piątek, 13 września 2013

32 'A jednak się o mnie martwisz'

                Szła środkiem chodnika, nie patrząc pod nogi. Chciała jak najszybciej znaleźć się w hotelu, spakować swoje rzeczy i pojechać na lotnisko. Mogła spędzić kilkanaście godzin w poczekalni, byleby znaleźć się jak najdalej od tych chorych ludzi.
                W oczach lśniły jej łzy, które uparcie powstrzymywała. Wiatr smagał jej nogi przyodziane w krótkie jeansowe spodenki. Było jej zimno, źle i samotnie. W pewnym momencie nie zauważyła nierówności chodnika i potknęła się o wystającą płytę, tyłkiem wpadając w kałużę, która została po ostatnim deszczu.
-Głupia, naiwna a do tego niezdara. – wyjąkała do siebie, podnosząc się z ziemi.  Ostatkiem sił usiadła na drewnianej ławeczce. Spojrzała na swoje obłocone buty i zauważyła, że przy upadku złamała jeden obcas. Zirytowana, ściągnęła szpilki z nóg i wrzuciła je do kosza na śmieci. Nie obchodziło jej, że pozostałe dwie przecznice będzie musiała przejść boso. Miała wszystko w nosie. 
                Chwilę później zorientowała się, że ktoś się do niej przysiadł. Odsunęła się na drugi koniec ławki, podkulając nogi. Do jej nozdrzy dotarł zapach dymu papierosowego. Chciała pożyczyć od owego kogoś zapalniczkę, ale jak się zorientowała, że to Liam, ogarnęła ją fala złości.
-Nie wolno ci palić, kretynie! – warknęła, wyrywając mu papierosa z dłoni. Wyrzuciła go prosto w obrzydliwą kałużę, patrząc ze złością na Payne’a.
-No popatrz, a jednak się o mnie martwisz. – uśmiechnął się chłopak, zwracając na nią swój wzrok. Amy zmarszczyła brwi, po czym wstała z ławki.
-Fakt, przecież to nie moja sprawa. – odparła, po czym ruszyła w kierunku hotelu, by móc jak najszybciej się stąd wynieść.
                Nie zdołała ujść 10 metrów, gdy Liam złapał ją za rękę i jednym zręcznym ruchem obrócił ją ku sobie. Stała, patrząc się na jego klatkę piersiową, gdyż była ona na wysokości jej wzroku. Trzymał ją za nadgarstki, nie mocno, bardzo delikatnie. Aczkolwiek nie potrafiła, nie chciała wyrwać się z tego uścisku.
-Porozmawiajmy. – poprosił Liam, dość hardo jak na jego łagodne usposobienie – Nie pozwolę ci odejść. Nie beze mnie.
-Nie chcę tu rozmawiać. –pokręciła głową, nadal uparcie unikając jego wzroku. Czuła, że przez samą jego obecność miękną jej kolana i robi jej się słabo. Serce pompowało krew nadmiernie szybko, przynosząc jej delikatne zawroty głowy. – Mam hotel dwie przecznice stąd. Na ulicy może zauważyć cię każdy, nie chcę żeby pisali o nas w gazetach.
-Masz rację. – westchnął brązowooki – Prowadź.
*
                Wyszła spod prysznica, wycierając się puszystym ręcznikiem. Nałożywszy na siebie bieliznę i szlafrok, odrzuciła na plecy mokre włosy. Wysuszyła wilgotne pasma, byle jak układając fryzurę. Nie chciała ich prostować, loki były dla niej odpowiednie.
                Gorący prysznic przywrócił jej zmysły, nie czuła się taka otępiała. Rumiane policzki odbijały się w ogromnym, łazienkowym lustrze. Uśmiechnęła się do siebie na pocieszenie, bojąc się wrócić do pokoju, gdzie czekał na nią Liam. Wyciągnęła z kosmetyczki szczoteczkę i pastę, po czym umyła swe zęby, bardzo dokładnie. Zastanawiając się, jak może odwlec w czasie poważną rozmowę, postanowiła ponownie uczesać swoje włosy.
                Kilkanaście minut później, gdy nie miała już co robić, wsunęła nogi we włochate kapcie, po czym podeszła do drzwi. Wziąwszy kilka głębszych oddechów, nacisnęła na klamkę i popchnęła.
                Siedział tam. Młody bóg siedział na hotelowej kanapie, tak jakby czekał na ścięcie. Był spięty, zdenerwowany a zarazem szczęśliwy. Amy zignorowała jego wzrok na sobie. Podeszła do okna, po czym zasłoniła je grubą kurtyną. Wiedziała, że to nierealne żeby jakiś paparazzi zrobił im zdjęcia na trzecim piętrze, lecz wolała być ostrożna.
                Stała tak przez kilka chwil, dopóki nie poczuła jego oddechu na swojej szyi. Jego usta dotknęły zagłębienia pod jej szczęką, zostając tam na dłużej. To było miejsce, dzięki którym przechodził przez nią dreszcz. Przyjemny, oczywiście.
-Mieliśmy rozmawiać – szepnęła. Poczuła jego dłonie na swojej talii. Powoli odwrócił ją ku sobie. To było zupełnie co innego, niż gwałtowne szarpnięcie za rękę, byleby nie uciekła. Czuła się teraz jak zdenerwowana nastolatka przed swoim pierwszym razem. Nie miała się czego bać, ale mimo to trzęsły jej się ręce.
                To tylko Liam, to tylko on.
-Co mam ci powiedzieć? – zapytał ciemny blondyn, patrząc w jej oczy – Że myślę o tobie, gdy się budzę, choć brzmi to banalnie? Że tęsknię za tobą choć to nierealne? Powiedz mi, co mam zrobić, żeby znów widzieć twój uśmiech. Mam dość tego, że ciągle widzę w tych ślicznych tęczówkach łzy. – wyszeptał, delikatnie dotykając jej powiek, które zamknęła słysząc jego słowa.
                Opuściwszy swą rękę, mógł kontynuować swój wywód. Wiedział, że go słucha.
-Wiem, że nie powinienem… Ale, kiedy ta szyba rozbiła się w drobny mak, nie bałem się o to, że jestem na pograniczu życia ze śmiercią. Przestraszyłem się, bo nie zdążyłem powiedzieć ci czegoś najważniejszego. Nie zdążyłem przeprosić za moje zachowanie. Nie udało mi się po raz ostatni zobaczyć twojego uśmiechu. Powiem szczerze. Byłem… Przerażony. Nie wyobrażałem sobie tego, że już nigdy miałbym cię nie zobaczyć. Powinienem dziękować Bogu, że zechciał wybaczyć mi moje błędy.
-Nie… Nie mówmy o tym. – zająknęła się dziewczyna, podnosząc na niego wzrok. – Było, minęło. Ważne, że jesteś znów z nami.
-Przepraszam, za wszystko cię przepraszam. Dziękuję, że pozwoliłaś mi się wytłumaczyć. Jesteś najbardziej wyrozumiałą i najwspanialszą osobą stąpającą po tej ziemi. Każdy powinien całować skrawek podłogi, po której chodzisz. Jesteś śliczna, inteligentna. Masz swoją przeszłość, ale wiedz, że jestem w stanie ją zaakceptować. Jeśli nie będziesz chciała, to zostawimy stare sprawy za sobą. Zaczniemy żyć nowym życiem. Tylko proszę, zaufaj mi… Bo… Tak bardzo cię kocham. – dokończył, a głos mu się załamał. Patrzył teraz na swoje buty, czekając na reakcję z jej strony jak pies z podkulonym ogonem.
                A ona stała, nie wiedząc co powiedzieć. Tyle słów cisnęło jej się na usta, że nie potrafiła wydobyć jakiegokolwiek dźwięku.
-Wiesz… Myślałam, że zwariuję. Te dni, gdy widziałam cię wychodzącego z domu i spotykającego się z jakimiś ciemnymi typami. Te chwile, gdy chciałam wybiec i krzyknąć, żebyś przestał spotykać się z tymi idiotami, którzy nie warci byli twojej uwagi. Nawet ochroniarze cię nie poznawali. A potem… Potem jak grom z jasnego nieba, wszystko potoczyło się błyskawicznie.  Siedziałam w pracy, skończyłam swoją zmianę.  Kilkanaście nieodebranych połączeń. Wszystkie od Nialla. Zadzwonił wtedy po raz kolejny. Prosił, żebym przyjechała. Wzięłam taksówkę, udałam się tam jak najszybciej. Widok… Widok Nialla płaczącego był przerażający. Ja… Nie wiedziałam co się dzieje, a potem… On odwrócił mnie w stronę tej szyby… Proszę, nie zostawiaj mnie. – wyjąkała, przylegając do jego klatki piersiowej. Chłopak objął ją, nie odzywając się ani jednym słowem. Ucałował ją w czubek głowy, po czym odsunął od siebie, tak by spojrzeć jej w oczy.
-Nie zostawię cię, nigdy więcej. Obiecuję. – uśmiechnął się, ścierając jej łzę z policzka. Amy odwzajemniła uśmiech, nieśmiało patrząc na jego usta.
-Kocham cię, Liam – westchnęła, czując ogromną ulgę. Czekała, by wyrzucić to z siebie, kilka miesięcy. I w końcu się doczekała.
                Chłopak nachylił się nad nią i delikatnie musnął jej usta swoimi. Brunetka odwzajemniła pocałunek, mimowolnie się uśmiechając.  Czuła się naprawdę szczęśliwa, mając go przy sobie. Z każdą chwilą ich pocałunek się pogłębiał, aż przerodziło się to w coś naprawdę namiętnego.
                Amy popchnęła Liama, delikatnie w stronę łóżka. Chłopak położył się na nim, ciągnąc ją delikatnie za rękę tak, by ona ułożyła się na nim. Ponowili swój pocałunek, coraz bardziej rozpalając swoje zmysły. Liam szybkim ruchem położył ją na plecach, po czym rozwiązał jej szlafrok. Zsuwając miękki materiał z jej ramion, ucałował jej wystającą kość obojczykową. Amy uważnie rozpięła jego koszulę,  po czym zsunęła jego jeansy, ciągle czując na sobie jego wargi. Schodził coraz niżej, z każdym kolejnym pocałunkiem zapierając jej dech w piersiach.
                Położywszy jej dłoń na wewnętrznej stronie uda i ściskając je lekko, zostawił jej delikatny pocałunek tuż między żebrami. Amy wciągnęła powietrze przez usta, zaciskając dłoń na pościeli. Liam wyczuwając jej rozgrzanie, uśmiechnął się nieznacznie. Całował każdy skrawek jej ciała, każąc jej prosić go o litość.
                Po chwili wrócił z powrotem do jej ust, wsuwając dłoń pod jej pośladek. Delikatnie go ścisnął, po czym położył się na plecach i przyciągnął do siebie Amy.

                Co działo się potem, przekroczyło ich najśmielsze oczekiwania.



OK, TEN ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI XD 
No ale nie spodziewajcie się gruszek na wierzbie, bo jestem padnięta po ośmiu lekcjach no:(
Zwaliłam ten rozdział, czy nie? Bo się gubię XD
Ach, tak btw. HAPPY BDAY MULLINGAR BOY! <3 
Dacie radę 18 komentarzy do następnego piątku? Wiem, że dacie! :)
Pozdrowioonka, Ja :D 

9 komentarzy:

  1. o boże! tak długo na ten moment czekałam! jesteś cudowna! bzdury gadasz, nic nie zawaliłaś! <3 jesteś cudowna, mówiłam już? boże dodawaj szybko następny!! <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Boski ! <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. dopiero co znalazłam twojego bloga, a już go przeczytałam. świetnie piszesz, nie mogę się doczekać następnego rozdziału. : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next?? Już nie mogę się doczekać.. ;) <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. Następny, please ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy