*Trzy dni później*
Brunetka
odrzuciła loki na plecy, po czym rozejrzała się po mieszkaniu. Po raz ostatni
spojrzała na kartkę z wiadomością, którą zostawiła w przedpokoju, po czym
nasunęła okulary przeciwsłoneczne na włosy. Do tylnej kieszeni spodni wsunęła
zmiętą kopertę, z którą się nie rozstawała. List Liama dał jej wiele do
myślenia. Dzięki niemu postanowiła coś, co powinna była zrobić zaraz po tym jak
umarła jej babcia.
Dotknęła
wisiorka, który spoczywał we wgłębieniu pod szyją. Delikatny prezent od
najlepszego przyjaciela, sprawiał, iż czuła się podle, aczkolwiek nie miała
zamiaru go oddać. Wysunęła rączkę walizki, po czym upewniła się, że jej pies
będzie miał pełną miskę.
Po
raz ostatni obejrzała się za siebie, choć nie powinna była tego robić.
Otworzyła drzwi, po czym wystawiła walizkę za próg. Uśmiechnęła się ponuro.
Nigdy tak naprawdę tu nie pasowała.
Ostatnimi
dniami usłyszała tyle przykrych słów, które odcisnęły się pręgą na jej sercu,
że postanowiła nie żegnać się z żadnym ze swoich przyjaciół. Nie chciała zatrzymywania, próśb i tego
wszystkiego, co mogliby zrobić. Nie potrafiła się pogodzić z tym, co zrobiła.
*
Ustawiła
walizkę pod ścianą, po czym podeszła niemalże na palcach do łóżka. Wciąż ta
sama mimika twarzy, niemalże identyczna pozycja i brak uśmiechu wywołały u niej
łzy. Jednakże nie uroniła ich. Pochylając lekko głowę, zamrugała szybko, by nie
rozmazać makijażu.
-Dobrze
było cię poznać, Li. – szepnęła, siadając na skrawku łóżka. Ujęła delikatnie
jego dłoń, kciukiem kreśląc małe kółeczka na jej wewnętrznej stronie.
Wyciągając z kieszeni kurtki list, wsunęła go w prawą dłoń chłopaka. Wiedziała,
że go znajdą, a potem mu przekażą. Byli lojalni. Nie to co ona.
-Będę
za tobą tęsknić. – wyznała cicho, pochylając się nad nim. Złożyła delikatny
pocałunek na jego czole, po czym wstała. Ostatnie muśnięcie wskazującym palcem
po bladym policzku Liama i już jej nie było. Śpieszyła się. Musiała zniknąć.
Dwadzieścia
minut później siedziała w hali odlotów. Nawet nie płakała. Jedno wielkie przygnębienie
nie chciało opuścić jej umysłu i ciała. Oparła czoło o dłonie, oddychając
głęboko.
-Tęsknisz? – usłyszała ze swojej
prawej strony. Uniosła głowę, spoglądając w kierunku dochodzącego ją głosu.
Mała dziewczynka jedząca loda, spoglądała na nią, przekrzywiając w zabawny
sposób głowę.
-Nie wiem. – wzruszyła ramionami,
po czym wbiła wzrok, patrząc na pas startowy.
-Żałujesz, że ich zostawiłaś?
-Skąd wiesz? – ponownie spojrzała
na dziewczynkę. Nie kryła zdziwienia.
-Szuka cię. – szepnęła mała, po
czym zeskoczyła z ławki i pobiegła w swoją stronę. Amy rozejrzała się po hali.
Nie zauważyła nikogo znajomego. Po chwili przeszukiwania hali, powróciła do
bezmyślnego wpatrywania się przed siebie. Oczy co jakiś czas zachodziły jej
łzami, lecz z łatwością pozbywała się tych słonych kropel.
-Pasażerowie lotu nr. 711 proszeni są o
wejście na pokład. Startujemy za 20 minut. – kobiecy głos rozszedł się
echem po hali. Amy wyciągnęła swój bilet, sprawdzając numer lotu. Wszystkie
cyfry się zgadzały. Przygryzając dolną wargę, podniosła się z ławki. Zarzuciła
torbę na ramię, po czym wyciągnęła rączkę walizki. Ostatnie westchnienie i
mogła iść.
Nie
chciała wyjeżdżać. Ale czuła, że musi. Jej życie składało się z ucieczek. Przed
śmiercią, zranieniem, niechcianymi ludźmi, gwałtem, przyjaźnią. Nie potrafiła
zostać na dłużej. Była słaba, jej psychika nie potrafiła poradzić sobie z
niczym.
-Zaczekaj!
Amy zaczekaj do jasnej cholery! – miała wrażenie, że zna ten głos. Uśmiechnęła
się delikatnie. Jak mogłaby go nie kojarzyć. Zayn miał przecież identyczną
barwę głosu. Wzruszyła ramionami biorąc tą prośbę za jakieś przesłyszenie, po
czym ustawiła się w kolejce, do odlotu.
Po
chwili poczuła szarpnięcie za lewe przedramię. Zbita z pantałyku, obróciła się
w kierunku owej osoby. Widok zadyszanego Malika zdziwił ją niemalże tak samo,
jak zdziwiło ją kiedyś poznanie Liama.
-Co ty tu robisz? – zapytała,
unosząc brwi.
-Dlaczego to robisz? – zignorowawszy
jej pytanie, Zayn zadał swoje.
-Nie twoja sprawa. – burknęła,
odwracając się. Kolejka zadziwiająco szybko posuwała się do przodu. Zayn nie
odstępował jej na krok.
-Nie uciekaj. Poradzimy sobie z
tym. Wiemy o wszystkim, nie możesz się obwiniać!
-Zayn – syknęła, odwracając się w
jego stronę – Daj mi spokój do cholery. Nie potrzebuję waszego pocieszenia. Dam
sobie radę bez was!
-I bez Liama? – upewnił się
chłopak. Nie patrzył w jej oczy, ale Amy dostrzegła cień bólu w czekoladowych
tęczówkach. Być może nie powinna była mówić, że poradzi sobie bez nich. Bo przecież
nie potrafiła żyć bez tej piątki.
-Zwłaszcza bez Liama. – odparła twardo.
Podała stewardessie swój bilet, po czym przeszła przez próg.
-Znowu tchórzysz! Nigdzie nie
zajdziesz, bojąc się wszystkiego! – krzyk Zayna rozbrzmiał w jej głowie z
podwójnym echem. Westchnęła cicho, po czym weszła na pokład samolotu. Zajęła
wyznaczone miejsce przy oknie, po czym wyciągnęła list z kieszeni. Wydobyła
białą kartkę z koperty, rozprostowując ją na kolanie. Po raz kolejny zabrała
się za czytanie, choć wcale nie mogło jej to pomóc.
Droga Amy,
Piszę
ten list na długo przed Twymi urodzinami. Jednak myślę, że do czasu tego
wyjątkowego dnia, nic się nie zmieni. Chciałbym, żebyś przeczytała ten list
całkowicie sama. Nie pokazuj go chłopcom. Choć oni doskonale wiedzą co jest
grane, wolałbym, byś zmierzyła się z tym sama. Jesteś przecież dzielną
dziewczynką, prawda?
Nigdy
nie daj się skrzywdzić nikomu. Chciałbym Cię chronić, ale wiem, że nie
oczekujesz mojej pomocy. Stoczyłem się na dno, przepraszam.
Musisz
mi wybaczyć wszystkie krzywdy, które Ci wyrządziłem. Wierz mi, naprawdę tego
nie chciałem. Wszystko to, co rani, zostaw za sobą. Jesteś dzielna, dasz sobie
radę.
Wiem
o Tobie wszystko. Nie chciałem przeszukiwać Twojej przeszłości, ale Paul zrobił
to za nas. To też musisz nam wybaczyć. Uwierz mi, wszystko to, co masz za sobą,
zostaw za sobą. Rozpamiętując nie zajdziesz nigdzie. Uwierz.
Czekałem
na to, aż sama któregoś dnia powiesz ‘Tak, byłam w ciąży. Ale to był tylko
głupi wybryk młodzieńczy, musiałam je usunąć. Nie umiałabym sobie poradzić sama
z drobnym stworzeniem.’ Wiesz, że zrozumielibyśmy Cię doskonale. Niestety, nic
nie powiedziałaś. Być może czuliśmy się odrobinę zawiedzeni, ale co nas
zobowiązuje do tego, by grzebać Ci w przeszłości? Nic. Proszę, nie chowaj więc
urazy do nas. Zawsze chcieliśmy, chcemy i będziemy chcieć Cię wspierać. Musisz
nam tylko na to pozwolić.
Jednego
tylko nie mogłem pojąć. Dlaczego usunęłaś to dziecko? Nie obudził się w tobie instynkt macierzyński?
A może Mike nie chciał być ojcem w tak młodym wieku? Przepraszam, jeżeli to Cię
rani. Wiesz przecież, że nie robię tego specjalnie. Tak bardzo chciałbym Cię
zrozumieć.
Mam
nadzieję, że opowiesz mi kiedyś, dlaczego Mike kazał Ci to zrobić. Skąd wiem,
że to on? Mam takie odczucie. Ale mam rację, czyż nie?
Nie
ważne, nie po to piszę ten list. Chciałbym Ci powiedzieć, że to wszystko: to
całe zamieszanie z moim buntem, jest spowodowane tym, że nie umiem odzyskać
twojego zaufania. Na miłość Boską, tylko się nie obwiniaj! Dzięki Tobie
zrozumiałem, co znaczy kochać. Zamierzam zaprzestać wyścigów, które zastępowały
mi Twój śliczny uśmiech. Jeżeli nie uda nam się nigdy więcej porozmawiać,
chciałbym, żebyś wiedziała jedno. Bardzo Cię kocham, nie zapomnij o tym.
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin,
Liam.
Tym
razem nie udało jej się powstrzymać łez. Wbita w siedzenie, przez start
samolotu, zaszlochała cicho. Nie potrafiła zrobić nic, co mogłoby go
powstrzymać. Była bezużyteczna i tchórzliwa.
Krótko, zwięźle, nie na temat. Z lekkim opóźnieniem, a nawet nie lekkim tylko ogromnym. Przepraszam.
18 komentarzy = nowy rozdział.
Postaram się wyrobić w terminie.
See ya xx
Ostatnio czytając tego bloga strasznie płaczę. Nie żeby to było źle, po prostu chcę powiedzieć (a raczej napisać, mniejsza) że to opowiadanie strasznie budzi emocje :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć... Świetnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
ZGADZAM się w 100% z Anonimem. Strasznie płaczę czytając tego bloga. Ale to dobrze :D Znaczy, że dobrze go piszesz :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
Pozdrawiam
Marzena :*
Ja się zgadzam z wszystkimi.Czekam na następny rozdział w którym może będzie Liam . Od dawna wiedziałam że się w nie kocha.Jupiii.... Ale co kurwa mać robiła z nim na wyścigach dziewczyna Nialla.Myśle że wszysto się wyjaśni .Do zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńAnonim, dobrze pisze :) też tak czuję, i mam również nadzieję że jakoś wszystko się ułoży..... Czekam na następny rozdział! zaskocz nas ;)
OdpowiedzUsuńPo prostu... wow. Nic dodać, nic ująć. Ten rozdział jest świetny, i nie wiem czy wiesz [ zapewne nie] ale tylko na rozdziały tego bloga tak bardzo czekam. Twoje opowiadanie wciąż mi chodzi po głowie i tak bardzo chcę już przeczytać ciąg dalszy. :D
OdpowiedzUsuńMartyna xx
Mam nadzieję,że następny rozdział będzie bardziej optymistyczny. Czekam nn:)
OdpowiedzUsuńWow.. zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem ! Świetny aż się popłakałam.. Kurczę ale to pogmatwane.. Ona kocha Nialla ( i chyba Liam ) Niall kocha inną, Zayn kocha ją i Liam też.. Czekam na dalsze, bo z pewnością zaskoczysz mnie znowu nie raz :) !!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na następny <333
OdpowiedzUsuńCudowny, już nie mogę doczekać się następnego...
OdpowiedzUsuńSuper czekam na następny rozdział z niecierpliwością .
OdpowiedzUsuńJezu błagam nie bądź taka . całe twoje opowiadanie w półtora godziny przeczytałam . Daj to szybciej !=d
OdpowiedzUsuńTego to się nie spodziewałam, akcja się kręci jest dobrze, dawaj szybko następny :P
OdpowiedzUsuńLiczyłam na więcej do nadrabiania na Twoim blogu, a tu taka niespodzianka. Hm, w sumie to już może nawet lepiej, bo wszystko mi się już miesza, a literki rozmazują. Nie sadziłam, że Amy zmieni się tak nie do poznania. Gdybym miała porównać dziewczynę z pierwszych rozdziałów do tej obecnej, byłyby to dwie diametralnie różniące się osoby. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe. :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie i to bardzo, kiedy do rąk dziewczyny trafił list od Liama i nie ukrywam, że ogromna ciekawość zżerała mnie od środka co się w nim znajduje. I wiesz co? Jestem w szoku! Szczękę jeszcze zbieram z podłogi. Poważnie. Wciąż nie mieści mi się w głowie, że Amy była w ciąży. Rozumiem również jej decyzję o usunięciu dziecka, bo przecież wiąże się to z dużą odpowiedzialnością. I... wciąż nie rozumiem decyzji o wyjeździe. Pozostaje mi jedynie żywić nadzieję, że wróci. Że Liam w końcu się wybudzi i po jej o swoim uczuciu sam, a nie przez list. :) Nie wiem czy coś ze mną jest dzisiaj nie tak, czy po prostu podjęłam taką dziwną decyzję o wyborze opowiadań na dziś, ale przy każdym muszę się popłakać. Tak też było i teraz.
Czekam na następną część. :*
www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com
ZAJEBISTE czekam na następny
OdpowiedzUsuńŚwieeeeetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny :)
Cudowny rozdział, mam nadzieję,że teraz będzie już tylko lepiej:)
OdpowiedzUsuńzajebisty!!! uwielbiam cię <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam cie za to opowiadanie ♥ Przy tym rozdziale po prostu się popłakałam. Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuń