-Wow.
– powiedzieli wszyscy razem. Amelie popukała się w głowę i podeszła do nich.
-Wyglądasz… - zaczął Louis,
uśmiechając się.
-Bombowo… – wtrącił Zayn, mierząc
ją wzrokiem.
-Przepięknie. – dokończył Liam,
patrząc na nią tak jak pozostali. Z niekłamanym podziwem.
-A ja nie wiem co powiedzieć, bo
nie ma słów, żeby wyrazić jaka jesteś piękna- szepnął jej do ucha Harry,
ponieważ stał najbliżej niej. Zarumieniła się na pochlebne słowa, które
usłyszała od chłopaków.
-Nie wiem co bierzecie, ale albo
bierzcie po pół, albo zmieńcie dilera – powiedziała, spoglądając na otwarte
drzwi. Na zewnątrz panował półmrok, widać było tylko oświetloną ulicę i
zaciemniony podwórek – Przecież jestem taka jak zwykle. Czyli niezbyt urodziwa
– dodała, wzruszając ramionami. Czterech
chłopaków okazało swe oburzenie, patrząc na nią i kręcąc swymi głowami.
-Dziewczyno, czy ty lusterka nie
masz? Pożyczyć ci? – zapytał Malik.
-Weź się puknij w głowę – odparła
i odwróciła się, by wejść do salonu, który na dzisiejszą noc zamienił się w
parkiet do tańczenia, oświetlony mnóstwem dyskotekowych świateł. Amy zachodziła w głowę, skąd oni to wszystko wytrzasnęli.
Oświetlenie, konsoleta itd.
-Ale ty po prostu jesteś śliczna
– powiedział dość głośno Harry.
-Kto jest śliczny? – zapytał nowy
głos. Ten, którego jej brakowało przez prawie miesiąc. Odwróciła się i
zobaczyła Nialla Horana we własnej osobie. Zarumienionego jak zawsze i z
szerokim uśmiechem na twarzy. Oczy mu błyszczały, wyglądał na szczęśliwego.
-Niall! – uśmiechnęła się,
zarumieniona. Blondyn przez chwilę jej się przyglądał, lecz po chwili
uśmiechnął się szeroko i wyciągnął do niej ręce. Brunetka przytuliła się do
niego, czując zapach jego cudownych perfum.
-Am… Wyglądasz… - zaczął, gdy
odsunęła się od niego. Spojrzała na niego szczęśliwa, że w końcu może go
widzieć, nie tylko w myślach.
-ŚLICZNIE! – wykrzyknęło czterech
pozostałych chłopaków.
-Zaraz... Skąd ty znasz moją
dziewczynę? – zapytał Styles.
-To twoja dziewczyna? – zdziwił
się Nialler.
-No właśnie? – dołączył się do
pytania pasiasty.
-No jasne – loczek objął Amy
ramieniem.
-Styles, ja cię kiedyś normalnie
szurnę –warknęła Amelie.
-To w sumie to ja nic nie
rozumiem. – podrapał się po głowie Louis.
-Czy ja o czymś nie wiem? –
uniósł brew do góry Liam.
-Harry podrywacz, znowu wyrywa. –
skwitował Zayn.
-Przecież my nie jesteśmy razem,
głupki. – popukała się w czoło Amy.
-Nie? – zdziwił się ekipa.
- Zawsze musisz mi zepsuć zabawę?
– spytał loczek, spuszczając wzrok . Amy dała mu buziaka w policzek. Zielonooki
podniósł głowę i się uśmiechnął.
-To jesteście razem czy nie? –
zapytał mało kumaty pasiasty.
-NIE- głośno powiedzieli całą piątką,
co wywołało u nich śmiech.
-Uff. Już myślałem, że mnie
zdradzasz. – odetchnął z ulgą Loui, podchodząc do loczka. Pozostali jak jeden mąż zaczęli się chichotać.
-No dobra. To Niall, skąd znasz Amy? – ponowił
pytanie Harry.
-Z Mullingar. – wyjaśnił blondyn,
posyłając swej przyjaciółce szeroki
uśmiech.
-To ty mieszkasz w Irlandii, a
nie tu? – zdziwił się Zayn.
-Nie. Co jakiś czas jeżdżę tam na
wakacje do ojca. Aczkolwiek bardzo rzadko. W tym roku pojechałam i spotkałam
Niall’a. Znaliśmy się od bardzo, bardzo dawna– wyjaśniła brunetka, a Horan
skinął głowę na znak, że potwierdza jej wypowiedź.
-No to już wszystko jasne –
uśmiechnął się Liam.
-Idziemy się bawić! – krzyknął
ucieszony Zayn. Wszyscy, oprócz Nialla i
Amelie poszli tańczyć. Nialler złapał swoją torbę i ruszył ku schodom.
-Przebiorę się i zaraz będę –
obiecał, po czym uśmiechnął się i wszedł na górę. Amy weszła do salonu i
spojrzała na bawiących się ludzi. Do tańca porwał ją Louis. Gdy zaczęła się
wolna piosenka, wpadła w objęcia Harry’ego. Czasami
posyła zboczone teksty, ale w gruncie rzeczy bardzo go lubię. Przyznała się
sama sobie w myślach. W ramionach loczka czuła się bezpiecznie. Harry był dla
niej jak starszy brat. Zupełnie jak Paul. Piosenka się skończyła, więc odsunęła
się od chłopaka. Podziękowała za taniec i ruszyła w stronę wyjścia z salonu.
Jednak nie zdążyła wyjść, gdyż za nadgarstek złapał ją Zayn.
-Ze mną jeszcze nie zatańczyłaś –
uśmiechnął się chłopak. Westchnęła cicho i pozwoliła by Malik porwał ją w swe
objęcia. Przetańczyła z nim parę następnych piosenek, później tańczyła z paroma
chłopakami, których w ogóle nie znała, a następnie trafiła w objęcia Liama. Z
nim też przetańczyła kilka niesamowitych kawałków. W końcu zaczęła odczuwać, że
ma na nogach wysokie szpilki.
Wyszła
z drinkiem w ręku i usiadła na brzegu basenu, uprzednio ściągając swoje
niewygodne buty. Zamoczyła stopy w ciepłej wodzie i zamyśliła się, popijając
alkohol z wysokiej szklanki. Ze środka domu dobiegały ją głośne rytmy, jakiejś
dyskotekowej piosenki. Zdała sobie sprawę z tego, że Niall nie zszedł na dół, a
bynajmniej ona go nie widziała. Uśmiechnęła się, wspominając swój pobyt w
Mullingar, gdy spotykała się z Niallem i gdy wszystko było takie niesamowicie
łatwe.
Po
chwili osuszyła nogi machając nimi nad taflą wody i wsunęła stopy z powrotem w
niewygodne buty. Wstała, biorąc do ręki pustą już szklankę. Z domu wyszła jakaś
para, namiętnie się całująca. Amy
zauważyła, że chłopak to nie kto inny jak Niall. Jego ręce zawzięcie błądziły
po ciele partnerki, jakby chciały przeniknąć pod i tak już kusą sukienkę.
Dziewczyna nie była mu dłużna i rozpinała mu spodnie. Amy westchnęła cicho,
czując małe ukłucie w sercu. Przemknęła
niezauważona obok zajętej sobą pary i weszła do domu. Skierowała się do salonu,
gdzie był alkohol. Zrobiła sobie mocnego drinka i weszła na górę, do swojej sypialni.
Usiadła na brzegu łóżka, czując jak po dotąd wypitym alkoholu szumi jej w
głowie. Oparła się o ramę łóżka i wypiła
połowę na raz, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ szum wzrósł, a po jej
żołądku rozeszło się nawet przyjemne ciepło. Odstawiła szklankę na podłogę i
zamknęła oczy. Żałowała, że zgodziła się tu zostać, że nie mieszka w innym
stanie, że zakochała się w Niall’u Horanie.
Usłyszała
pukanie do drzwi, ale nie odpowiedziała. Udawała, że nie słyszy. Nie otworzyła oczu nawet wtedy, gdy do pokoju
wszedł Liam. Jednak po chwili zmusiła się, by uchylić powieki.
-Wszystko okej? – zapytał,
kucając naprzeciwko niej, tak, że miał oczy naprzeciwko jej oczu.
-Nic nie jest okej. – mruknęła,
biorąc do ręki szklankę i upijając z niej dużego łyka.
-Co się dzieje? – pogładził ją po
kolanie chłopak.
-Nic. – powiedziała, podnosząc
szklankę do ust. Liam pokręcił głową i zabrał ją Amy. – Co robisz? – oburzyła
się brunetka.
-Nie pij już więcej, okej? –
poprosił chłopak.
-Dlaczego? – zapytała.
-Po prostu już nie pij. –
westchnął. – Co się stało?
-Li… - zaczęła, zmieniając temat.
-Tak? – zapytał, a ona
dostrzegła, że patrzy na nią z nieukrywaną troską. Przyjemne ciepło oblało jej
serce.
-Proszę, pozwól mi wrócić do domu,
jesteście naprawdę bardzo mili, kochani i mam was za moich najlepszych przyjaciół.
Ale proszę… Chcę do domu. Uwielbiam was, naprawdę. Po prostu chcę odpocząć od
tego zamętu w mojej głowie- spojrzała mu
w oczy.
-Jutro. Okej? – poprosił. Skinęła
głową i wstała z łóżka. Wyciągnęła do niego dłoń, a on ją ujął i również wstał.
– Chodź, pobawimy się ten ostatni raz.
***
Następnego
dnia obudziła się z potwornym bólem głowy. Otworzyła oczy i spojrzała na
zegarek w telefonie. Było dość wcześnie, bo cyfry wskazywały na 7:30. Podeszła do szafy, wyciągnęła spod niej
walizkę i otworzyła ją. Zaczęła pakować wszystkie ciuchy, buty. Kiedy
skończyła, wzięła odłożone ciuchy i poszła z nimi do łazienki. Umyła się i
zabrała swoje kosmetyki, oraz prostownicę, szlafrok i suszarkę. Wróciła z nimi
do pokoju i również zapakowała je do walizki. Sprawdziła, czy nic nie zostało i
wyszła z pokoju, ciągnąc za sobą walizkę. Zapukała cicho do pokoju Zayna, mając
nadzieję, że jeszcze śpi. Nie chciała, żeby ktoś ją zatrzymywał, ale musiała
powiedzieć, że idzie. Nie darowaliby jej tego. Ku swojemu zdziwieniu usłyszała
„Proszę”. Posłusznie otworzyła drzwi i po chwili stanęła obok łóżka Malika.
Siedział po turecku, całkowicie ubrany i rzucał małą piłeczką o ścianę.
-Chciałam tylko powiedzieć, że
wracam do siebie. – oznajmiła, mrużąc oczy, ponieważ każdy stuk piłeczki o
twardą ścianę, wywoływał u niej falę nieznośnego bólu.
-Chłopcy wiedzą? – zapytał,
przestając rzucać. Dzięki Bogu.
Pomyślała.
-Liam wie. To ja już pójdę. –
odwróciła się.
-Amy…
-Tak? – spojrzała na Zayna przez
ramię. Uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła ten uśmiech, ponieważ widok
uśmiechniętego Malika, sprawiał, że czuła się szczęśliwsza. Tak właśnie działa przyjaźń. Płaczesz, gdy
przyjaciel płacze, cieszysz się, gdy on jest szczęśliwy.
-Cieszę się, że cię poznałem. Mam
nadzieję, że nasz kontakt się nie urwie i będziesz do nas zaglądać tak często,
jak tylko będziesz mogła. Inaczej będziemy cię codziennie odwiedzać w twoim
domu. Nie zapomniaj, że mieszkamy tylko
i wyłącznie oddzieleni od siebie zwykłym płotem.
-Ja też się cieszę. Na pewno się
nie urwie. – mrugnęła do niego. Pomachała mu i najciszej jak umiała, wraz z
walizką, opuściła ich dom. Przeszła na swoją posesję i przypomniała sobie o
Shaggy’m. Gwizdnęła głośno, po czym się skrzywiła, bo dźwięk hukiem rozbrzmiał
po jej obolałej głowie. Po chwili przybiegł uradowany owczarek. Podrapała go za
uchem i otworzyła drzwi frontowe. Postawiła walizkę w przedpokoju i odwróciła
się by zamknąć drzwi. Na schodach leżała paczka. Zmarszczyła brwi, ponieważ
wcześniej jej nie zauważyła. Wzięła pakunek do ręki i przeczytała karteczkę
przyczepioną do niego : „Nie zabrałaś z Mullingar. Tata.” Uśmiechnęła się i
wzięła paczkę do domu. Zamknęła się od środka i weszła do salonu. Rozpakowała
pudełko i ujrzała gitarę, którą dostała od Paula. Uśmiechnęła się i przejechała
palcem po strunach. Cichy brzdąk rozbrzmiał po salonie, a jej serce ogarnęła
dziwna radość. Kochała grać, więc wcale nie dziwiła się tym, że uśmiech
wkraczał jej na usta, gdy widziała gitarę.
Odłożyła
sprzęt i wróciła po walizkę do przedpokoju. Zabrała ją do łazienki i otworzyła
bęben pralki. Pogrupowała ciuchy na kupki i załadowała pierwszą partię do
pralki. Ustawiła odpowiednią temperaturę i zajęła się rozkładaniem kosmetyków
na półkach. Później została jej już tylko suszarka i prostownica, które
schowała do szafki. Zabrała walizkę do swojej sypialni i położyła ją na szafie.
Usłyszała
melodię oznajmującą, że ktoś dzwoni. Na wyświetlaczu pojawił się napis Kate i
zdjęcie uśmiechniętej blondyny. Odebrała.
-Halo?
-Dziewczyno, czy ty chcesz, żebym
zeszła na zawał?! Od kilku dni po parę godzin stoję pod twoim domem, walę,
pukam, krzyczę, a ty nawet nie otworzysz. Co się dzieje do cholery? –
naskoczyła na nią przyjaciółka.
-Oddychaj kochanie – zaśmiała się
Amy. – Trzeba było zadzwonić.
-Dzwoniłam, ale nie odbierałaś. –
burknęła.
-Wybacz, jakoś nie miałam czasu.
– przecież nie mogła jej powiedzieć, że na parę dni przejęło ją czterech
chłopaków z One Direction, bo by ją wyśmiała. Od zawsze była ich wierną fanką,
ale w szczęście Amy na pewno by nie uwierzyła.
-Rozumiem, że nie możesz dojść do
siebie po stracie tak bliskiej osoby, ale bez przesady. Ja tu mało nie umarłam.
Miałabyś mnie na sumieniu.
-Mówię, że przepraszam –
westchnęła, siadając na łóżku.
- Powiedzmy, że ci wybaczam. Jak
się czujesz?
-Teraz niezbyt dobrze, bo wrzeszczysz
na mnie, a mi głowa pęka. – jęknęła. Kate zaczęła się śmiać. – Co się śmiejesz
głupku?
-Kacyk? – zapytała.
-Mhhm.
-Przyjechać?
-Nie, skończę pranie i się
położę.
-Okej, w takim razie dzwoń, jak będzie
ci potrzebne towarzystwo – niemalże usłyszała jak jej przyjaciółka się
uśmiecha.
-Dzięki, jesteś kochana –
zaśmiała się cicho.
-Wiem. Dobra kończę, bo tatuś
zaraz rozniesie całą kuchnię. – westchnęła. Amy usłyszała tylko „Tato,
jajecznicę smaży się na patelni, nie w garnku!”, a później sygnał oznajmujący
zakończenie połączenia. Uśmiechnęła się pod nosem i rzuciła telefon za siebie,
na łóżko. Wstała i zajrzała do łazienki, sprawdzając ile czasu zostało do końca
prania. Zanotowała w pamięci i przeszła do kuchni. Nalała wody do czajnika
elektrycznego i włączyła go. Postawiła na blacie swój ulubiony kubek i nasypała
do niego trzy łyżeczki kawy. Usiadła na krześle i oparła głowę o chłodną ścianę,
która przyniosła jej odrobinę ulgi. Zauważyła przez okno Louisa i Harry’ego
zmierzających do jej drzwi. Wzruszyła ramionami, postanawiając, że ich nie
wpuści. Chciała posiedzieć trochę w samotności. Powspominać, poużalać się nad
sobą. Usłyszała dzwonek do drzwi. Skrzywiła się lekko i zajrzała do szafki,
gdzie były lekarstwa. Wzięła coś na ból głowy i napiła się wody. Odłożyła
opakowanie na miejsce i nalała wrzątku do kubka. W tym czasie Louis zaglądał
przez okno kuchenne do środka, lecz nie mógł nic zobaczyć, ponieważ zasłaniała
mu firanka.
-Am, otwórz. – krzyknął Hazza.
Miała ochotę otworzyć drzwi i powiedzieć mu, żeby się zamknął, bo ona umiera
przez jego wrzaski. – Wiemy, że tam jesteś. – Fajnie, niezmiernie mi z tego powodu wszystko jedno. Wzruszyła
ramionami i przeszła z kawą do salonu. Włączyła telewizor i wypiła w spokoju
gorący płyn.
Parę
godzin później miała za sobą całe pranie, które wywiesiła w przeznaczonym do
tego pomieszczeniu, w którym zawsze było ciepło. Posprzątała w całym domu i nawet ugotowała
obiad. Nie wiedziała po co, ponieważ wcale nie była głodna, ale przynajmniej
oderwała swoje myśli.
Popołudniu
postanowiła wyjść na miasto. Przebrała się w krótkie spodenki, białą bokserkę i
jeansową, krótką kurteczkę. Na nogi założyła białe trampki. Do jednej kieszeni
schowała telefon, a do drugiej pieniądze. Wyjrzała z domu i kiedy upewniła się,
że żaden z chłopców nie koczuje pod jej domem, wyszła i zamknęła drzwi na
klucz. Schowała go do kieszeni i nałożyła na nos okulary przeciwsłoneczne,
ponieważ słońce mocno świeciło. Skierowała się do parku i usiadła na jakiejś
ławce, krzyżując nogi. Zaczęła przyglądać się dzieciom, które ganiały się po
trawie i uśmiechnęła się lekko. Uwielbiała tu przychodzić.
NO CZEŚĆ :D
Jak tam, skarby wy moje? <3
Jest 16 komentarzy, więc dodałam nowy rozdział.
Chciałyście Nialla - a o to i jest Niall.
Zadowolone?
I hope so... !:D
Następny rozdział, jak będę miała czas.
Aczkolwiek chciałabym, żeby było dużo komentarzy, pod tym rozdziałem.
Okaj? :)
Czekam na wasze opinie, skarby :*
Do następnego xx
O kurcze! No jest Niall, a co on zrobił z tą laską? No nie.. Biedna Am.. Mam nadzieję, że to było tylko jakieś nie porozumienie :P Ale ciekawi mnie Liam i Harry, bo mam wrażenie jakby im się podobała Amy :) Czekam z niecierpliwością na kolejny! I kocham to, jak piszesz.. <3
OdpowiedzUsuńI zapraszam na nowy rozdział: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ :) xx
Czyzby pierwsza? Mowie ci ja tu koczuje I czekam na Twoj rozdzial. Wlasnie zamknelam sie w pokoju z moim nowym nabytkiem Take me Home I slucham, wzruszam sie I podniecam. Mysle ze zrozumiesz. <3 To cudownie, ze Niall sie pojawil. Tylko... Z ta laska to :-( strasznie mi smutno :-( dziwie się ze Niall tak się zachował !!!! I jeszcze nie wie ze Amy to widziała... Upss! Na szczęście był przy niej kochaniutki Liaś <3 haaha rozbawił mnie tekst Kate: tato jajecznicę piecze się na patelni a nie w garnku :-] cieszę się Kasiu ze jesteś tu z nami i piszesz tak cudownie <3 cud miód i maliny. Dziękuję Ci za ten sobotni uśmiech :-] ahhh te cudowne weekendy! Pozdrawiam, scisksm i całuje <3 Hania
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !!! Tylko szkoda mi Amy :( A tak wogule to tata Kate chyba nie ma talentu kulinarnego xD jajecznice smażyć (albo raczej gotować) w garnku xD Powodzenia w pisaniu !! ;* - Jula
OdpowiedzUsuńwy chyba wszyscy chcecie dziś zginąć. z mojej ręki...
OdpowiedzUsuńto już któryś blog z kolei gdzie historia kończy siee nie w takim momencie co trzeba albo w wgl w treści znajduje takie rzeczy, że mnie to nie zadowala. no, a mówie tu teraz o tej scenie spod basenu. no toż kurwa! gdzie ten Horan z tymi łapami siee zabiera za jakieś przypadkowe dupy skoro na wyciągnięcie ręki ma Amelie? zaraz mnie coś trafi...
a tak po za tym pomijając ten DROBNY incydent, który jestem w stanie ci wybaczyć jeśli poprawisz siee w następnym rozdziale :D to... jest zajebiście ; d
podoba mi siee moment, w którym Kate poucza swojego uzdolnionego kulinarnie ojca :D hahahah leże! i te zachwalanie wyglądu na początku ; ) ajć!
dawaj kolejny szybko :D a Niall niech za kare umiera na kaca. niech tak bedzie! :D
zgadzam się z koleżanką :PP a ja znów tutaj :)) zaglądam czy nie ma czegoś nowego :)) tak wiem, że za dużo bym chciała :P Ale i tak mnie kochasz, prawda?? :P pozdrowionka :P
Usuńnie wiem jak mogłam przeoczyć poprzedni rozdział. No nic teraz nadrabiam. Co do poprzedniego rozdziału był fajny, tylko, że zabrakło mi Niall'a. Ale nadrobiłaś to w tym rozdziale, który jest fenomenalny. Dobra wkurzyłam się na Niall'a. Am wróciła do domu i teraz ciekawa jestem, jaki kontakt będzie miała z chłopakami, a co najważniejsze to co będzie z Niall'em :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
No nie wiem co napisać XD Po prostu ten rozdział jest boski, cudowny, super ;) Świetnie piszesz, masz talent ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
Świetny takie sie nie spodziewałam mam nadzieje że kolejny tez bd tak ciekawy
OdpowiedzUsuńZajebisty! Ha ha ha Tata Kate najlepszy "jajecznice smazy sie na patelni nie w garnku" XD
OdpowiedzUsuńhttp://from-hatred-to-love.blogspot.com
Czytam, czytam i nie mogę doczekać się następnego rozdziału xD Świetne, świetne. Życzę dużo weeeny i pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńhttp://narumi-naruumi.blogspot.com/
Ojej. Przybył Niall i to w jakim stylu.!;p Szkoda mi Am. No ale Niall nie wiedział że ona tam jest i nie wiedział też ,że ona go kocha więc ma prawo raz na jakiś czas sie trochę "wyluzowac" .:D Każdy ma do tego prawo.:D Więc nie jest zła na Nialla , bo w sumie to on nic nie zrobił ...przynjamniej niic nie zrobił świadomie.. Rozdział jak zawsze boski.:D Kocham to opowiadanie.:D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.:
http://1d-mycreazystory.blogspot.com/
Już zabieram się za skomentowanie tego rozdziału. Przepraszam, że dopiero teraz, ale nawał nauki nie pozwala mi zasiąć do laptopa choć na pięć minut, grr. Tak więc pierwsze co to powiem - HURA! NIALL HORAN ZASZCZYCIŁ NAS SWOJĄ OBECNOŚCIĄ! Szkoda, że tylko na krótką chwilę, ale to już coś. Liczę, że w następnej części będzie go o wiele więcej. :)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się, że w końcu nadejdzie dzień, w którym dziewczyna "wyprowadzi" się od chłopaków, ale nie myślałam, że tak szybko to nastąpi. Mam nadzieję, że jednak zmieni zdanie i zamieszka z nimi; byłoby fajnie. Świetnie się dogadują. :)
Jestem ciekawa czy dalej rozwiniesz akcję w parku. Czy wydarzy się coś? Może jakieś spotkanie z blondynem? Czekam na następną część. :*
Co do nagłówków, nie w tym nic trudnego. Odrobina wyobraźni, wolnego czasu i jestem pewna, że sama zrobiłabyś coś takiego. :D
www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com
Usunęłam poprzedni komentarz, bo mi się przypomniało co będzie dalej xD
OdpowiedzUsuńJEEEZUUUU JAK JA NIE LUBIĘ TEJ DZIWKI NOOOO
JAK TY MI TO MOGŁAŚ ZROBIĆ?