-Nudzi
mi się. – westchnął Lou, rozciągając się jeszcze bardziej na skórzanej sofie.
Harry ziewnął przeciągle, zmieniając kanał w telewizji. Za oknem padał deszcz, więc nie mieli nic
innego do roboty niż przeglądanie programów popularnonaukowych.
-Czemu nie pojedziesz do Eleanor?
– zapytał zielonooki, sięgając do miski z orzeszkami. Pełną garść smakołyków
wepchnął sobie do ust, po czym zaczął to wszystko przeżuwać. Lou spojrzał na przyjaciela, głęboko się nad
czymś zastanawiając.
-Mam pomysł! – wykrzyknął po
chwili.
-Zapomnij. – odparł Harry, po raz
kolejny tego dnia zmieniając kanał w telewizji.
-Nawet nie wiesz co wymyśliłem! –
oburzył się jego starszy przyjaciel.
-Nie robimy żadnej imprezy.
-Ale…
-Po pierwsze jest zimno, po
drugie mokro, po trzecie Zayna nie ma, a Horan jest z tą swoją panienką na
rehabilitacjach. Nie zapominajmy oczywiście o Liamie, który leży w szpitalu i
niczym śpiąca królewna czeka, aż Amy go pocałuje, by móc się obudzić. Wiążąc
fakty ze sobą, impreza się nie odbędzie, bo pogoda jest do dupy, główni
organizatorzy imprezy są w większości poza domem, a ostatnim czynnikiem jest
to, iż zapasy napojów o zawartości alkoholowej, cudownie wyparowały z domu i
jest tylko kilka butelek piwa. Dlatego właśnie lepiej będzie jak pojedziesz do
swojej dziewczyny gdziekolwiek ona teraz jest i zrobisz jej dobrze, czy co tam
sobie robicie będąc sam na sam.
-Nie ma z tobą żadnej zabawy. –
mruknął chłopak, wychodząc z salonu. Harry wzruszył ramionami, przenosząc się z
niewygodnego fotela, na całkiem przyzwoitą sofę. Przełączył na stację muzyczną,
po czym odrobinę ściszył telewizor. Z tylnej kieszeni wyciągnął jeden z dwóch
telefonów. Wchodząc w kontakty, odszukał
odpowiedni numer, po czym wybrał opcję ‘Zadzwoń’. Oparł głowę o poduszkę i uśmiechnął się
tak, jakby właśnie powiedziano mu, iż
wygrał na loterii i od teraz może mieć wszystko.
-Halo?
– odezwał się delikatny, aczkolwiek zadziorny głos w słuchawce.
-Zamawiała pani pizzę z podwójnym
serem? Czekam od piętnastu minut pod
drzwiami, dzwonię jak oszalały, a nikt nawet nie raczy mi otworzyć. – Harry
ściągnął usta, robiąc z nich tzw ‘dziubek’. Kate zawsze rozbawiała ta mina.
-Przepraszam, już otwieram panu,
panie Styles. – zaśmiała się dziewczyna. Harry uśmiechnął się, ukazując przy
tym swoje dołeczki.
-Tęsknię. – mruknął Harry.
-Tak jak ja? To chyba niemożliwe.
-Przyjedź, a się przekonasz. – w
głosie chłopaka rozbrzmiała nuta smutku. Kate słysząc to przygnębienie wydobyła
z siebie ciche ‘Aww’. Harry westchnął
cicho, patrząc w sufit. Brakowało mu tego uśmiechu, a nie wiedział nawet, czy
Kate chciałaby go u siebie w mieszkaniu.
-Cholera jasna! – wyrwało się
blondynce z ust.
-Co się stało? – Harry zmrużył
oczy. Jego dziewczyna wiecznie na coś wpadała, potykała się. Zawsze go to
rozbawiało. Ale na odległość to już nie było takie śmieszne. Jak była przy nim,
mógł ją złapać. A jeśli jest kilometry od niego nie mógł zrobić zupełnie nic.
-Deszcz pada! – mruknęła
dziewczyna wyraźnie rozdrażniona.
-U ciebie też? – zdziwił się
zielonooki – Myślałem, że tam wiecznie świeci słońce.
-Och… - westchnęła Kate – Nie
ważne. Muszę kończyć. Kocham cię Hazz.
Kilka
urwanych sygnałów zakończyło jego rozmowę. Z cichym niedowierzaniem odłożył
telefon na stolik. Co się stało z dziewczyną, która nigdy pierwsza się nie rozłączała,
bo za bardzo go kochała? Brunet pokręcił głową, wyłączając telewizor, który
coraz bardziej go irytował. Podniósł się z sofy, po czym udał się do kuchni.
Wyciągnął
z lodówki piwo, po czym otworzył je otwieraczem. Kufel z szafki z hukiem stanął na blacie.
Harry wylał całą zawartość napoju do naczynia, po czym usiadł na krześle.
Jeszcze nigdy tak szybko nie wypił piwa.
Jego
zamartwianie się przerwał dzwonek do drzwi. Dokończył opróżnianie czwartego z
kolei kufla, po czym wstał. W międzyczasie dzwonek oznajmił gościa
kilkakrotnie.
-Zaraz, przecież się nie pali. –
mruknął Harry, odstawiając kufel do zmywarki.
Wytarł dłonie w swoje czarne rurki, po czym ruszył w kierunku drzwi
wejściowych. Odsunął zasuwkę, przekręcił dwukrotnie klucz, po czym pociągnął w
swoją stronę za klamkę. Jego oczom ukazała się śliczna dziewczyna o kręconych
włosach.
- Cześć El. Louis jest na górze.
– Harry wskazał głową za siebie, po czym wpuścił dziewczynę do środka. Nawet
nie słuchał słów, które wypływały z jej ust, gdy ściągała swój płaszczyk. Po
chwili już nie było jej na parterze. Poszła do swojego ukochanego.
Harry
wrócił do kuchni. Wyciągnął drugi kufel, po czym go napełnił. Nawet nie zważał
uwagi na to, że strużka alkoholu pociekła mu po szyi, gdy zachłannie opróżniał
zawartość naczynia.
Kiedy
dzwonek zadzwonił po raz drugi tego dnia, brunet wywrócił oczyma. Ciągle ktoś
wchodził, wychodził, a on musiał pilnować kto, co i po co.
Już
nieco rozweselony ruszył raźnym krokiem ku drzwiom. Ponowił czynność otwierania
ich, po czym stanął jak wryty.
-Kazałeś przyjechać, a więc
jestem! – rozpromieniona Kate rzuciła mu się na szyje, nie dając mu nawet
chwili na ogarnięcie sytuacji.
*
-Dziękuję
ci bardzo, że zgodziłaś się z nimi zostać na te dwa tygodnie. Jak wrócimy i będziesz
chciała, droga powrotna do Londynu stoi dla ciebie otworem. – uśmiechnął się
jej ojciec. Brunetka, objęła swojego przyrodniego brata ramionami.
-Nie wracam do Londynu, tato. –
oznajmiła, przyglądając się jak z każdym jej kolejnym słowem, zdziwienie
wstępuje na twarz jej ojca.
-Jak to? – Sophie zaprzestała
zapinania swojego beżowego płaszcza. Od samego rana padał deszcz, nie chcieli
zmoknąć, zmierzając na lotnisko.
-Jeżeli wasza propozycja z
zamieszkaniem tu na stałe jest nadal aktualna… - Amy wbiła wzrok w czuprynę
swojego brata, który był od niej dużo niższy.
-Oczywiście, że jest! –
uśmiechnął się szeroko jej ojciec. Amy uniosła kąciki ust ku górze.
-Dobrze będzie cię mieć przy
sobie. – zawtórowała mu jego żona.
-Dziękuję. – brunetka uśmiechnęła
się szerzej. Żona jej ojca pogłaskała ją czule po policzku, po czym dokończyła
zapinanie guzików w swoim płaszczu.
-Taksówka
już jest. – oznajmił Paul, wynosząc walizki rodziców na dwór. Amy pożegnała się
z Sophie oraz Tomem, po czym z uśmiechem na ustach, stojąc w progu, obserwowała
jak taksówka z tą dwójką w środku, rusza w kierunku lotniska.
-To teraz będziemy szaleni! –
oznajmił uradowany Nick. Paul spojrzał na niego, zdziwiony.
-Mówisz młody imprezy do białego
rana?
-Nie. Będziemy siusiać z otwartymi
drzwiami do łazienki! – wykrzyknął rozradowany chłopczyk, po czym pobiegł w
kierunku swojego pokoju.
Amy
spojrzała na Paula, a on na nią. Po krótkiej chwili ciszy, obydwoje wybuchli
niepohamowanym śmiechem.
*
Blondyn
pomógł swojej dziewczynie wejść po schodach na górę, wprost do jej mieszkania.
Po wypadku, Vickie dopiero dochodziła do siebie. W prawdzie była już bez gipsu,
ale wciąż było jej ciężko chodzić, z obolałą po złamaniu nogą.
Niall
otworzył drzwi kluczami, które dostał od dziewczyny zaraz po tym jak wyszła ze
szpitala. Delikatnie usadził ją na wiklinowym krześle, które było ustawione w
przedpokoju. Zamykając drzwi na zasuwkę i klucz, wrócił do niej, uśmiechając
się delikatnie. Kucnął naprzeciwko Vic, patrząc jej w oczy. Dziewczyna
przymknęła powieki, starając się ukryć to, jak bardzo jest zażenowana tą
sytuacją.
-Przestań. – poprosił chłopak,
ściągając jej adidasy.
-Nie potrafię. – przyznała się
Victoria – Za każdym razem, gdy pomagasz mi się ubrać, założyć buty, zejść ze
schodów i potem wejść na górę, czuję się jakbym cię wykorzystywała. Zamiast
bawić się z kumplami z zespołu ty musisz opiekować się kaleką, która ma
niesprawną prawą rękę.
-Proszę… - westchnął Horan,
odstawiając adidasy do szafki.
-To przestań. Po co masz się
męczyć z kaleką? Dam sobie radę sama, poproszę o pomoc moją rodzinę.
-Pokłóciłaś się z nimi. – odparł
cierpliwie Niall.
-To dam sobie sama radę.
-Przestań w końcu się tak użalać.
Pomagam ci, bo cię kocham. Gdybym cię nie kochał, miałbym cię w dupie, więc
łaskawie skończ z tym upokorzeniem, bo to już nawet nie jest słodkie tylko
denerwujące. Jestem twoim chłopakiem i będę ci pomagał czy ci się to podoba czy
nie! A teraz wstajemy, zrobię ci coś do jedzenia.
Powolnym
krokiem poprowadził Vic do kuchni, po czym zabrał się za przygotowywanie
omletów, które ostatnimi czasy wychodziły mu znakomicie.
-Praktyka
czyni mistrza, czyż nie? – usłyszał głos swojej dziewczyny za plecami. Zaśmiał
się cicho, po czym dokończył smażenie.
Po chwili
talerz z omletami stał na stole. Victoria zabrała się za jedzenie, operując
przy tym lewą ręką, jakby używała jej do trzymania sztućców od zawsze. Niall
uśmiechnął się, siadając obok niej. Nie był nawet głodny. Czekając, aż Vickie
skończy ćwiczyć, zjadł coś w Nando’s. Z
zaciekawieniem patrzył, jak krople deszczu spływają po kuchennym oknie.
-Niall… - zaczęła dziewczyna,
chrząkając znacząco. Horan zamrugał kilkakrotnie, po czym spojrzał w jej
stronę. Vic usiłowała podnieść się z krzesła, by udać się do łazienki. Jednakże
jej obolała noga i bezwładna ręka nie pozwalały jej na wykonanie tej czynności.
Niall
wstał z miejsca, po czym ujął ją delikatnie za łokieć, pomagając jej wstać.
Vic, opierając się o niego, powoli pokuśtykała w stronę łazienki. Przy drzwiach
spojrzała na niego, uśmiechając się niczym zawstydzona nastolatka.
-Co? – zapytał blondyn, patrząc
na nią.
-Poradzę sobie sama. – dziewczyna
skinęła głową w swoje lewo.
-Jesteś pewna? – upewnił się
Niall, otwierając przed nią drzwi.
-Tak. Ale siedź gdzieś w pobliżu,
na wypadek gdybym wpadła do muszli. – mrugnęła do niego, po czym trzymając się
framugi, weszła do środka. Lekko kulejąc, obróciła się w jego stronę.
-Mam wejść? – zaśmiał się Niall.
-Nie. – pokręciła głową, śmiejąc
się – Chciałam ci tylko powiedzieć, że bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie
życia bez twojego uśmiechu.
Niall
zaśmiał się cicho, po czym skinął głową na łazienkę.
-Idź kochanie, bo toaleta cię
wzywa.
18 komentarzy = nowy rozdział.
PS Znudził mi się wygląd bloga.. Znajdę tu kogoś, kto wykonałby dla mnie nowy szablon? Jestem pozbawiona wszelkich talentów graficznych i nie potrafię zrobić tego sama :D
PS Znudził mi się wygląd bloga.. Znajdę tu kogoś, kto wykonałby dla mnie nowy szablon? Jestem pozbawiona wszelkich talentów graficznych i nie potrafię zrobić tego sama :D
Super czekam na następny.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział.Nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Nawet nie wiesz jakież było moje zdziwienie, gdy na pulpicie nawigacyjnym zobaczyłam, że dodałaś rozdział. Oczywiście zdziwienie było w pozytywnym sensie i naprawdę się cieszę, że tak szybko napisałaś kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńSUPER!!!!!!!! Ja chcę następnego!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńboże, wspaniały! Niech się Liam obudzi... i odnajdzie Amy! boże ja chcę ich już <3<3<3<3 DODAWAJ SZYBKO! :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytam i wciąż nie rozumiem, co nie podoba Ci się w tym rozdziale? Okej, przyznam bez bicia, że może trochę mało się działo, ale mimo wszystko i tak był i jest świetny. Więc proszę, wybij sobie (albo sama to zrobię), myśl o złym rozdziale z główki. :*
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Stylesem w stu procentach - robienie imprezy bez połowy organizatorów i w deszczową pogodę to marny pomysł. Także ten tego... Harry piona. Poza tym wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że po tej rozmowie pojawi się Kate. Swoja drogą, dość dawno jej nie było. :) Amy nie wraca do Londynu? Chyba ona nie wie co mówi! tak, zdecydowanie. Dziewczyna musi tam wrócić i, jak to powiedział mądry Harry Styles "Liam, który leży w szpitalu i niczym śpiąca królewna czeka, aż Amy go pocałuje". Może nie przepadam za postacią Victorii, ale w ostatniej części rozczuliłaś mnie. Niall taki czuły i troskliwy. Awww do entej.. <3
Czekam na ciąg dalszy.
P.S. nie oddam talentu, więc chyba będziesz musiała mnie zamordować. Poza tym, nic mi się nie pokręciło. Zmiana narracji była świadoma. :) Tak, tak, Li po nich przyjechał. :D I dziękuję. :*
P.S. JA chętnie podejmę się tego jakże trudnego zadania i zrobię Ci nową szatę graficzną. Teraz siedzę w domu, a momentami usycham z nudów, więc zrobię to z miłą chęciom. Napisz tylko do mnie, jak i co sobie życzysz. Chyba ze oddajesz go dobrowolnie w moje władanie. :)
Evelyn
www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com
Przeczytałam ten rozdział dwa razy i nadal nie mogę uwierzyć, że nie zrobiłaś żadnego błędu, który popsułby to wszystko. Oczywiście nie życzę ci tego! W tym rozdziale po prostu kocham Stylesa. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że Harry zmądrzał. Hahhahaha ... Nie wiedziałam, że kiedykolwiek będzie to możliwe.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Amy nie wraca do Londynu, ale na pewno pod jakimś pretekstem wróci i będzie tak dobrze jak na początku. Coś mi się wydaje, że Zayn to załatwi. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam.
Zapraszam cię na mojego bloga, poświęconemu opowiadaniu o One Direction.
http://ciemnosc-wciaz-sie-ukrywa.blogspot.com/
Zajebisty rozdział przez wielkie Z <3
OdpowiedzUsuńno to ja czekam na kolejny... :*
Świetny jak zawsze, czekam nn:)
OdpowiedzUsuńZajebisty czekam na następny.
OdpowiedzUsuńKolejny chcę ! ;D <3
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział, chyba zacznę tu gościć częściej ;) Pozdrawiam i zapraszam również do siebie. www.my-aggro-story.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie *.* cały czas chce więcej i więcej!
OdpowiedzUsuńRozdział jest rewelacyjny!Czekam na kolejny rozdział i powodzenia w pisaniu. xoxo
OdpowiedzUsuńFajny jak zawsze, czekam nn...
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nn.; *
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXTA ! BOŻE KOCHAM TO . ~L.
OdpowiedzUsuńCZekam na nastepny rozdział,; *
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie ! Mam nadzieję , że Liam się obudzi , bo go strasznie lubię . Napisz jak najszybciej nowy rozdział . :-D
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie ! Mam nadzieję , że Liam się obudzi , bo go strasznie lubię . Napisz jak najszybciej nowy rozdział . :-D
OdpowiedzUsuń