piątek, 8 marca 2013

21 "Powiedzmy, że jestem tu, by pomagać."


               -Na górze, trzy pierwsze pokoje są wolne. Możesz sobie wziąć któryś z nich – uśmiechnęła się Amy, stawiając walizkę na podłodze. 
-Dzięki – uśmiechnął się zakłopotany chłopak.
-Czuj się jak u siebie. W końcu będziemy mieszkać razem. 
-Jasne – ściągnął swoją kurtkę i zawiesił ją na wieszaku. 
-W porządku. Ja idę po zakupy, a ty rób co chcesz. Na dole masz łazienkę z wanną, na górze z prysznicem. 
-Ja mogę zrobić zakupy – zaoferował się chłopak. 
-Poradzę sobie – uśmiechnęła się Amy, po czym założyła swoją torbę i opuściła dom. Zatrzymała się na chwilę, obracając delikatnie w lewo. Jej wzrok mimowolnie powędrował na posesję jej sąsiadów. W domu nikogo nie było. Na podjeździe nie stał ich duży samochód, a wszystkie okna były zasłonięte żelaznymi żaluzjami w czarnym kolorze.  Brunetka mimowolnie westchnęła i powolnym krokiem ruszyła w stronę pobliskiego Tesco. 
*
                Włożyła do wózka opakowanie czekoladowych ciasteczek, po czym stanęła rozglądając się. Nie wiedziała, co ma wybrać, by smakowało jej przyjacielowi. Postanowiła zrobić tego wieczoru pieczonego kurczaka, więc przeszła na dział mięsny i wybrała największego, jakiego znalazła. 
-Daj spokój, zostaw to – jęknął jakiś chłopak za jej plecami.
-Ale ja chcę, żebyś zrobił mi na obiad rybę – mruknął drugi. 
-Moglibyście się w końcu zamknąć? – wtrącił następny. Amy wydawało się, ze gdzieś słyszała te głosy. Wzruszyła ramionami, nie zwracając na to uwagi.
-Głodny jestem… - zamarudził kolejny. Ta dziwna wymiana zdań sprawiła, że Amy się uśmiechnęła. Przypomniało jej to, jak któregoś razu wybrała się na zakupy ze swoimi przyjaciółmi. 
                -Louis, nie – jęknął Harry.
-Ale ja chcę na kolację sushi! – powiedział oburzony chłopak.
-Zamknijcie się w końcu. Robicie nam wstyd – mruknął zdegustowany Zayn.
-Możemy iść do Nando’s? Głodny jestem – jęknął Niall. Brunetka obserwowała ich, co chwila chichocząc pod nosem. Jedynie Liam stał i przyglądał się temu z znikomym uśmiechem. Takie sytuacje były dla niego codziennością i zdążył się przyzwyczaić do dziwnych kłótni między swoimi przyjaciółmi. 
                Amy uśmiechnęła się pod nosem i włożyła kurczaka do sklepowego wózka.  Chcąc skręcić, niechcący zastawiła komuś, komu się bardzo śpieszyło, drogę i w efekcie jej zakupy wylądowały na podłodze.
-Przepraszam, nie chciałem – zaczął tłumaczyć się mężczyzna.
-W porządku – Amy nie patrząc na niego, kucnęła i zaczęła zbierać zakupy, którym na szczęście nic się nie stało.
-Da się pani zaprosić na kawę, tak w ramach przeprosin? – usłyszała. Podniosła się i ułożyła zakupy w wózku. Jej wzrok powędrował wreszcie na sprawcę tego wypadku. I mężczyzna spojrzał na nią. Obydwoje oniemieli ze zdumienia.
-Pójdę już – brunetka ruszyła ze swoim wózkiem w kierunku kas sklepowych.
-Amy, zaczekaj! – krzyknął błagalnie Louis. Brunetka obejrzała się za siebie, kręcąc przepraszająco głową. Szybko skierowała się w kierunku kas, zapłaciła za swoje zakupy i w tempie ekspresowym opuściła supermarket.
                                                                                              *
                -Jak nazywają się twoi sąsiedzi? – zapytał Mike, zmywając naczynia. Sam się zaoferował, tłumacząc, że jeśli ma się czuć jak u siebie, Amy nie może mu niczego zabraniać.
-Którzy? – brunetka upiła łyk gorącej kawy.
-Ci co właśnie przyjechali do domu – wskazał na lewą stronę. Amy podeszła do okna, trzymając kubek w swoich dłoniach. Kawa przyjemnie grzała jej zmarznięte dłonie. Zauważyła jak Harry wyciąga zakupy z bagażnika, a Louis żywo gestykuluje, wskazując na jej dom.
-Liam, Zayn, Harry, Louis i Niall – powiedziała cicho.
-Ci…? – zdziwił się. Amy stała do niego tyłem, więc nie widziała jego wyrazu twarzy.
-Tak, ci sami -  ucięła, odwracając się i odstawiając kubek na blat – Głowa mnie boli. Przepraszam, pójdę się położyć.
                W swojej sypialni usiadła na łóżku, zamykając oczy. Wiedziała, ze zachowuje się jak dziecko, ale nie chciała być wiecznie podporządkowana chłopcom.
                Nie rób tego, przyjdź do nas, chodź z nami do kina, zabieramy cię na zakupy, pójdziesz z nami na nasz koncert, Amy to nie tak, nie chcieliśmy ci mówić, żeby cię nie zranić!
                Ich głosy nadal rozbrzmiewały echem w jej głowie.
                -Za późno chłopcy – mruknęła do siebie, po czym włączyła laptopa. Po połączeniu się z Internetem, weszła na stronę internetową z nieruchomościami. Odnalazła mieszkanie, które wybrała sobie już podczas pobytu w Mullingar, po czym spisała numer kontaktowy i zadzwoniła.
                                                                                              *
                Amy przejechała palcem po ścianie w salonie. Była zachwycona mieszkaniem. 
                -Ma pani tutaj łącznie cztery pokoje, dwie łazienki, kuchnia połączona z salonem, duży balkon, a w dodatku miejsce na podziemnym parkingu – przemówił mężczyzna, wyciągając ze swojego neseseru umowę najmu. Amy skinęła głową i przejęła plik kartek w swoje dłonie.
-Dziękuję – skinęła głową.
-Oczywiście jeżeli zdecyduje się pani nie na najem, a kupno, to jestem do pani dyspozycji.
-Drogo by mnie to wyniosło? – zapytała, patrząc swojego towarzysza. Był on wysokim, przystojnym mężczyznom o brązowych włosach i bystrym spojrzeniu. Na jego prawej dłoni dumnie połyskiwała złota obrączka.
-Wszystko można negocjować – mrugnął do niej, po czym uśmiechnął się – To co, wychodzimy?
-Oczywiście – Amy rozejrzała się po raz ostatni po pomieszczeniu – Ach, mam jeszcze jedno pytanie.
-Tak? – mężczyzna zatrzymał się w przedpokoju. W lewej dłoni trzymał już klucze do, być może jej przyszłego, mieszkania.
-Sprzedaje pan również domy? – zapytała, odrzucając włosy na plecy.
-Oczywiście – mężczyzna uśmiechnął się, a następnie, niczym prawdziwy dżentelmen, ukłonił się i przepuścił ją w drzwiach.
                                                                                              *
                -Ja tu wysiadam – oznajmiła brunetka, odpinając pas.
-To jest to hospicjum? – zapytał Mike, sięgając po coś na tylnie siedzenie.
-Tak. Mam nadzieję, że mnie te dzieci polubią. Bez tego ani rusz – westchnęła. Chłopak uśmiechnął się szeroko, podając jej ogromne pudełko – Co to?
-Mały upominek dla każdego z tych dzieciaków. To małe misie. I nie martw się, dla wszystkich wystarczy. Chociaż nie powiem : Ciężko jest dostać tyle takich samych pluszaków – zaśmiał się chłopak.
-Kochany jesteś – Amy pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Ktoś musi – wyszczerzył się. Brunetka wywróciła oczyma, po czym musnęła policzek Mike’a, swoimi malinowymi ustami – Powodzenia.
-Nie dziękuję.
                Brunetka wysiadła z samochodu, zabierając ze sobą zakryte pudełko i swoją torbę. Zamknęła drzwi od auta, pomachała na pożegnanie swojemu przyjacielowi, po czym ruszyła w stronę budynku. Raz obejrzała się za ramię i ujrzała auto Mike’a nadal stojące w tej samej pozycji. Natomiast chłopak stał oparty o maskę i uśmiechał się do niej szeroko, dodając jej tym samym otuchy. Pomachała mu ponownie, odwzajemniając uśmiech. Pomyślała wtedy, że może on faktycznie się zmienił, że nie jest już taki, jaki był w przeszłości.
                Amy podeszła do recepcjonistki, która robiła sobie kawę.
                -Przepraszam – odezwała się, a kobieta obróciła się w jej stronę.
-Słucham? – uśmiechnęła się dobrodusznie.
-Nazywam się Amy Harris… - zaczęła, ale nie zdążyła dokończyć, gdyż recepcjonistka kiwnęła gwałtownie głową i zaciągnęła ją do gabinetu dyrektora.
                                                                                              *
                Lily, Max, Paul, David, Rose, Katie, Oscar, Vivienne, Jane. To tylko niektóre z imion, które tego dnia poznała Amy. W klinice było mnóstwo chorych dzieci. Część z nich kończyła swoje leczenie, z perspektywą na powrót do domu, a część nie miała żadnych szans na ujrzenie rodzinnych stron. To było przerażająco smutne, ale nikt nie mógł nic zrobić.
Nie mamy wystarczająco pieniędzy, by zakupić nowy sprzęt. Oczywiście są fundacje, które nam pomagają, zbierają pieniądze, ale niestety większość idzie na opłaty za szpital i lekarstwa, które są niezbędne. Staramy się zwrócić o pomoc do mediów, przeróżnych gwiazd, prosząc o pomoc. Nie mamy serca zamykać tej klinki, ale to jest niestety konieczne. Głos mężczyzny nadal dźwięczał w głowie Amy. Chciała mu pomóc, ale nie wiedziała od czego zacząć. Wprawdzie znała kogoś, kto mógłby rozgłosić tę sprawę, ale bała się, że oni jej odmówią. Nie chciała się wygłupić.
-Amy – rozległ się cichy głosik z któregoś pokoju. Brunetka odstawiła kawę na stolik i przeprosiła wzrokiem pielęgniarkę, która zaprosiła ją na pogawędkę. Zajrzała do pierwszego pokoju z brzegu, w którym mieszkała mała Jane. Czarnowłosa dziewczynka o oczach niczym dwa małe węgielki. Mała, wychudzona, ale z uśmiechem na ustach.
-Wołałaś mnie? – Amy uśmiechnęła się, wchodząc do pomieszczenia. Siedmiolatka pokiwała głową, a jej loki podskoczyły wokół jej ślicznej buzi.
-Możesz ze mną posiedzieć? Czekam na Clary i strasznie mi się nudzi.            
-No jasne – brunetka usiadła obok małej dziewczynki na łóżku – Kto to Clary?
-Moja siostra – Jane dumnie wypięła swą chudą pierś – Musisz ją poznać! – krzyknęła, śmiejąc się. Amy uśmiechnęła się szeroko. Jane nie wyglądała na chorą, ale była w ciężkim stanie. Mimo wszystko roztaczała wokół siebie szczęście i radość. Cieszyła się z wszystkiego co ma, nie martwiła się jutrem.
                Dziewczynka poderwała się z łóżka i pobiegła w stronę drzwi, wprost w ramiona niewysokiej dziewczyny o kruczoczarnych, prostych włosach.
-Clary! – pisnęła ucieszona dziewczynka. Amy wstała z łóżka, podchodząc do sióstr.
-Cześć Jane – Clary rozczochrała siostrzyczce włosy. Jej wzrok powędrował na brunetkę, która przyglądała się tej rodzinnej scenie, z pewnej odległości – A pani…?
-Jestem Amy – brunetka wyciągnęła dłoń, uśmiechając się. Clary z pewną niepewnością pochwyciła ją i uścisnęła.
-Clary – skinęła głową – Pani jest nową…?
-Powiedzmy, że jestem tu, by pomagać – Amy mrugnęła do niej – I mów mi po imieniu, założę się, że jestem niewiele starsza od ciebie – uśmiechnęła się. Czarnowłosa skinęła niepewnie głową, po czym podążyła za swoją siostrą w kąt pokoju, w którym mała trzymała swoje zabawki. Idąc, odwróciła głowę, by móc rzucić spojrzenie brunetce, która nadal była uśmiechnięta. Po chwili jednak spojrzała ponownie na swoją siostrzyczkę, ponieważ ta próbowała pociągnąć ją na podłogę, by się z nią bawić.
                                                                                              *
                -Padam na twarz – jęknęła Amy, wchodząc do domu. Po chwili w przedpokoju pojawił się Mike, ze ścierką przewieszoną przez ramię. Chłopak pomógł ściągnąć jej kurtkę, po czym pocałował ją w policzek na przywitanie i zniknął w kuchni. Brunetka uniosła brwi, po czym przeszła do pomieszczenia, w którym coś bardzo smakowicie pachniało.
-Co robisz? – zapytała, zaglądając do piekarnika.
-Kolację – uśmiechnął się chłopak.
-Będziesz zdziwiony, jeśli powiem, że nigdy bym się nie domyśliła? – zaśmiała się brunetka. Chłopak wywrócił oczyma, uśmiechając się – Okej szefie, nie przeszkadzam. Idę pod prysznic.
                Ten dzień był wyjątkowo męczący. Od samego rana w hospicjum, a od południa w restauracji. Nawet nie czuła, że wiosna idzie do Londynu wielkimi krokami.
                Z chłopcami nie widziała się od tego małego wypadku w Tesco. Nie wiedziała, czy przychodzili, ponieważ praktycznie całe dnie spędzała poza domem. Mike też nic jej nie wspominał na temat ich wizyt, więc doszła do wniosku, że po prostu postanowili dać jej spokój. Parę razy, gdy wieczorami wychodziła na dwór, by usiąść na werandzie, widziała jak światła świecą się w ich pokojach. Któregoś razu zauważyła jak Harry stoi w oknie i usilnie próbuje zobaczyć coś w tej otaczającej ciemności.
                Nie miała nic przeciwko widywaniu ich, ale nie chciała z nimi rozmawiać. W jakiś sposób nie potrafiła się przełamać, nawet po to, by poprosić ich o rozgłoszenie informacji, że hospicjum, w którym pracuje, potrzebuje pomocy. Przyzwyczaiła się, że w jej życiu zapanował spokój. Jednak ten chaos, który do jej życia wprowadzała piątka chłopaków, wcale nie był taki zły. Często cieszyła się, że ich ma.
                Brunetka wyszła spod prysznica, założyła bieliznę i założyła koszulkę, w której zwykła spać. Nie obchodziło jej to, że nie mieszka sama. Mike wiele razy widywał ją w samej koszulce. Wysuszyła włosy i wyszła z łazienki. Zeszła po schodach, co chwila ziewając. Jej organizm był na granicy wyczerpania. Praca powoli ją wykańczała, ale nie poddawała się, ponieważ to było wszystko, co miała.
                -Czysta już jesteś? – zapytał Mike, gdy wchodziła do kuchni.
-No jasne. A do tego pachnąca – uśmiechnęła się, siadając na krześle. Chłopak postawił przed nią kieliszek wina, po czym zajął się nakładaniem zapiekanki na talerzyki. Brunetka upiła mały łyk wina, po czym podkuliła nogi na krześle i oparła głowę o ścianę.
-Zmęczona? – chłopak postawił przed nią talerz z jej porcją. 
-Mhm – westchnęła cicho, po czym zabrała się za jedzenie.
-Coraz później wracasz – zauważył, siadając naprzeciwko niej.
-Nie zawsze dajemy radę zamknąć o danej godzinie, a zadaniem drugiej zmiany jest czekanie, aż ostatni klient wyjdzie, a dopiero później można wyjść do domu. Pokręcone zasady, ale przynajmniej płacą dobrze – wzruszyła ramionami, nabierając kawałek zapiekanki na widelec.
-Wracanie na piechotę o tej porze to nie jest idealny pomysł – mruknął Mike.
-To tylko parę przecznic stąd – wzruszyła ramionami. – A tak w ogóle to dlaczego nie zjadłeś kolacji wcześniej? Północ to nie jest zbyt dobra pora na jedzenie.
-Wcześniej byłem zajęty – wyjaśnił, patrząc w swój talerz.
-Coś się dzieje? – zapytała, odgarniając niesforny kosmyk z czoła.
-Wszystko w porządku.
-Na pewno?
-Tak – skinął głową, po czym uśmiechnął się do niej. Brunetka skinęła głową i dokończyła swoją porcję, po czym dopiła swoje wino.
                -Dziękuję, było pyszne. Zostaw to w zlewie, ja to rano posprzątam.
-Nie idziesz jutro do hospicjum? – zdziwił się, odkładając widelec na talerz.
-Idę, ale dopiero na 11 – wzruszyła ramionami, po czym wstała od stołu – Dobranoc – uśmiechnęła się, po czym opuściła kuchnię. Przeszła do swojego pokoju i natychmiast wskoczyła pod kołdrę. Na końcu łóżka spał Shaggy zwinięty w kłębek. Brunetka pogłaskała go po głowie, po czym ułożyła się wygodnie na łóżku i najzwyczajniej w świecie, nie myśląc o niczym, zasnęła. 


18 komentarzy = Rozdział 22. 
Nie będę komentować tego rozdziału, bo wyszedł totalnie beznadziejny.





21 komentarzy:

  1. Przesadzasz, dobry jest rozdział :) Brakuje mi strasznie momentów z chłopakami, niech juuuż będzie okej! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli to jest totalnie beznadziejny rozdział w Twoim wykonaniu , to moje najlepsze nawet nie dorastają Cie do pięt xx Cudnie jest :D Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejne części xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu pozwól, że dzisiaj króciutko :)
    Przestań opowiadać, że rozdział beznadziejny bo moje odrzutowce czekają i w każdej chwili mogę je wysłać do cb! :)) Żaden długopis z Myszką Miki sobie z nimi nie poradzi!! :D Ja chcę już Amy i chłopaków pogodzonych! Kurcze.... czy ten Mike... to jest ten od wyścigów? Dobrze kojarzę? :)) Ma coś wspólnego z Liamem, prawda? Może się mylę, ale tak mi się wydaje, że to on! :D No nic kończę już, ponieważ wybywam z domu ;D Pamiętaj, że piszesz świetnie. No i czekam na nasze rozmowy dalsze na gg :) hehhe.
    Buziaczki! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. "Weszłam na chwilę zostałam na dłużej" :) Dzisiaj zaczęłam czytać i dzisiaj skończyłam... nie mogę się doczekać następnego ! I powiem ci że intrygujący jest ten Mike :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty !
    czekam na następny !!!
    pisz szybko !

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz szybko , kocham .!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Beznadziejny?! Ten rozdział beznadziejny?! ty chyba nie widziałaś beznadziejnych rozdziałów! Dobra, ja też nie XD Ale i tak masz cudownego bloga i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  8. BEZNADZIEJNY ? KURNA ZARAZ U CB BĘDĘ I POGADAMY SOBIE INACZEJ -.- !!!!! ON JEST MEGAAAAAAA ZAJEBIASZCZY <33333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Ś W I E T N Y <3
    Czekam na to kiedy w końcu się odważy i podada z chłopakami.
    P.S błagam rozwiń wątek Liama bardzo mnie ciekawi co on zrobi czy skończy z tymi wyścigami i czy powie reszcie o tym.
    Do następnego byle szybko
    Zux <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Beznadziejny rozdział?? Raczej świetyn. Mam nadzieję, że rozwiniesz wątek Liama, bo jestem ciekawa co z nim. Czekam z niecierpliwością na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział, nawet nie masz prawa temu zaprzeczać !
    Moja wyobraźnia co do twojego opowiadania mnie zadziwia. Zobaczyłam, że lubisz komplikować życie, więc przyszło mi na myśl, by Amy miała romans z jakimś żonatym męszczyzną :) haha Czekam na kolejny
    Zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  12. Świeeetny , czekam na następny ; )

    OdpowiedzUsuń
  13. zajebisty !!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. boski. kolejny rozdział poprosze :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś przeswietna w tym co robisz! Przeczytałam cały blog w 3 godziny i jestem mega zadowolona! To jedna z niewielu historii która mi sie tak spodobała!
    Już nie mogę doczekać sie kolejnego rozdziału, ale proszę, niech ona w końcu pogodzi się z chłopcami, bo brakuje mi ich ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny.; )))

    OdpowiedzUsuń
  17. BLOG POLECIŁA MI PRZYJACIÓŁKA... I POWIEM SZCZERZE NIE ŻAŁUJĘ ŻE TU WESZŁAM :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam wszystko od początku na jednym wydechu !
    Tyle emocji że nie ogarniam ...
    Ona, biedna i wg, szkoda mi jej, najpierw mama potem babcia.
    Myślałam że oni jej pomogą i nie myliłam się ale potem tylko jej dowalili smutku itp.
    Liam i Dan. Tym mnie najbardziej zaskoczyłaś. Nigdy bym nie przypuszczała że Liam, że on i wg ta cała ekipa, jego zachowanie no po prostu brak słów !
    Mike. On mnie bardzo intryguję i jestem ciekawa jak potoczy się z nim wątek ! :)
    Niall! Jeju zdradził ją ! miałam ochotę mu przywalić w tamtym momencie ! Myślałam że to będzię wieczna sielanka, ale mnie zaskoczyłaś !
    Myślę więc że ona mogłaby być z Zaynem. On jest słodki i wg się o nią martwi i najabrdziej się przejął jak wyjechała, nie chciał by została zraniona. IDEAŁ !
    Co do Harrego i Kath ! Oni są przesłodcy <3
    Chcę by ona się w końcu z nimi pogodziła !! Ile można się na nich gniewać ? Nooo to nawet nie możliwe !
    Świetnie piszesz i zakochałam się w tym opowiadaniu ;* ZAMELIE FOREVER *______________________*
    Błagam cię informuj mnie o nowych na tt *.* ploooooseeee...
    @kidrauhlismygod :)
    zapraszam do siebie: http://if-i-die-tell-her-i-loved-her.blogspot.com/ (dla tych co nie wiedzą)
    Historia nastolatków którzy wiodą spokojne życie do czasu kiedy tragedia zmienia wszystko ...

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajny ! *.*
    Niech się już pogodzą ! < 333

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy