sobota, 5 stycznia 2013

15 "Śpij księżniczko"


                Chłopak przekręcił kluczyk w stacyjce i już po chwili usłyszał cichy pomruk silnika. Uśmiechnął się pod nosem i nacisnął gaz, nie wrzucając biegów, by dać znać, że jest gotowy. To był w prawdzie jego pierwszy wyścig, ale nie bał się ani trochę.  Czuł, że szybka jazda jest skłonna przywrócić go do normalnego życia, które stracił wraz ze swoją ukochaną. Walczyć o nią? Dlaczego? Przecież nie zasłużyła.
                Dopiero po kilku dniach dotarło do niego, że nie była warta jego miłości, poświęcenia. Nie była kimś dla niego. Dochodząc do tego wniosku, postanowił też zmienić swoje życie. Koniec z grzecznym chłopcem, który wszystkim usługiwał, ze wszystkimi się przyjaźnił, był ułożony, poprawny i zawsze szczęśliwy.  Coś w nim pękło, miał dość bycia człowiekiem, który jest pod dyktando innych.
                Z lewej strony Martin wsiadł do swojego auta. Odpalił go i również odrobinę nacisnął gaz, by dać znak, że jest gotów na wyścig. Na środku, na białej linii namalowanej pospiesznie farbą, stanęła blond włosa dziewczyna. W ręku trzymała dwie chorągiewki, uśmiechając się zawzięcie. Brunet wrzucił pierwszy bieg i oczekiwał na machnięcie. Czuł, jak adrenalina pulsuje mu w żyłach, jak uśmiech wkrada się na jego usta, jak jego serce bije, szczęśliwe, że w jego życiu nareszcie zaczęło się dziać coś więcej.
-GOTOWI? – krzyknęła Victoria, by przebić się przez cichy warkot dwóch morderczych bestii. Zarówno Liam jak i Martin unieśli kciuki do góry. Blondynka skinęła głową i uśmiechnęła się szerzej – START!
                Zaczęło się.  Brunet nacisnął pedał gazu, a jego pojazd wyskoczył do przodu, mknąc niczym strzała. W niespełna trzy sekundy chłopak zauważył na liczniku 100 km/h. Uśmiechnął się zadziornie i docisnął pedał gazu, by jeszcze bardziej wyprzedzić swojego przeciwnika. Jednakże Martin miał równie dobry samochód. Po chwili wyprzedził go, o metr. Liam pokręcił głową i zaśmiał się cicho.
-Na pewno mnie nie przegonisz – mruknął, po czym przerzucił bieg. Ponownie nacisnął pedał gazu i zręcznie wyprzedził rywala. Jego licznik wskazywał ponad 300 km/h. Wjechał zręcznie w zakręt, a pisk opon, przy takiej prędkości sprawiał, że się uśmiechał. Przyspieszył jeszcze odrobinę, a adrenalina pulsująca w jego żyłach znacznie się zwiększyła.    
                Wchodząc w kolejny zakręt, nie widział już swojego przeciwnika. Satysfakcja rozeszła się po jego ciele, przyjemnym ciepłem. Usłyszał dźwięk swojego telefonu, ale kompletnie go zignorował. Nie miał teraz czasu na takie pierdoły. Została mu do przejechania niewielka część trasy. Dodał mocno gazu, po czym, po jakichś dwóch minutach, przejechał metę, która była po drugiej stronie tego samego magazynu, na którym był start. Zrobili dość duże koło, by tam dotrzeć.
                Przejechał jeszcze kawałek, ściągając stopę z gazu, nie chciał zatrzeć silnika przy pierwszej jeździe. Samochód spuścił z wysokich obrotów, po czym całkowicie zwolnił. Chłopak zatrzymał auto, po czym wysiadł i skierował się w stronę Martina, który przyjechał dosłownie dwie minuty po tym, jak on przejechał przez metę.
                -No, brawo. Jak na pierwszy raz byłeś całkiem niezły – zaśmiał się Martin, gdy wysiadł z auta.
-Dzięki – uśmiechnął się Liam. Po chwili podbiegła do niego Victoria, wieszając mu się na szyi.
-Brawo! – pocałowała go w policzek. Payne mrugnął do niej – Nie spodziewałam się, że tak szybko dojedziecie.
-Ma się to coś – zaśmiał się chłopak, po czym wyciągnął z kieszeni papierosa, wraz z zapalniczką. Odpalił go i zaciągnął się. Dym papierosowy rozszedł się po jego płucach, dając mu przyjemne uczucie rozluźnienia.
                Po raz kolejny tego dnia rozbrzmiał sygnał jego telefonu. Wyciągnął urządzenie z kieszeni i odebrał.
-Halo? – odezwał się nieco znudzonym głosem. W głowie rozważał zmianę numeru.
-Liam, gdzie jesteś? – usłyszał w słuchawce. Amy, tak. Jak zwykle zmartwiona, smutna i niezastąpiona.
-Nie ważne i tak nie trafisz – zaciągnął się po raz kolejny, po czym wyrzucił papierosa na ziemię, zgniatając go butem.
-Przyjedź proszę, muszę z tobą porozmawiać – wydawało mu się, że płakała. Zdusił w sobie uczucie współczucia.
-Nie mam teraz czasu – powiedział, patrząc zatwardziale przed siebie.
-Liam, chodź! Jedziemy! – krzyknął Tom. Skinął głową, na znak, że usłyszał.
-Kto to…? – zapytała Amy, zaniepokojona.
-Nie ważne, muszę kończyć. Cześć – rozłączył się, po czym wcisnął telefon do kieszeni. Wsiadł do swojego auta i przekręcił kluczyki. Wyścig drugi czas zacząć.
                                                                                              *
                Usiadła na kanapie i westchnęła ciężko.
-I co? – zapytał Harry, unosząc na nią wzrok. Wzruszyła ramionami i wtuliła się w ramię siedzącego obok niej Zayn’a. Przyjaciel objął ją ramieniem, a Niall zmrużył oczy. Brunetka prychnęła cicho i wywróciła oczyma. Nie chciała, żeby chłopcy się zorientowali, że jest z Niall’em. Nie teraz, nie miała zamiaru wtrącać im się ze swoimi sprawami, w życie.
-Nawet to go nie rusza – westchnęła cicho. Loczek zaczął bawić się włosami Kate, która spała na jego kolanach. Ręce mu drżały, był przygnębiony i zdenerwowany.
-Nie no, tak nie może być – odezwał się szeptem Niall, by nie obudzić Kate.
-No ale co zrobimy? – mruknął Lou.
-Gdybyśmy tylko wiedzieli, czym on jest tak zajęty. Zaingerowalibyśmy – westchnął Zayn, jeżdżąc palcem po ramieniu Amy. Dziewczyna pociągnęła nosem i skuliła się jeszcze bardziej. Nieobecność jej najlepszego przyjaciela bolała ją bardziej, niż cokolwiek. Serce jej kołatało, ciągle łzy napływały do jej oczu, lecz je powstrzymywała. Czuła się okropnie, a gdy pomyślała, że nie ma jak do niego dotrzeć, było z nią jeszcze gorzej.
                Amy usiadła nagle na kanapie. Postanowiła opowiedzieć chłopakom o całej rozmowie z Liamem i o wszystkim, co usłyszała z jego ust dzisiejszego dnia.
-Co jest? – obok niej znalazł się Niall. Położył dłoń na jej ramieniu, a ona dotknęła jej palcami.
-Bo… Chodzi o to, że usłyszałam dzisiaj parę dziwnych rzeczy… Z… Z ust Liama – wyjąkała, niepewnie spoglądając na chłopców. Każdy z nich spojrzał na nią z zaciekawieniem na twarzy.
-Mów – rozkazał Lou, kucając naprzeciwko niej.  Amy opowiedziała pokrótce to, czego dowiedziała się wcześniej. O dziwnej rozmowie Liama, po południu i o tej sprzed kilkunastu minut. Opowiedziała o wszystkim, o czym chłopcy powinni wiedzieć. Pominęła to, że czuła, że Liama nie da się z powrotem przywrócić na ziemię, gdyż podejrzewała, że chłopak bardzo się wciągnął.
                -Cholera – Zayn potarł dłonią o policzek – Jest źle, gorzej niż myślałem.
-Myślisz… Że to mogą być narkotyki? – zapytał Harry tak cicho, jakby bał się w ogóle tych słów, które wypowiedział.
-Może i jest inny, ale nie narkotyki – oburzył się Lou – Liam jest rozważny, nigdy nie tknął by tego świństwa!
-Spokojnie – mruknął Niall – Hazza po prostu rozważa wszystkie opcje.
-A ja je wykluczam – westchnął Louis.
-Dobra. Pomyślmy – wtrącił Zayn.
-A co robimy od dłuższego czasu? – zapytała Amy, chowając twarz w dłoniach. Nie płakała, ale nie miała siły – Przepraszam, dokończymy tę rozmowę jutro. Nie mam siły – wstała z kanapy – Możecie tu siedzieć ile chcecie, ja idę spać. Dobranoc – dodała, po czym  opuściła salon. Weszła do swojego pokoju  i wzięła piżamę.
                Przeszła do łazienki, zmyła makijaż, po czym umyła zęby i przebrała się w  piżamę. Wróciła do swojego pokoju i zagrzebała się pod kołdrę. Odgarnęła włosy z policzków i odrzuciła je do tyłu.
                Nie mogła zasnąć, więc usiadła, zgięła nogi i oparła głowę o kolana. Kołysała się delikatnie do przodu i tyłu, by opanować  przygnębienie, które rozprzestrzeniało się po jej duszy, wnikając w każdą jej szczelinę. Miała powoli dość tego wszystkiego, chciała móc odpocząć, zrobić sobie przerwę w odczuwaniu jakichkolwiek uczuć. Miała gdzieś to, że powinna zająć się swoim życiem, tym, że z każdym dniem traci cenne chwile z przeszłości. Chciała tylko, by wszyscy byli szczęśliwi.
                Czy to tak wiele? Zrobiłam kiedyś coś złego? Dlaczego więc, nie mogę poprosić o szczęście moich bliskich? Nawet ja się tutaj nie liczę, bo nie o to chodzi. Chcę, żeby Liam był szczęśliwy. Proszę Cię Boże, wiem, że istniejesz. Zrób coś, bo ja nie dam rady mu przetłumaczyć do rozumu. Boję się, cholernie się boję, że robi coś głupiego, nieodpowiedzialnego. A co jeśli stanie mu się krzywda? Nie przeżyję tego. Boże, nie pozwól, żeby włos mu z głowy spadł! Niech znów będzie naszym Liamem, niech będzie przyjacielski, nadopiekuńczy i cudowny tak jak zawsze. Czy to naprawdę tak dużo…?
                Jej przemyślenia przerwał ktoś, kto wszedł do pokoju. Nie uniosła nawet głowy, bo wiedziała, że i tak nic nie zobaczy. W końcu w pokoju panowała kompletna ciemność.
-Nie możesz spać? – zapytał chłopak, siadając na brzegu jej łóżka. Amy podniosła głowę i w blasku księżyca ujrzała twarz Niall’a.
-A jak myślisz? – odparła, wzdychając cicho. Chłopak westchnął i poprawił się na łóżku, po czym przyciągnął ją do siebie. Amy uległa mu i już po ułamku sekundy leżała w jego silnych objęciach. Głaskał ją delikatnie po głowie, oddychając miarowo.
-W końcu mu się znudzi to co robi i znów będzie taki jak dawniej – powiedział Niall, lecz w jego głosie nie było pewności. Wahał się, bo sam nie wiedział, czy naprawdę dawne czasy powrócą. Brunetka nie mając siły nic mówić, skinęła głową i wtuliła się bardziej w swojego chłopaka.
                -Niall? – odezwała się z wielką trudnością, gdyż nagle zrobiła się bardzo śpiąca.
-Tak?
-Zostaniesz tutaj ze mną? – poprosiła, z nadzieją w głosie. Usłyszała jak Niall się uśmiecha.
-Taki miałem zamiar. Śpij księżniczko – ucałował ją w czubek głowy, po czym ułożył na łóżku i starannie przykrył kołdrą.  Rozejrzał się po pokoju i złapał za gitarę, którą Amy trzymała w kącie. Usiadł na łóżku, zaczął cicho grać i śpiewać Wonderwall. Amy uśmiechnęła się, będąc na granicy snu, po czym zasnęła, mając w głowie śpiew cudownego anioła.
                                                                                              *
                Chłopak wszedł do domu, ściągnął buty i włożył je do szafki. Zamknął drzwi od  środka na klucz, po czym wszedł po schodach na górę. Starał zachowywać się cicho, lecz alkohol krążący w jego żyłach nie sprzyjał mu w utrzymaniu równowagi. W efekcie potknął się na przedostatnim stopniu i runął jak długi na podłogę.
-A żeby cię coś strzeliło – mruknął, chwiejnie podnosząc się z ziemi. Gdy już miał wchodzić do swojego pokoju, w korytarzu rozbłysło światło.
-Liam do cholery, jest 4 nad ranem, a o 9 mamy próby przed koncertem – powitał go zaspany Louis.
-Zasiedziałem się – wytłumaczył Liam, próbując nacisnąć na klamkę, lecz nie mógł w nią trafić.
-Jasne, ciekawe gdzie – prychnął Lou.
-Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy – mruknął Liam, w końcu otwierając drzwi do swojego pokoju. Zaświecił światło w pomieszczeniu i ściągnął kurtkę, po czym rzucił ją w kąt.
-Liam, ty jesteś pijany! – stwierdził oburzony Louis, który wszedł za nim do pokoju.
