niedziela, 20 października 2013

33 'Nimi się nie przejmuj.'



Stała na hotelowym balkonie, szczelnie otulona swoim ulubionym swetrem. Kosmyki włosów, które jakimś sposobem wydostały się z ciasno związanej kitki, poruszały się pod wpływem chłodnego wiatru, który opanowywał zziębnięty Londyn. Niebieskie oczy zawzięcie śledziły życie tam, na dole. Tuziny ludzi przewijały się po chodniku, jedni rozmawiając przez telefony komórkowe, drudzy zawzięcie gestykulując przy opowiadaniu czegoś swojemu towarzyszowi. Wszyscy się śpieszyli. Do pracy, szkoły, na uczelnię, na spotkanie. Tylko kilka osób spokojnie szło w wybranym przez siebie kierunku. Zauważyła jedną dziewczynę, idącą niemalże po krawężniku. Trzymała uniesioną na wysokości zgięcia swojego łokcia kawę ze Starbucks’a, w drugiej dłoni manipulowała swoim telefonem. Nie mogła mieć więcej niż 15 lat.
Druga ja w tym wieku, uśmiechnęła się Amy, wydobywając z kieszeni swetra paczkę papierosów. Wyciągnęła jednego, a opakowanie położyła na balustradzie. Odpaliła papierosa, zaciągając się jego szkodliwymi substancjami.  Nie dbała w tym momencie o to, że nieustannie zatruwała się papierosami. Ostatnio paliła coraz częściej. Odrzucała myśl, że się coraz bardziej uzależnia. Właściwie odrzucała wszystkie swoje mądre myśli.
-Zostawiasz mnie samą w tym ogromnym łóżku, tylko po to by poddać się beznadziejnemu nałogowi? Myślałem, że masz jakąś lepszą wymówkę. – usłyszała za swoimi plecami. Głos Liama był lekko zachrypnięty, nadzwyczaj seksowny.  Amy zaciągnęła się, pozwalając na to, by dym zawładnął jej płucami. Nie odezwała się, ani też nie odwróciła w jego kierunku. Czuła się podle. Nadzwyczaj podle.
                Smukłe palce mężczyzny jej życia spoczęły na jej wystających kościach biodrowych. Była dla niego definicją ideału. Wszystkim, czego pragnął. Czego pożądał. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak często zaczął bić od niej chłód.
-Stało się coś. – to nie było zwykłe pytanie, zadawane gdy ktoś był smutny. To było stwierdzenie, które padło z jego ust. Linia szczęki była teraz bardziej widoczna, gdyż Liam zacisnął zęby. Wiedział. Wiedział, że wszystko co najlepszego w jego życiu, pryska szybciej niż bańka mydlana.
                Amy dokończyła papierosa, po czym wypuściła go z palców, pozwalając by swobodnie spadł na chodnik pod nimi. Odwróciła się powoli, spoglądając na zirytowanego Liama. Przejechała dłonią po swoim policzku, nie potrafiąc powiedzieć słowa. Noc, a właściwie poranek, spędzony w jego ramionach był najcudowniejszym porankiem w jej życiu. Jego miłość nie mogła dorównać żadnej innej miłości.
-Żałujesz? Żałujesz tego, że przyjechałaś. Mam rację, tak?  - opuścił swoje ręce swobodnie, już jej nie dotykał.
-Nie… Ja  po prostu… To taka dziwna sytuacja…
                Jej wypowiedź przerwał zbiorowy krzyk. Delikatnie obróciła się w stronę balustrady i spojrzała w dół. Kilka młodych dziewczyn stało z zadartymi ku górze głowami. Patrzyły akurat w ich stronę. Przekrzykiwały się. Jedna przez drugą. Pisk, wrzask i łzy.
                Amy odwróciła się w stronę Liama, zaciskając usta w wąską linię.
-Jestem tylko zwykłą, prostą dziewczyną, Liam. Nie pasuję tutaj. – szepnęła, wymijając go. Udała się do sypialni. Klęknęła przed walizką, otwierając ją. Ułożyła w niej wszystkie swoje rzeczy, tak by spokojnie później zasunąć zamek. Słyszała tylko jak drzwi balkonowe zamknęły się z lekkim trzaskiem. Nie odwracała się, karciła się w myślach za to, że znowu chce uciec.
                Jego dłonie złapały za jej nadgarstki . Kopniakiem przesunął jej walizkę, po czym zajął jej miejsce. Klęczał przed nią, zdenerwowany, zły i smutny. Nienawidziła tego, że ciągle go smuciła.
                Liam przyłożył jej dłoń do swojego serca.
-Może nie pasujesz do mojego świata. Ale do mojego serca na pewno. Zrozum, ty mała, zamknięta w sobie istoto, że do jasnej cholery nie dam ci odejść po raz drugi. Nie po tym, co między nami zaszło. Nie jesteś, nie będziesz i nigdy nie byłaś dziewczyną na jedną noc. Proszę, błagam cię na kolanach, zrozum to w końcu. Jesteś moim wszystkim. Moim życiem, słońcem. Obiecałaś, że mnie nie zostawisz. Nie uciekaj, jak tylko zaczynają się schody.
                Jego głos łamał się z słowa na słowo. Amy zamknęła oczy, wyobrażając sobie ich wspólne życie. Na jej irytację, ciągle widziała przed oczyma tłumy fanów, które ciągle otaczały chłopców.
-Liam, ciągle cię nie będzie. Trasy, koncerty, studio, nagrania. Fani, brak czasu… Ja, będzie bardzo ciężko, bez ciebie.
-Będę przyjeżdżał, przylatywał. Obiecuję. – jego dłonie złapały jej palce. Amy z pozycji siedzącej przeniosła się na kolana. Wyswobodziła swoje dłonie, po czym przeniosła je na policzki Liama.
-Przepraszam. – spojrzała niepewnie w jego brązowe oczy – Po prostu się boję.
-Jak każdy z nas…
*
                -Dzwonisz.
-Dzwonię.
-I piszesz.
-Jasne.
-Jak przestaniesz odpisywać i odbierać, to zjawiam się u ciebie w ciągu 30 minut.
-Oczywiście, otworzę ci drzwi nawet. – wywróciła oczyma dziewczyna. Liam zmrużył oczy.
-Ja nie żartuję. – oznajmił.
-Ani ja. – zaśmiała się Amy, stając na palcach. Ucałowała go w usta, po czym złapała za swoją walizkę. – Będę tęsknić.
-Przyjadę za kilka tygodni. – obiecał chłopak, odbierając jej walizkę i stawiając ją z powrotem na panelach. Ułożył swoje dłonie na jej talii po czym ją do siebie przyciągnął. Nachylił się nad nią i pocałował mocno. Amy przywarła do niego całym swoim ciałem. Schowała swoją głowę w zagłębieniu pod jego obojczykiem. Liam głaskał ją delikatnie po plecach.
-Najdłuższa i najcięższa rozłąka w moim życiu. – westchnęła brunetka, odsuwając się od niego powoli. 
-Damy radę, przyczep sobie kalendarz i zacznij skreślać dni. Ani się obejrzysz, a już będę przy tobie.
-Ok, kupię sobie kalendarz z One Direction na bieżący rok. – uniosła brwi dziewczyna, uśmiechając się szeroko. 
-Ale schowaj go, jak będę miał przyjechać. Będzie mnie rozpraszać moja twarz, kiedy będę chciał skupić się na tobie.
-Schowam, schowam. – podejrzanie uśmiechnęła się dziewczyna. W głowie planowała zakup tuzina dużych plakatów Liama i rozwieszenia go w swojej sypialni.
-Amy, musimy jechać – oznajmił Preston, ochroniarz chłopców. Zaoferował się, że podwiezie ją na lotnisko, by nie musiała zamawiać taksówki. – Chyba, że chcesz tu zostać.
-Wiesz, że chętnie bym została – mruknęła dziewczyna, biorąc uchwyt walizki w dłoń. Spojrzała w górę, w czekoladowe, zasmucone tęczówki. – Do zobaczenia. – uśmiechnęła się, zaciskając usta. Wiedziała, że to tylko kilka tygodni, ale czuła, że to za długo. Pomachała Liamowi, po czym wyszła z domu chłopców, w którym spędziła kilka ostatnich dni. Preston uparcie chciał zabrać jej bagaż, ale gdy powiedziała mu, że to tylko kawałek do jego samochodu, zrezygnowany dał spokój.
                Podróż samolotem zleciała jej niesamowicie szybko. Nawet nie zorientowała się kiedy jego kółka gładko uderzyły o asfalt. Komunikat podany przez głośniki, o bezpiecznym wylądowaniu, powitanie, informacja o pogodzie i zezwolenie na odpięcie pasów padł natychmiast, gdy lekkie wibracje spowodowane lądowaniem zakończyły się. Amy odpięła się, po czym wziąwszy swoją torebkę dołączyła do pasażerów, wychodzących na świeże powietrze.
                Hala przylotów jak zwykle była zapełniona ludźmi, którzy oczekiwali swych bliskich. A ona wracała sama, właściwie to tylko dlatego, że zapomniała poinformować rodzinę o swoim przylocie. Uśmiechnęła się sama do siebie, pocieszając się, że to tylko tłum ludzi, przez których trzeba się przedostać. Poszło jej zwinnie i szybko, nie licząc jednego potknięcia o czyjeś nogi. Na szczęście ktoś w porę złapał ją za ramię, więc nie była zmuszona spotkać się ze śliskimi i zimnymi płytkami. Wyszeptawszy ciche dziękuję, zniknęła tym ludziom z pola widzenia.
                Odebrała swój bagaż, po czym wreszcie uniosła wzrok na odpowiedni poziom. Rozejrzała się po centrum, które było połączone razem z lotniskiem. Przez chwilę zastanawiała się, czy odwiedzić którąś z kawiarni i swoich ulubionych perfumerii, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Dotarło do niej, że ktoś mógłby ją zauważyć, nie chciała tego. Obiecała sobie, że nie będzie sama pokazywać się wśród ludzi, bo mogłaby spotkać się z nieprzyjemnymi opiniami. W ciągu kilku ostatnich dni, nieustannie przeglądała twittera Liama, jego interakcje budziły w niej okropne myśli. Wiele osób pisało do niego, że robi źle, że Amy szuka tylko sławy, a ich związek opiera się na pieniądzach.
Liam nie zdawał sobie sprawy z tego co ludzie piszą. Nie miał czasu, by przejmować się opinią innych. Dopinali na ostatni guzik szczegóły trasy, załatwiali mnóstwo spraw z tym związanych. Wychodzili rano, wracali późnymi wieczorami. Siedzieli w studio, dyskutowali, wychodzili do fanów. A ona zostawała sama na cały dzień, nie wychylając się za próg domu, bo wiedziała, że teraz już wiele osób  będzie ją rozpoznawać, prosząc o to, by załatwiła im cholerny follow od któregoś z chłopców, żeby dała im numer telefonu któregoś z nich.
                Któregoś razu Liam zauważył, jak dotychczas roześmiane tęczówki , zastąpiły smutne, podkrążone oczy. Pytał kilkanaście razy co się stało, co jej ktoś zrobił. Wzruszała oczyma, przemęczenie, mówiła. Chłopak kręcił głową z niedowierzaniem. Jedyne co otrzymała od niego to mocne przytulenie, które jakoś ją pokrzepiło. W końcu do pokoju zawitał Louis. Oparł się o zamknięte drzwi, krzyżując nogi w kostkach. Rzucił w kierunku Liama swój telefon. Szybka piłka, stwierdził, że nie podoba mu się to co wypisują na Eleanor, ale to co przeczytał na temat Amy, przerastało jego najśmielsze wyobrażenia.
                To był chyba najdłuższy moment ciszy, jaki kiedykolwiek przeżyła niebieskooka. Liam czytał, zagłębiał się z wiadomości na wiadomość. Nie podobało mu się to. Kręcił głową, był wściekły.
-Zostawię was samych – oznajmił Louis, wychodząc. Liam odłożył telefon na bok, spoglądając na nią smutno.
-Przykro mi, że musiałaś to czytać. – westchnął. Amy wzruszyła ramionami, przysuwając się do niego. Chłopak objął ją ramieniem i ucałował w czubek głowy – To część naszej pracy, nie jestem w stanie przemówić im do rozsądku. Najważniejsze jest to, że my wiemy jaka jest prawda. Nimi się nie przejmuj.
                I starała się nie przejmować. Założyła słuchawki, włączyła „Fuckin’ perfect” i uprzednio podając kierowcy adres, pozwoliła by mężczyzna zabrał jej walizkę do bagażnika. Wsiadła do środka i oparła głowę o zagłówek. Uśmiechnęła się do siebie, czując napływ dobrej energii. Jechała do domu, teraz miała być z dala od tych wszystkich dziwnych ludzi. Była szczęśliwa, bez względu na to co ludzie o niej mówią. Naprawdę kochała. Była kochana. Czego mogła chcieć więcej? 




Tak krótko,ale koniecznie chciałam, żebyście dzisiaj dostali rozdział w łapki.
Proszę, powiedzcie, że wam się podoba :(
Jestem taaaaaaaaka szczęśliwa, że już mam internet! Co prawda chodzi tak jak jakiś kulawy żółw, no ale lepszy rydz niż nic. 
Jak tam? Cieszycie się, że Amy jest z Liamem? Zdradzić wam coś? Sprawię, że już nigdy się nie rozstaną. Haa! ;) Kasia czarodziej.
Chcę was poinformować, że powoli (wolniej niż mój internet) będziemy zbliżać się ku zakończeniu tego fanfiction. Nie obiecuję, ale tak na 64% zamierzam napisać nowe ff, oczywiście, że z 1D. Nie mam jeszcze pomysłu, czekam aż mnie oświeci. :) 
18 KOMENTARZY? PROSZĘ :< ZRÓBCIE TO DLA MNIE AKFJHNASJKFA :( 
PS NAPRAWDĘ NIKT Z WAS NIE CHCIAŁBY ZROBIĆ MI SZABLON NA BLOGA? 

8 komentarzy:

  1. W końcu dodałaś, dobrze bo już nie mogłam się doczekać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJKU, JAK JA CIĘ KOCHAM <33333
    Wreszcie rozdzialik. Nie do wiary :*
    I super, że Amy z Li się nigdy więcej nie rozstaną!!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) Czytam od początku :) Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba.fajnyyyy czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. jest świenty <3 taki słodki i qbewinhrfquweihjtwit
    boże jaram się nimi *.*
    ja powróciłam do pisania i informowałam cię o kolejnych
    zapraszam, bo jestem załamana http://if-i-die-tell-her-i-loved-her.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam długo, ale w końcu się doczekałam. Booooosko!!! *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty , tylko troche nie zrozumiałam tego rozdziału . :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy