piątek, 10 maja 2013

26 'To nie jest twoja wina, rozumiesz?'



                Weszła do mieszkania, uprzednio wpuszczając do niego Shaggy’ego. Odłożyła klucze na komodę, po czym zsunęła ze swoich zmęczonych stóp trampki. Swoją bluzę powiesiła na wieszaku, po czym rozpuściła związane włosy, pozwalając im swobodnie opaść na ramiona. Przetarła swoje zmęczone oczy, powolnym krokiem zmierzając do kuchni. Włączyła ekspres do kawy, po czym oparła głowę o szafkę.
                -Wróciłaś, widzę – usłyszała za swoimi plecami. Nuta rozdrażnienia w głosie Mike’a zbiła ją z pantałyku. Odwróciła się powoli, spoglądając na swojego współlokatora ze zdziwieniem malującym się na jej twarzy.
-O co ci chodzi? – uniosła jedną brew, buntowniczo splatając ręce pod piersiami.
-O to, że w nocy się śpi. W swoim łóżku – warknął, mrużąc swe oczy.  Brunetka zaśmiała się cicho.
-A ty co? Śledzisz mnie? – zapytała, śmiejąc się. Jednakże w środku czuła, że stare czasy wracają.
-Nie. Widziałem jak wychodzisz w nocy.
-I co, to zobowiązuje cię do opieprzenia mnie, tak jak kiedyś? – odwróciła się, by wyłączyć ekspres. Wyjęła czarną filiżankę z szafki, lecz nie zdążyła jej napełnić, gdyż porcelanowy przedmiot  został wytrącony z jej dłoni. Jej nadgarstki zostały złapane przed dwie o wiele większe dłonie. Mike obrócił ją o 180 stopni, po czym przycisnął ją do szafek.
-Nie myśl sobie, że możesz tak się odzywać – warknął.
-Puszczaj kretynie! – krzyknęła, próbując się uwolnić z jego uścisku.
-Nie rozumiesz – pokręcił głową. Amy dostrzegła zmianę jaką przeszły jego oczy. Pociemniały ze złości.
-Mike do cholery, ranisz mnie! – pisnęła, gdyż czarnowłosy przywarł do niej ciałem, powodując to, że krawędź blatu wpiła jej się w lędźwie.
-Puść ją – warknął nowy głos w pomieszczeniu. Czarnowłosy przygryzł dolną wargę, starając się nie wybuchnąć. Brunetka wychyliła się zza chłopaka, by przepędzić Tomlinsona z kuchni.
-Idź stąd Lou. Muszę porozmawiać z Mike’m – wyjaśniła, uśmiechając się przepraszająco.
-To nazywasz rozmową? On cię zaraz zgniecie!
-Idź stąd – warknął Mike, odwracając się w stronę Lou. Brunetka roztarła nadgarstki, które zostały przed sekundą wypuszczone z zaciśniętych dłoni jej współlokatora. Pośpiesznie wyszła przed Mike’a, przyciskając go łokciem do szafek. Wiedziała, że jeśli się nie wtrąci, to ta sytuacja może się źle skończyć dla Tomlinsona.
-Idź, Lou. Tylko rozmawiamy – ton jej głosu z pewnością nie był przekonujący, ale zrezygnowany Tomlinson opuścił kuchnię. Brunetka pośpiesznie zamknęła za nim kuchenne drzwi, po czym odwróciła się w stronę swojego współlokatora. Zdziwiona spostrzegła, że Mike siedzi skulony na podłodze, zawzięcie szarpiąc swoje włosy.
                Powoli podeszła do niego, kucając obok. Wyplątała jego długie palce z czarnych kosmyków, po czym zwróciła jego dłonie na swoją talię. Chłopak niepewnie przytulił głowę do jej piersi, przytulając ją delikatnie do siebie.
-Shh, już jest okej – wyszeptała, delikatnie gładząc go po głowie.
-Przepraszam. Tyle czasu spędziłem, pracując nad tym… Nie wiem co się stał…
-Daj spokój – szepnęła, składając na jego czarnych kosmykach czuły pocałunek. Doskonale rozumiała, że nie jest mu łatwo.
-Nie powinnaś była pozwolić mi mieszkać z tobą – wyjąkał w jej koszulkę. Brunetka prychnęła pod nosem, po czym odsunęła się na niewielką odległość.
-Wiem co robię. Chciałam, to cię przyjęłam w swoje progi. Gdybym nie chciała, to nie proponowałabym ci takiego układu. A teraz: Zapominamy o tej felernej sytuacji. Każdy ma prawo stracić nad sobą panowanie. Tylko obiecaj, że to ostatni raz.
-Obiecuję – skinął głową, patrząc w jej oczy. Amy dostrzegła w jego tęczówkach zmianę. Pociemniały brąz zamienił się w płynną czekoladę. Wiedziała, że może mu ufać.
                Brunetka poklepała go po plecach, po czym wzięła się za zbieranie stłuczonej filiżanki. Chłopak postanowił jej pomóc, więc klęknął obok niej, również sprzątając. Choć Amy wiedziała, że tak może być, czuła się przerażona. Nie wiedziała co może być następnym razem. Poniekąd, Louis ją uratował.
                -Ekhm… Co wy robicie na tej podłodze? – zapytał Niall, przekraczając próg kuchni.
-Stłukłam filiżankę – wyjaśniła dziewczyna, wyrzucając do śmieci kawałki porcelany. W jej ślady poszedł Mike, pozbywając się tych najdrobniejszych fragmentów.
-Jak się czujesz, mając 18 lat? – zapytał Horan, siadając przy małym stoliku.
-Zawsze mogło być gorzej – wzruszyła ramionami, po czym zapominając o tym, że chciała napić się kawy, wyszła z kuchni, by wziąć prysznic.
*
                Będąc w łazience, zrezygnowała z prysznica na rzecz gorącej kąpieli. Po długiej nocy, spędzonej na ławce w parku, było jej cholernie zimno.
                Zrzuciła z siebie ubrania, po czym wrzuciła je do kosza na brudy. Upewniwszy się, że woda nie jest zbyt gorąca, zanurzyła się w niej rozkoszując się przyjemnym ciepłem. Oparła głowę o brzeg wanny, przymykając oczy. Delikatny zapach jej gruszkowego płynu do kąpieli otulił jej nozdrza. Uśmiechnęła się pod nosem, rozkoszując się chwilą.
                Może wypadałoby im opowiedzieć o wszystkim? Nie mogę ukrywać niczego, skoro uważają mnie za przyjaciółkę.
                Ale jeśli opowiem im o tym, mogą się wkurzyć. Wyszłoby na to, że im nie ufam, choć wcale tak nie jest. Chciałabym powiedzieć, aczkolwiek takie słowa nie przychodzą łatwo. To wszystko jest trudne. Z drugiej strony, gdyby nie Mike, miałabym teraz przerąbane, czyż nie?
                Amy skończyła myć swoje zmęczone ciało, po czym zdjęła z półki szampon. Otworzyła opakowanie, zaciągając się truskawkową wonią, która wydostawała się ze środka. Wycisnęła trochę na otwartą dłoń, po czym wmasowała szampon w swoje długie włosy. Powolnymi ruchami tworzyła na swojej głowie misterną fryzurę, po czym spłukała pianę ciepłą wodą.
                Wychodząc z wody uważała na to, by nie poślizgnąć się na płytkach, tak jak zrobiła to przy pierwszej kąpieli w nowej łazience. Zaczerwieniła się na samo wspomnienie, że w każdej chwili Mike mógł wtedy wejść do środka, podczas gdy ona leżała zupełnie naga na posadzce, śmiejąc się z własnej głupoty.
                Zażenowana, wytarła swe nagie ciało miękkim, turkusowym ręcznikiem. Po chwili zawinęła się w puszysty, czekoladowy szlafrok. Postanowiła nie suszyć włosów, gdyż całą niedzielę miała przesiedzieć w domu. Podwinęła rękawy, by wklepać krem w swoją twarz. Po chwili zorientowała się, że na jej przegubach widnieją zaczerwienione pręgi. Przygryzła dolną wargę, ignorując owe ślady. Nie pierwszy raz miała mieć siniaki na swoich rękach, więc wcale jej to nie przejęło.
                Wsmarowała w swoją twarz jeden z kremów, po czym umyła dłonie. Opuściła rękawy szlafroka, by nikt nie zauważył tych pręg, po czym opuściła łazienkę, gasząc za sobą światło.
                -Amy! – zawołał Harry z salonu. Brunetka wywróciła oczyma, po czym przeszła do pokoju dziennego. Styles siedział na kanapie, bawiąc się swoim telefonem.
-Chciałeś coś? – zapytała, bawiąc się paskiem przepasanym w jej talii.
-Jedziemy do szpitala – oznajmił, chowając urządzenie do swojej kieszeni. – Zabierasz się z nami?
-To nie jest dobry pomysł – spuściła wzrok, patrząc na swoje bose stopy.
-Wiem co się stało, mama Liama mi o wszystkim opowiedziała. – powiedział Harry, podchodząc do niej – To nie jest twoja wina, rozumiesz?
-A skąd ty możesz to wiedzieć? – fuknęła, odsuwając się od niego. Mokry kosmyk opadł jej na czoło, więc odgarnęła go prawą ręką. Niefortunnie rękaw od szlafroka zjechał jej do łokcia, ale szybko opuściła dłoń, więc opadł z powrotem.
-Co to było? – Harry złapał ją za dłoń, jednocześnie podciągając jej rękaw.
-Puść – syknęła, wyrywając rękę – To nie twoja sprawa.
-Do jasnej cholery – warknął – Drugi raz widzę cię posiniaczoną! Kto ci to robi? Ten psychopata?!
-Jaki psychopata? – wyjąkała, mimowolnie odsuwając się od loczka po raz drugi. Przez pewien okres w swoim życiu zdążyła się nauczyć, że jeśli mężczyzna wpada w gniew, lepiej się odsunąć na bezpieczną odległość.
-Ten, z którym mieszkasz – wskazał głową na sufit. Brunetka szybko skojarzyła, że chodzi mu o Mike’a.
-Nic nie rozumiesz – pokręciła głową, wbijając wzrok w podłogę.
-Chcę ci tylko pomóc – mruknął chłopak, wyciągając do niej dłoń. Zrezygnowana dziewczyna wpadła w jego ramiona, gdzie chociaż przez chwilę mogła poczuć się bezpieczna – Chcę ci pomóc – powtórzył, odgarniając jej włosy z policzka – Czy to tak wiele?
-Pogadamy później – obiecała, wyswabadzając się z jego objęć. Zdziwiony loczek spojrzał na nią spod wachlarza rzęs – Chłopcy idą – mruknęła, wzruszając ramionami. Rzeczywiście, po kilkunastu sekundach do salonu wpadła trójka młodych mężczyzn, zawzięcie o czymś dyskutujących.
                Brunetka wyślizgnęła się z salonu, by przejść do swojego pokoju. Znajdując się z dala od swoich przyjaciół czuła się samotna. Najchętniej kazałaby im wszystkim się wprowadzić, ale oni mieli swoje życie, a ona jako tako swoje. 
                Wybrała ze swojej garderoby czarne rurki, a do tego białą bokserkę i czarno-miętową bejsbolówkę.  Założyła na siebie kremową bieliznę, po czym ubrała przygotowane ubrania. Po chwili usiadła na podłodze obok komody, grzebiąc w szufladzie. Zmarszczyła czoło, próbując odszukać dwie skarpetki z tej samej pary. Odnotowała w myślach, że powinna poukładać je w parach, a nie wrzucać wszystko na kupę. Chwilę później odnalazła dwie czarne stopki, które natychmiastowo założyła na swoje bose stopy.
                -Jesteś pewna, że nie chcesz z nami jechać? – do garderoby zajrzał Louis. Brunetka pokręciła głową, nie patrząc w jego stronę – Wszystko w porządku?
-Tak – podniosła się z podłogi, po czym zamknęła szufladę.
-Na pewno? – upewnił się, znacząco na nią patrząc.
-Daj spokój, Lou. To była zwykła kłótnia między przyjaciółmi – uśmiechnęła się, delikatnie, podchodząc do Tomlinsona – Zajrzyjcie do mnie niedługo, bo jak nie to wam nogi z tyłków powyrywam – zagroziła żartobliwe. Chłopak wywrócił oczyma, nastawiając policzek. Amy stanęła na palcach, składając na nim delikatny pocałunek.
-Nie zapomnij otworzyć prezentów – przestrzegł Tomlinson, a w następnej chwili już go nie było. Brunetka zaśmiała się cicho, gasząc światło w garderobie. Dobrze było mieć tak wspaniałych przyjaciół. 
*
                -Strasznie tu zimno – mruknęła, otulając się szczelniej kocem, który wcześniej wręczył jej Liam.
-Przykro mi, sama chciałaś iść na piknik na tę polanę – zaśmiał się, kładąc się obok niej na drugim kocu.
-Nie sądziłam, że zbierze się na burzę – prychnęła, wyglądając przez okno. Opuszczony domek, w którym byli sprawiał wrażenie zadbanego – Poza tym już dawno bylibyśmy w domu, gdybyś nie zapomniał, którędy tu przyszliśmy.
-O przepraszam, to ty mnie tu przywlokłaś. Myślałem, że wiesz jak stąd wrócić! – oburzył się Payne, wyciągając z koszyka truskawkę. Po chwili słodki owoc wylądował w jego ustach. Brunetka położyła się bliżej chłopaka, by było jej cieplej. Liam z cichym westchnieniem objął ją ramieniem i mocno do siebie przytulił.
-Straszny z ciebie zmarzluch – powiedział z wyrzutem, jednakże brunetka kątem oka dostrzegła uśmiech na jego twarzy.
-Ale za to jaki kochany zmarzluch, nie? – zaśmiała się cicho, wyciągając z koszyka czerwone jabłko, po czym zatopiła w nim swoje ząbki.
-Tak, bardzo kochany – potwierdził chłopak, wolną dłonią rozczochrując jej włosy. Amy powstrzymała się od komentarza, gdyż nie chciała stracić źródła ciepła. Takie chwila jak ta, mogły dla niej trwać wiecznie. Dobrze było mieć Liama przy sobie.
                Brunetka uśmiechnęła się smutno, chowając na półkę album ze zdjęciami, który jeszcze przed chwilą leżał w wielkim kartonie. Nie miała czasu wcześniej rozłożyć książek na półkach, więc zabrała się do tego dzisiaj.
-Co robisz? – do salonu wszedł zaspany Mike. Ostatnie trzy godziny przespał, odreagowując stresy. Poza tym odpoczywał przed nocną zmianą w szpitalu.
-Rozpakowuję rzeczy do końca. Nie można tego odkładać w nieskończoność – uśmiechnęła się, spoglądając na niego przez ramię – Jak samopoczucie?
-Dobrze – chłopak potarł dłonią skroń – Słuchaj, przepraszam za tą poranną sytuację, ja nie wi…
-Daj spokój – przerwała mu, wciąż się uśmiechając – Co było a nie jest, nie piszę się w rejestr – mrugnęła do niego, po czym ponownie zabrała się do układania albumów i zdjęć na półkach. Chłopak pokręcił głową, nie wierząc, że spotkało go takie szczęście, po czym ruszył w kierunku łazienki, by wziąć prysznic przed nocną zmianą.
                Dziewczyna mimowolnie zerknęła na pokaźny stosik, który znajdował się na stoliku. Z cichym westchnieniem ustawiła ostatnie zdjęcie przedstawiające ją i tatę na wakacjach. Po chwili wahania usiadła na sofie, by przejrzeć upominki. Wybrała cztery, które były od chłopców. Wiedziała które to, gdyż każdy z nich miał przyczepioną do wstążeczki karteczkę z imieniem i serdecznymi życzeniami.
                Na pierwszy ogień poszedł prezent od Harry’ego. Z zaciekawieniem potrząsnęła niewielką paczuszką. Wydęła dolną wargę, po czym z ostrożnością otworzyła paczuszkę. W środku znalazła kolejne opakowanie, tym razem z informacją co jest w środku. Otóż Harry zdecydował się podarować jej iPoda Nano 5 generacji. Amy westchnęła cicho, gdyż nie chciała, żeby ktokolwiek wydawał na nią dużo pieniędzy.
                Już miała odkładać paczkę, gdy dojrzała w środku jeszcze mały liścik. Uniosła brwi, rozpakowując średnich rozmiarów kopertę. Rozwinęła papier i przebiegła wzrokiem po schludnie napisanych zdaniach.
„Nie mogłem zdecydować się na kolor. Wziąłem niebieski, bo pasuje do twoich oczu. Wszystkiego Najlepszego, H xx”
                Amy uśmiechnęła się delikatnie, odkładając paczuszkę na blat. Do ręki wzięła następne opakowanie tym razem z prezentem od Nialla. Ze środka wyciągnęła dwa prostokątne kartoniki. Zajęło jej dobrą chwilę, gdy dotarło do niej, że Niall funduje jej wycieczkę do Wenecji. Odchrząknęła, szukając jakiejkolwiek daty. Nie doszukawszy się niczego, złapała za małą karteczkę wystającą z paczuszki.
„Bilety możesz zrealizować kiedy chcesz. Niestety masz na to tylko rok. Mam nadzieję, że wiesz kogo tam zabrać. Nie chodzi o mnie. Doskonale wiesz o kogo. Spełnienia marzeń, Nialler x”
                -Jesteście popaprani – wyszeptała, odkładając prezent obok paczuszki od Harry’ego. Z rozwagą wzięła w dłonie małe pudełeczko od Louisa. Odpakowała, zaglądając do środka. Znalazła tam srebrną bransoletkę, co bardzo ją ucieszyło. Tomlinson zawsze wiedział jak poprawić jej humor.
„Pozwól, że od nas będzie coś skromnego. Nie chcielibyśmy, byś chciała zwrócić nasz prezent. Mamy nadzieję, że spodoba ci się bransoletka. Z najlepszymi życzeniami, Louis i Eleanor xx” Amy uśmiechnęła się szerzej, odkładając prezent na stolik. Na kolanach została jej tylko jedna paczka. Od Zayna.
                Z opakowania wyciągnęła najnowszą płytę Metalliki z autografami. Wydała z siebie zduszony jęk, nie wiedząc jak się zachować. Zayn wiedział jaki jest jej ulubiony zespół, ale nie myślała, że aż tak poświęci się, by zdobyć dla niej autografy.
„Coś praktycznego i myślę, że ci się spodoba. Miłego słuchania oraz najlepsze życzenia ode mnieJ Zayn xx
PS Myślę, że żaden z tych baranów nie nadmienił o tym, że czeka na ciebie jeszcze jeden prezent. Szukaj podłużnego, czarnego opakowania przewiązanego czerwonego wstążką x”
                Ze zdziwieniem przegrzebała całą stertę prezentów, niechcący strącając kilka na podłogę. W końcu odnalazła szukanego prezentu. Położyła ją sobie na kolanach, po czym rozwiązała czerwoną wstążkę. Po odchyleniu wieczka natknęła się na list podpisany jej imieniem. Wzięła kopertę do dłoni, odwracając ją, by zobaczyć czy nie ma adresata. Po chwili odnalazła nieczytelny podpis jednego z chłopców. Zdziwiona rozdziawiła usta.
-Liam? Ale… Jak?



CZEŚĆ SŁONECZKA! Jak tam? Trzymacie się?
Wieem, jestem z opóźnieniem jak cholera... Rozdział miałam gotowy już dość dawno, aczkolwiek z powodu pewnych zdarzeń, nie mogłam wstawić rozdziału w tamtym tygodniu. Wybaczcie... :)
18 komentarzy = rozdział 27 :)
PS Zapraszam na mojego nowego bloga! www.take-me-to-your-world.blogspot.com :) 

23 komentarze:

  1. A więc...Dzięki za poinformowanie o rozdziale.Dobrze,że w ogóle sprawdziłam sobie w subskrypcjach,bo inaczej byłoby cienko.A więc wracając do rozdziału...Nie będę pisać,jaki to on jest genialny,bo tego już dużo ci pisałam na twitterze i pewnie dużo jeszcze napiszę...Rozdział jest,hmm smutny taki trochę.Te wszystkie wspomnienia,kłótnia z Mike'm.Ale są też pozytywne strony.Dobrze,że ma takich przyjaciół jak Louis,Harry,Niall,Zayn no i hmmm Liam...Co do niego,jestem ciekawa co i jak,bardzo mnie zaintrygowałaś.Czyżby Liam obudził się? To będzie genialne! W końcu! Wszystko zacznie się układać między nimi,mam nadzieję. No i oczywiście wybaczam ci,że dodałaś tak późno.Z resztą,jak zawsze będziesz dawała tak genialne rozdziały to nie będę się gniewała. Nie wiem co to za wydarzenie,ale mam nadzieję,że wszystko już jest okej :) Weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  2. jest super mam nadzieje zeLiam sie obudzil i beda razem bedzie supeeeerrr:d!! czekam na nastepny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww.... jest świetny :D kurde już nie mogę się doczekać następnego żeby zobaczyć co jest w tym liście !! <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Woow. :o
    To się dzieje xD
    Życzę weny i to dużo :*
    Ale to z Liamem mnie zaskoczyło, czyżby się obudził? :3
    Pisza daleej, kochana :P
    Czekam z niecierpliwością na nn rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tęsknie za Liamem ;( zachowanie Mike'a w tym rozdziale mnie przeraziło. Cudowna część opowiadania *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny !! <3 Mike mnie przeraża.... ale super że ma Hazze, Lou, Nialla, Zayna i Liama... Trochę się zdziwiłam że list jest od Li, ale sądzę że pewnie napisał go już wcześniej i czekał na jej urodziny... Ale z resztą to moje rozkminy nie ważne xD czekam na kolejny zajebisty rozdział !

    Kocham Nats xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny jak zawsze. Ale jak mogłaś go tak skończyć, czekam nn:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy Ty zawsze musisz kończyć w takim momencie ? :D
    Świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Ciekawa jestem co napisał jej Liam... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Dżela ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny rozdział, czekam nn:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ŚWIETNY! też jestem ciekawa co z Liamem, a może po prostu już wcześniej kupił jej prezent co? :P Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny jak zawsze. Jestem ciekawa co z Liamem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To zakończenie nie daje mi spokoju,czekam na następny...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak mogłaś tak skończyć ten rozdział? Mam nadzieję,że Liam niedługo się wybudzi...

    OdpowiedzUsuń
  15. Proszę dodaj szybko następny:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dodawaj szybko rozdział! Boże, nie mogę się doczekać co będzie dalej :>

    OdpowiedzUsuń
  17. jeny urywać w takiej chwili .?! to powinno być karalne .!!!! ;D czekam na kolejne. A.

    OdpowiedzUsuń
  18. czekam na naxtaaaa :) pisz szybkooo

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy pojawi się następny rozdział? Już nie mogę się doczekać:(

    OdpowiedzUsuń
  20. super;) kiedy nastepny jestem ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  21. fajne kiedy dodasz nastepny rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy