Chłopak
przekręcił kluczyk w stacyjce i już po chwili usłyszał cichy pomruk silnika.
Uśmiechnął się pod nosem i nacisnął gaz, nie wrzucając biegów, by dać znać, że
jest gotowy. To był w prawdzie jego pierwszy wyścig, ale nie bał się ani
trochę. Czuł, że szybka jazda jest
skłonna przywrócić go do normalnego życia, które stracił wraz ze swoją
ukochaną. Walczyć o nią? Dlaczego? Przecież nie zasłużyła.
Dopiero
po kilku dniach dotarło do niego, że nie była warta jego miłości, poświęcenia.
Nie była kimś dla niego. Dochodząc do tego wniosku, postanowił też zmienić
swoje życie. Koniec z grzecznym chłopcem, który wszystkim usługiwał, ze
wszystkimi się przyjaźnił, był ułożony, poprawny i zawsze szczęśliwy. Coś w nim pękło, miał dość bycia człowiekiem,
który jest pod dyktando innych.
Z lewej
strony Martin wsiadł do swojego auta. Odpalił go i również odrobinę nacisnął
gaz, by dać znak, że jest gotów na wyścig. Na środku, na białej linii
namalowanej pospiesznie farbą, stanęła blond włosa dziewczyna. W ręku trzymała
dwie chorągiewki, uśmiechając się zawzięcie. Brunet wrzucił pierwszy bieg i
oczekiwał na machnięcie. Czuł, jak adrenalina pulsuje mu w żyłach, jak uśmiech
wkrada się na jego usta, jak jego serce bije, szczęśliwe, że w jego życiu
nareszcie zaczęło się dziać coś więcej.
-GOTOWI? – krzyknęła Victoria, by przebić się przez cichy
warkot dwóch morderczych bestii. Zarówno Liam jak i Martin unieśli kciuki do
góry. Blondynka skinęła głową i uśmiechnęła się szerzej – START!
Zaczęło
się. Brunet nacisnął pedał gazu, a jego
pojazd wyskoczył do przodu, mknąc niczym strzała. W niespełna trzy sekundy
chłopak zauważył na liczniku 100 km/h. Uśmiechnął się zadziornie i docisnął
pedał gazu, by jeszcze bardziej wyprzedzić swojego przeciwnika. Jednakże Martin
miał równie dobry samochód. Po chwili wyprzedził go, o metr. Liam pokręcił
głową i zaśmiał się cicho.
-Na pewno mnie nie przegonisz – mruknął, po czym przerzucił
bieg. Ponownie nacisnął pedał gazu i zręcznie wyprzedził rywala. Jego licznik
wskazywał ponad 300 km/h. Wjechał zręcznie w zakręt, a pisk opon, przy takiej
prędkości sprawiał, że się uśmiechał. Przyspieszył jeszcze odrobinę, a
adrenalina pulsująca w jego żyłach znacznie się zwiększyła.
Wchodząc
w kolejny zakręt, nie widział już swojego przeciwnika. Satysfakcja rozeszła się
po jego ciele, przyjemnym ciepłem. Usłyszał dźwięk swojego telefonu, ale
kompletnie go zignorował. Nie miał teraz czasu na takie pierdoły. Została mu do
przejechania niewielka część trasy. Dodał mocno gazu, po czym, po jakichś dwóch
minutach, przejechał metę, która była po drugiej stronie tego samego magazynu,
na którym był start. Zrobili dość duże koło, by tam dotrzeć.
Przejechał
jeszcze kawałek, ściągając stopę z gazu, nie chciał zatrzeć silnika przy
pierwszej jeździe. Samochód spuścił z wysokich obrotów, po czym całkowicie
zwolnił. Chłopak zatrzymał auto, po czym wysiadł i skierował się w stronę
Martina, który przyjechał dosłownie dwie minuty po tym, jak on przejechał przez
metę.
-No,
brawo. Jak na pierwszy raz byłeś całkiem niezły – zaśmiał się Martin, gdy
wysiadł z auta.
-Dzięki – uśmiechnął się Liam. Po chwili podbiegła do niego
Victoria, wieszając mu się na szyi.
-Brawo! – pocałowała go w policzek. Payne mrugnął do niej –
Nie spodziewałam się, że tak szybko dojedziecie.
-Ma się to coś – zaśmiał się chłopak, po czym wyciągnął z
kieszeni papierosa, wraz z zapalniczką. Odpalił go i zaciągnął się. Dym
papierosowy rozszedł się po jego płucach, dając mu przyjemne uczucie
rozluźnienia.
Po raz
kolejny tego dnia rozbrzmiał sygnał jego telefonu. Wyciągnął urządzenie z
kieszeni i odebrał.
-Halo? – odezwał się nieco znudzonym głosem. W głowie
rozważał zmianę numeru.
-Liam, gdzie jesteś? – usłyszał w słuchawce. Amy, tak. Jak
zwykle zmartwiona, smutna i niezastąpiona.
-Nie ważne i tak nie trafisz – zaciągnął się po raz kolejny,
po czym wyrzucił papierosa na ziemię, zgniatając go butem.
-Przyjedź proszę, muszę z tobą porozmawiać – wydawało mu
się, że płakała. Zdusił w sobie uczucie współczucia.
-Nie mam teraz czasu – powiedział, patrząc zatwardziale przed
siebie.
-Liam, chodź! Jedziemy! – krzyknął Tom. Skinął głową, na
znak, że usłyszał.
-Kto to…? – zapytała Amy, zaniepokojona.
-Nie ważne, muszę kończyć. Cześć – rozłączył się, po czym
wcisnął telefon do kieszeni. Wsiadł do swojego auta i przekręcił kluczyki.
Wyścig drugi czas zacząć.
*
Usiadła
na kanapie i westchnęła ciężko.
-I co? – zapytał Harry, unosząc na nią wzrok. Wzruszyła
ramionami i wtuliła się w ramię siedzącego obok niej Zayn’a. Przyjaciel objął
ją ramieniem, a Niall zmrużył oczy. Brunetka prychnęła cicho i wywróciła
oczyma. Nie chciała, żeby chłopcy się zorientowali, że jest z Niall’em. Nie
teraz, nie miała zamiaru wtrącać im się ze swoimi sprawami, w życie.
-Nawet to go nie rusza – westchnęła cicho. Loczek zaczął
bawić się włosami Kate, która spała na jego kolanach. Ręce mu drżały, był
przygnębiony i zdenerwowany.
-Nie no, tak nie może być – odezwał się szeptem Niall, by
nie obudzić Kate.
-No ale co zrobimy? – mruknął Lou.
-Gdybyśmy tylko wiedzieli, czym on jest tak zajęty. Zaingerowalibyśmy
– westchnął Zayn, jeżdżąc palcem po ramieniu Amy. Dziewczyna pociągnęła nosem i
skuliła się jeszcze bardziej. Nieobecność jej najlepszego przyjaciela bolała ją
bardziej, niż cokolwiek. Serce jej kołatało, ciągle łzy napływały do jej oczu,
lecz je powstrzymywała. Czuła się okropnie, a gdy pomyślała, że nie ma jak do
niego dotrzeć, było z nią jeszcze gorzej.
Amy
usiadła nagle na kanapie. Postanowiła opowiedzieć chłopakom o całej rozmowie z
Liamem i o wszystkim, co usłyszała z jego ust dzisiejszego dnia.
-Co jest? – obok niej znalazł się Niall. Położył dłoń na jej
ramieniu, a ona dotknęła jej palcami.
-Bo… Chodzi o to, że usłyszałam dzisiaj parę dziwnych
rzeczy… Z… Z ust Liama – wyjąkała, niepewnie spoglądając na chłopców. Każdy z
nich spojrzał na nią z zaciekawieniem na twarzy.
-Mów – rozkazał Lou, kucając naprzeciwko niej. Amy opowiedziała pokrótce to, czego
dowiedziała się wcześniej. O dziwnej rozmowie Liama, po południu i o tej sprzed
kilkunastu minut. Opowiedziała o wszystkim, o czym chłopcy powinni wiedzieć.
Pominęła to, że czuła, że Liama nie da się z powrotem przywrócić na ziemię,
gdyż podejrzewała, że chłopak bardzo się wciągnął.
-Cholera
– Zayn potarł dłonią o policzek – Jest źle, gorzej niż myślałem.
-Myślisz… Że to mogą być narkotyki? – zapytał Harry tak
cicho, jakby bał się w ogóle tych słów, które wypowiedział.
-Może i jest inny, ale nie narkotyki – oburzył się Lou –
Liam jest rozważny, nigdy nie tknął by tego świństwa!
-Spokojnie – mruknął Niall – Hazza po prostu rozważa
wszystkie opcje.
-A ja je wykluczam – westchnął Louis.
-Dobra. Pomyślmy – wtrącił Zayn.
-A co robimy od dłuższego czasu? – zapytała Amy, chowając
twarz w dłoniach. Nie płakała, ale nie miała siły – Przepraszam, dokończymy tę
rozmowę jutro. Nie mam siły – wstała z kanapy – Możecie tu siedzieć ile
chcecie, ja idę spać. Dobranoc – dodała, po czym opuściła salon. Weszła do swojego pokoju i wzięła piżamę.
Przeszła
do łazienki, zmyła makijaż, po czym umyła zęby i przebrała się w piżamę. Wróciła do swojego pokoju i
zagrzebała się pod kołdrę. Odgarnęła włosy z policzków i odrzuciła je do tyłu.
Nie
mogła zasnąć, więc usiadła, zgięła nogi i oparła głowę o kolana. Kołysała się
delikatnie do przodu i tyłu, by opanować
przygnębienie, które rozprzestrzeniało się po jej duszy, wnikając w
każdą jej szczelinę. Miała powoli dość tego wszystkiego, chciała móc odpocząć,
zrobić sobie przerwę w odczuwaniu jakichkolwiek uczuć. Miała gdzieś to, że powinna
zająć się swoim życiem, tym, że z każdym dniem traci cenne chwile z
przeszłości. Chciała tylko, by wszyscy byli szczęśliwi.
Czy to tak wiele? Zrobiłam kiedyś coś złego?
Dlaczego więc, nie mogę poprosić o szczęście moich bliskich? Nawet ja się tutaj
nie liczę, bo nie o to chodzi. Chcę, żeby Liam był szczęśliwy. Proszę Cię Boże,
wiem, że istniejesz. Zrób coś, bo ja nie dam rady mu przetłumaczyć do rozumu.
Boję się, cholernie się boję, że robi coś głupiego, nieodpowiedzialnego. A co
jeśli stanie mu się krzywda? Nie przeżyję tego. Boże, nie pozwól, żeby włos mu
z głowy spadł! Niech znów będzie naszym Liamem, niech będzie przyjacielski,
nadopiekuńczy i cudowny tak jak zawsze. Czy to naprawdę tak dużo…?
Jej przemyślenia przerwał
ktoś, kto wszedł do pokoju. Nie uniosła nawet głowy, bo wiedziała, że i tak nic
nie zobaczy. W końcu w pokoju panowała kompletna ciemność.
-Nie możesz spać? – zapytał chłopak, siadając na brzegu jej
łóżka. Amy podniosła głowę i w blasku księżyca ujrzała twarz Niall’a.
-A jak myślisz? – odparła, wzdychając cicho. Chłopak
westchnął i poprawił się na łóżku, po czym przyciągnął ją do siebie. Amy uległa
mu i już po ułamku sekundy leżała w jego silnych objęciach. Głaskał ją
delikatnie po głowie, oddychając miarowo.
-W końcu mu się znudzi to co robi i znów będzie taki jak
dawniej – powiedział Niall, lecz w jego głosie nie było pewności. Wahał się, bo
sam nie wiedział, czy naprawdę dawne czasy powrócą. Brunetka nie mając siły nic
mówić, skinęła głową i wtuliła się bardziej w swojego chłopaka.
-Niall?
– odezwała się z wielką trudnością, gdyż nagle zrobiła się bardzo śpiąca.
-Tak?
-Zostaniesz tutaj ze mną? – poprosiła, z nadzieją w głosie.
Usłyszała jak Niall się uśmiecha.
-Taki miałem zamiar. Śpij księżniczko – ucałował ją w czubek
głowy, po czym ułożył na łóżku i starannie przykrył kołdrą. Rozejrzał się po pokoju i złapał za gitarę,
którą Amy trzymała w kącie. Usiadł na łóżku, zaczął cicho grać i śpiewać
Wonderwall. Amy uśmiechnęła się, będąc na granicy snu, po czym zasnęła, mając w
głowie śpiew cudownego anioła.
*
Chłopak
wszedł do domu, ściągnął buty i włożył je do szafki. Zamknął drzwi od środka na klucz, po czym wszedł po schodach
na górę. Starał zachowywać się cicho, lecz alkohol krążący w jego żyłach nie
sprzyjał mu w utrzymaniu równowagi. W efekcie potknął się na przedostatnim
stopniu i runął jak długi na podłogę.
-A żeby cię coś strzeliło – mruknął, chwiejnie podnosząc się
z ziemi. Gdy już miał wchodzić do swojego pokoju, w korytarzu rozbłysło
światło.
-Liam do cholery, jest 4 nad ranem, a o 9 mamy próby przed
koncertem – powitał go zaspany Louis.
-Zasiedziałem się – wytłumaczył Liam, próbując nacisnąć na
klamkę, lecz nie mógł w nią trafić.
-Jasne, ciekawe gdzie – prychnął Lou.
-Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy – mruknął Liam, w końcu
otwierając drzwi do swojego pokoju. Zaświecił światło w pomieszczeniu i
ściągnął kurtkę, po czym rzucił ją w kąt.
-Liam, ty jesteś pijany! – stwierdził oburzony Louis, który
wszedł za nim do pokoju.
-Sam jesteś pijany. Weź wyjdź z tego pokoju – wyciągnął papierosy
z kieszeni i rzucił je na biurko. Lou rozszerzył oczy ze zdziwienia, nie
wierzył w to, co jego przyjaciel właśnie robi ze swoim życiem. To nie był Liam,
którego wszyscy znali. To był ten sam człowiek, o innej duszy, innym wnętrzu. Przez
głowę Louisa przebiegła jedna głośna prośba „Oddajcie mi starego Liama!”
-Nie wyjdę dopóki nie powiesz mi co jest grane – Tomlinson
skrzyżował ręce na klatce piersiowej i oparł się o ścianę z zaciętym wyrazem na
twarzy. Liam spojrzał na niego zirytowany.
-Naruszasz moją przestrzeń osobistą. Wyjdź stąd, albo cię
wyrzucę – rozkazał spokojnie lecz stanowczo. W tym momencie obecność Louisa
bardzo go denerwowała, a to wszystko za sprawą ogromnego szumu, który opanował
jego głowę.
-Nie.
-Wyjdź.
-Ani mi się śni – prychnął Lou.
-Wypierdalaj! – krzyknął Liam i szarpnął go, po czym
wypchnął z pokoju.
-Myślisz, że tak się mnie pozbędziesz?! – warknął
rozwścieczony Louis, powracając do pomieszczenia.
-Tak!
-Chłopaki, co się tutaj dzieje? – do pokoju wszedł Harry z
Zaynem.
-Nic, wyjdźcie stąd. Mam was dosyć – jęknął Liam,
przejeżdżając dłonią po włosach. Czuł, że zaraz kogoś uderzy, jeśli nie
zostawią go samego.
-Liam, co z tobą? – zdziwił się Zayn, podchodząc do niego –
Piłeś? Przecież wiesz, że w twoim stanie nie wolno ci pić!
-Wyjdźcie stąd. Nie mam siły z wami rozmawiać – Liam rzucił
się na swoje łóżko, po czym zakrył głowę poduszką. Chłopcy stali oniemiali, nie
wiedząc co zrobić. Po chwili jednak opuścili pokój przyjaciela, by dać mu się
przespać i wytrzeźwieć, a sobie dać chwilę by przemyśleć jego zachowanie, a
później móc należycie zareagować.
Przepraszam, zepsułam ten rozdział.
Standardowo:
18 komentarzy od 18 różnych osób = Rozdział 16
Nie miałam jeszcze okazji, no więc WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU SKARBY <3
Nie miałam jeszcze okazji, no więc WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU SKARBY <3
Świetny rozdział :) Mam nadzieję, że Liam szybko się ogarnie :P
OdpowiedzUsuńSuper :>
OdpowiedzUsuńCzekam na next,mam nadzieje że pojawi się za niedługo :)
Po przeczytaniu tego rozdziału, stwierdziłam jedną rzecz. A mianowicie taką, że w ferie przyjeżdżam do Ciebie, nakopię Ci do tyłka i wbije do głowy kilka rzeczy, okej? Miło, że się zgadzasz. :) Widzę, że rozdział nie spodobał się tylko mi ale i poprzednim komentującym osobom, więc naprawdę nie wiem czego ty od niego chcesz. Oj, oj.. Trzy światy z tobą są.
OdpowiedzUsuńCo do fabuły, moment pierwszego wyścigu Liama podbił moje serce. Wszystko jest tak idealnie opisane, że czytając oto miałam wrażeniem, jakbym tam była. A wierz mi, że chciałabym znaleźć się w takim miejscu - masa szybkich aut i powalających na kolana chłopaków za ich kierownicami. Aww.. *-* Ale to tak na marginesie. Choć pisałam już Ci co sądzę o "nowym" Li, napiszę jeszcze raz. Bardzo podoba mi się to, jak wykreowałaś jego osobę, to jak z grzecznego chłopca staje się bad boy'em.. I mam nadzieję, że potrawa to jeszcze trochę, bo ten Payne podbił właśnie moje serce.
Dobra, koniec tematu Li, chociaż w sumie nie wiem co za bardzo mam napisać o Amy i reszcie. Rozumiem ich zamartwianie i denerwowanie się o przyjaciela, ale jeśli tak dalej pójdzie to wszyscy nabawią się jeszcze czegoś. Tak, i mam na myśli tutaj naszą kochaną Amy. Moment, kiedy prosiła Boga o to, aby nic mu się ie stało, rozczulił mnie na amen. Naprawdę.
Hm, to chyba wszystko co miałabym do powiedzenia. Czekam na ciąg dalszy. xxx
www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com
Kocham to twoje opowiadanie nooo ;3 / aga xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych jakie czytalam <3
Świetny rozdział, genialnie opowiadanie.. Ech Liam coś się staje buntowniczy XD Czekam na NN
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kurcze. Zachowanie Liama juz mocno mnie irytuje. Zupelnie go nie rozumiem, dlatego bede czekać na kolejne.czesci opowiadania.
OdpowiedzUsuńTen rozdzial oczywiscie.cudowny *.*
KOCHAMKOCHAMKOCHAM TO TWOJE OPOWIADANIE. CZEKAM NA NASTEPNY ROZDZIAŁ!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Liam szybko sie ogarnie zanim stanie sie coś złego.
Hej, świetny rozdział :) Mam prośbę wejdziesz : http://everydayinlovewithyou.blogspot.com/ i http://give-me-yoour-heart.blogspot.com/ przeczytasz i skomentujesz? byłoby miło :)
OdpowiedzUsuńWow!!!! nie spodziewałam się tego jest suuuuper nawet lepiej niż myślałam dawaj szybko CD !!!
OdpowiedzUsuńBoski *__*
OdpowiedzUsuńPopłakałam się normalnie ;(
Oddaj mi starego Liam'a !!!! Prosze !!!
Pisz szybko nexta ;*
Pozdrawiam ;*
- Jula ♥
Boskie *.*/Nicole
OdpowiedzUsuńCudne cudne cudne !!!!!!!! kochana uwielbiam tego bloga !
OdpowiedzUsuńKochanie moje najdroższe kolejny raz musisz mi wybaczyć ze dopiero teraz komentuje ale tym razem miałam ważne ku temu powody... Właśnie leze w łóżku i czuje się jakby mnie samochód wyścigowy Liama przejechał :-P mimo to chodzę do szkoły bo koniec półrocza i juz moje trzecie (tak słownie trzecie)próbne egzaminy gimnazjalne... Dzisiaj padła okropna matma i mam juz szczerze wszystkiego dosc :/ to odwiedzam dziadka... No właśnie to kolejny powód dla którego zaniedbuje to co tak bardzo kocham: pisanie i komentowanie tego cuda... Dowiedzialam się parę dni temu że mój dziadek jest chory..ma raka pluc I umiera... Zreszta niewazne Kasiu. Po prostu musisz mi to wybaczyc I obiecuje ze za kills dni Dodam rozdzial specjalnie dla ciebie <3 a teraz rozdzial: mhhmm Liam buntownik nasz: powtarzam sie ale ten pomysl z zawodami jest cudowny! Widze ze milosc Amy I Nialla rozkwita :-P Zastanawiam sie co zrobisz z Li I jego biednym, zlamanym serduszkiem ;-) mam nadzieje ze jednak przestanie palic I odtracac przyjaciol... Ten rozdzial jest kolejnym dowodem na to ze masz talent I piszesz po prostu fenomenalnie!! Pakistan ze jestem tutaj caly czas z Toba :-) buziaki ode mnie! Bardzo kocham, Hania <3
OdpowiedzUsuńPamietaj a nie Pakistan :-P ahh te telefony tak to wszystko przekrecaja :-P wazne przynajmniej ze sie dodal :-D wenyyy I wytrwania do weekendu :-P hah :-D byeee
OdpowiedzUsuńDodaje trzeci juzz komentarz ale zapomnialam napisac o przecudownym teledysku do Kiss You :-P hahha leze i nie wstaje :-P nareszcie sie usmiecham :-P non stop odswiezam strone zeby wskakiwaly wyswietlenia! :-D jak bijemy rekord to bijemy :-D juz coraz mniej czasu!!! Sprezac tylki panie! <3 nie obiecuje ze to moj ostatni komentarz pod tym rozdzialem bo wiesz: Hani odbija :-D kocham, kocham <3
OdpowiedzUsuńrozdział fajny, ale nie wyobrażam sobie Liama w taki stanie :) ten porządny, cudowny chłopak nie mógłby się tak zachowywać. Mam nadzieję, że szybko się ogarnie i wróci nasz Liam :D Opowiadanie bardzo fajne chociaż mogłoby być więcej Nialla i Amy... Uwielbiam ich :) Pisz dalej...
OdpowiedzUsuńOddaj Liama<3 :) Kocham kocham kocham kocham <3 <3 Julia <3
OdpowiedzUsuńBoski *__*
OdpowiedzUsuńUff... Brak mi słów xD
Pisz szybko dalej ;*
Pozdrawiam ;*
LIAM MNIE DO KURWICY DOPROWADZA
OdpowiedzUsuńPRIMADONNA JEBANA NO
I CHUJKU NIGDY CI NIE WYBACZĘ, ŻE ZJEBAŁAŚ LANIELLE W TYM OPOWIADANIU. NORMALNIE RĘKA, NOGA, MÓZG NA ŚCIANIE XD