAŁ ^^ OMG *.*

    Ale i tak Liam + Amy, Awwww KOCHAM ICH <3 (już obmyślam plan ich wspólnej przyszłości. Wezmą piękny ślub, będą mieć dom z ogródkiem, gromadkę dzieci, psa - labradora i będą żyć długo i szczęśliwie THE END) ;)) xoxo

    -Sandra xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Od dzisiaj będę komentować każdy rozdział, bo się już na serrioo przestraszyłam, że to ostatni rozdział... Dziewczyno przez cb zawału bym dostała... Nie moge żyć bez tego opowiadania... Najlepsze z jakich czytałam... Co do rozdziału to bardzo mnie wciągnąl i czekam na następny , a wątek z dzieckiem Amy jest zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny po prostu świetny <3
    czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku, Mam nadzieję że nie jesteś zła za to że cały Czas komentowałam...... Strasznie mi sie podoba blog u w żadnym wypadku nie chciałabym żebyś go kończyła <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Od niedawna zaczęłam czytać twojego bloga i muszę stwierdzić, że jest świetny. :) Pisz dalej, pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy