-Prosimy
o zapięcie pasów, za chwilę lądujemy. – głos stewardessy rozniósł się po całym
pokładzie samolotu. Wszyscy pasażerowie, a wśród nich Amy, posłusznie wykonali
polecenie. 17- nasto letnia brunetka o
oczach koloru nieba tuż przed burzą, rumianych policzkach i pięknej figurze, po
dwóch latach leciała odwiedzić swojego ojca i jego rodzinę w Irlandii. Ona, od
śmierci mamy, mieszkała razem z babcią w najpiękniejszej części Londynu. Nie
miała za złe ojcu, że znalazł sobie nową rodzinę i zmienił miejsce
zamieszkania. Chciała, żeby był szczęśliwy i postanowiła, że ona zamieszka z
babcią, by ta nie czuła się samotna po śmierci córki.
Mamy nie pamiętała za
dobrze. Jedyne co miała ze swoich wspomnień, to dzień gdy 7 letnia wówczas Amy,
pojechała ze swoją rodzicielką nad wodę. Bawiły się cudownie. Pływały, opalały się, puszczały łódki, jadły
lody. Brunetka uśmiechnęła się do siebie. Jej mama nie pożyła jednak długo.
Zmarła w wieku 30 lat. Była ciężko chora. Amy miała wówczas 8 lat. To już prawie
9 rok jak Vivienne odeszła.
Amy westchnęła,
przypominając sobie chłopaka, który zawsze jej dokuczał, gdy przebywała na
wakacjach u taty. Zawsze się w nim podkochiwała, ale nie dziwiło ją jego
zachowanie. Amy w młodości była niezbyt urodziwą, trochę grubszą dziewczyną.
Nadal uważała, że jest brzydka i nic się nie zmieniła, więc nawet nie liczyła
na jakiekolwiek zainteresowanie ze strony przyjaciela swojego przyrodniego
brata.
Gdy
koła bezpiecznie dotknęły pasu startowego Amy odpięła pasy i z laptopem oraz
torebką wysiadła z samolotu. Po odebraniu swojej walizki zaczęła szukać swojego
ojca, ale zamiast niego ujrzała Paul’a. Właściwie to nie był on rodzonym synem
jej ojca. Ale Tom zaadoptował go, gdy tylko pobrał się z Sophie. Paul miał 19
lat, kruczoczarne włosy i zielone oczy.
-Po! – krzyknęła Amy, rzucając się
chłopakowi na szyję. Ta ksywka została mu z jej dzieciństwa, ponieważ zawsze
ganiał Amy z małym, czerwonym teletubisiem i krzyczał „Przytul Po, przytul Po!”
-Wyrosła z ciebie niezła laska, Am.
Gdyby nie to, że jesteśmy rodziną, to już dawno bym do ciebie zarywał. –
powiedział, zamiast powitania.
-Dzięki. – zaśmiała się brunetka.
Paul wyciągnął rękę po walizkę. Amy podała mu ją, kierując się za nim w stronę
czarnego samochodu.
Mullingar. Tęskniłam za ludźmi mieszkającymi
tutaj, tą życzliwością, którą zawsze mi okazywali. Za pięknymi okolicami… pomyślała,
gdy przejechali obok jej ulubionego sklepu.
-To jak, tęskniłaś za
starym bratem? – zapytał Paul, gdy wysiadali z samochodu.
-Oczywiście. A ty za młodą siostrą?
-Zawsze i wszędzie. – zaśmiał się
chłopak, wyciągając walizkę z bagażnika. –Chodź, rodzice już się nie mogą
doczekać. A Nick od rana biega od pokoju do pokoju z okrzykiem „Moja Amy
przyjedzie!” . – dodał nie powstrzymując śmiechu, brunetka zaczęła się śmiać
razem z nim. Przekroczyli próg domu, a Paul krzyknął „Już jesteśmy”. Do
przedpokoju wszedł Tom, razem z małym Nickiem na rękach.
-Amy, kochanie. Tak się cieszę, że w
końcu nas odwiedziłaś.- powiedział uśmiechnięty ojciec. Dziewczyna wzięła swojego małego,
przyrodniego brata na ręce i pocałowała go w czarne włosy.
-Cześć szkrabie.- przywitała się z nim,
uśmiechając się szeroko. Do przedpokoju weszła Sophie.
-Dlaczego tutaj stoicie? Wejdźcie do
salonu. – zgromiła wzrokiem trzech mężczyzn. Twarz jej rozjaśniała, gdy ujrzała
córkę swojego męża. –Amy, tak się cieszę, że cię widzę. – podeszła do niej i
pocałowała ją w oba policzki. Brunetka uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała żonę
swojego ojca. Była niską kobietą, o kasztanowych włosach i oczach zielonych jak
źdźbło trawy. Miała urocze krągłości, lecz wcale nie była osobą masywną. Była
po prostu kobietą idealną.
Przeszli
do salonu i Amy usiadła na fotelu, na kolanach sadzając sobie Nick’a. Dostała
szklankę pomarańczowego soku i przepyszny obiad, którego nie chciała jeść,
ponieważ nie była głodna, lecz Sophie nigdy nie przyjmowała odmowy, jeśli
chodziło o zjedzenie ciepłego obiadu.
Wieczorem,
gdy kładła się spać, w pokoju, który zawsze zajmowała podczas swoich
przyjazdów, pomyślała, że mogłaby tu zamieszkać. Kochała tą rodzinę i
Mullingar. Ale wiedziała, że w Londynie czeka na nią siwowłosa staruszka, o
cudownych brązowych oczach, kochająca ją ponad wszystko.
Cieszę się, że spędzę tutaj miesiąc. Nie
mogę się doczekać tego, co przyniesie mi następny dzień. Pomyślała i z
uśmiechem na ustach zasnęła.
I jak ? :)
No ! Jestem ciekawa co z tego będzie , zapowiada sie interesująco :*
OdpowiedzUsuńPoczątek interesujący ;3 jestem ciekawa dalszych losów Amy :D
OdpowiedzUsuń[theonlyexceptionx.blogspot.com]
Niesamowite ! Początek jest genialny. Nie mogę normalnie doczekać się dalszych losów Amy ;3 Czekam z niecierpliwością na rozdział ;)
OdpowiedzUsuńGenialny nie moge doczekać się 1 części
OdpowiedzUsuńJej, nie spodziewałabym się, że będzie tu czekało na mnie opowiadanie o One Direction. Ale muszę powiedzieć, że zaczyna się obiecująco. :) Jestem ciekawa co wydarzy się przez ten miesiąc w Mullingar. Jak pozna chłopaków? Hm... Pozostaje mi jedynie czekać na pierwszą część. xx
OdpowiedzUsuńwww.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com
Bardzo fajnie się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńzajebisty :)
OdpowiedzUsuńświetny :D
OdpowiedzUsuńJa dobrze piszę? KOBIETO ROZWALASZ MNIE NA ŁOPATKI ZA KAŻDYM RAZEM, KIEDY CZYTAM TWOJE OPOWIADANIE JSNSKJSBSJSBS
OdpowiedzUsuń