-Sam jesteś pijany. Weź wyjdź z tego pokoju – wyciągnął papierosy z kieszeni i rzucił je na biurko. Lou rozszerzył oczy ze zdziwienia, nie wierzył w to, co jego przyjaciel właśnie robi ze swoim życiem. To nie był Liam, którego wszyscy znali. To był ten sam człowiek, o innej duszy, innym wnętrzu. Przez głowę Louisa przebiegła jedna głośna prośba „Oddajcie mi starego Liama!”
-Nie wyjdę dopóki nie powiesz mi co jest grane – Tomlinson skrzyżował ręce na klatce piersiowej i oparł się o ścianę z zaciętym wyrazem na twarzy. Liam spojrzał na niego zirytowany.
-Naruszasz moją przestrzeń osobistą. Wyjdź stąd, albo cię wyrzucę – rozkazał spokojnie lecz stanowczo. W tym momencie obecność Louisa bardzo go denerwowała, a to wszystko za sprawą ogromnego szumu, który opanował jego głowę.
-Nie.
-Wyjdź.
-Ani mi się śni – prychnął Lou.
-Wypierdalaj! – krzyknął Liam i szarpnął go, po czym wypchnął z pokoju.
-Myślisz, że tak się mnie pozbędziesz?! – warknął rozwścieczony Louis, powracając do pomieszczenia.
-Tak!
-Chłopaki, co się tutaj dzieje? – do pokoju wszedł Harry z Zaynem.
-Nic, wyjdźcie stąd. Mam was dosyć – jęknął Liam, przejeżdżając dłonią po włosach. Czuł, że zaraz kogoś uderzy, jeśli nie zostawią go samego.
-Liam, co z tobą? – zdziwił się Zayn, podchodząc do niego – Piłeś? Przecież wiesz, że w twoim stanie nie wolno ci pić!
-Wyjdźcie stąd. Nie mam siły z wami rozmawiać – Liam rzucił się na swoje łóżko, po czym zakrył głowę poduszką. Chłopcy stali oniemiali, nie wiedząc co zrobić. Po chwili jednak opuścili pokój przyjaciela, by dać mu się przespać i wytrzeźwieć, a sobie dać chwilę by przemyśleć jego zachowanie, a później móc należycie zareagować.  



Przepraszam, zepsułam ten rozdział. 
Standardowo:
18 komentarzy od 18 różnych osób = Rozdział 16
Nie miałam jeszcze okazji, no więc WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU SKARBY <3

21 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Mam nadzieję, że Liam szybko się ogarnie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :>
    Czekam na next,mam nadzieje że pojawi się za niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu tego rozdziału, stwierdziłam jedną rzecz. A mianowicie taką, że w ferie przyjeżdżam do Ciebie, nakopię Ci do tyłka i wbije do głowy kilka rzeczy, okej? Miło, że się zgadzasz. :) Widzę, że rozdział nie spodobał się tylko mi ale i poprzednim komentującym osobom, więc naprawdę nie wiem czego ty od niego chcesz. Oj, oj.. Trzy światy z tobą są.
    Co do fabuły, moment pierwszego wyścigu Liama podbił moje serce. Wszystko jest tak idealnie opisane, że czytając oto miałam wrażeniem, jakbym tam była. A wierz mi, że chciałabym znaleźć się w takim miejscu - masa szybkich aut i powalających na kolana chłopaków za ich kierownicami. Aww.. *-* Ale to tak na marginesie. Choć pisałam już Ci co sądzę o "nowym" Li, napiszę jeszcze raz. Bardzo podoba mi się to, jak wykreowałaś jego osobę, to jak z grzecznego chłopca staje się bad boy'em.. I mam nadzieję, że potrawa to jeszcze trochę, bo ten Payne podbił właśnie moje serce.
    Dobra, koniec tematu Li, chociaż w sumie nie wiem co za bardzo mam napisać o Amy i reszcie. Rozumiem ich zamartwianie i denerwowanie się o przyjaciela, ale jeśli tak dalej pójdzie to wszyscy nabawią się jeszcze czegoś. Tak, i mam na myśli tutaj naszą kochaną Amy. Moment, kiedy prosiła Boga o to, aby nic mu się ie stało, rozczulił mnie na amen. Naprawdę.
    Hm, to chyba wszystko co miałabym do powiedzenia. Czekam na ciąg dalszy. xxx

    www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to twoje opowiadanie nooo ;3 / aga xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twojego bloga
    Jeden z najlepszych jakie czytalam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, genialnie opowiadanie.. Ech Liam coś się staje buntowniczy XD Czekam na NN
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze. Zachowanie Liama juz mocno mnie irytuje. Zupelnie go nie rozumiem, dlatego bede czekać na kolejne.czesci opowiadania.
    Ten rozdzial oczywiscie.cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. KOCHAMKOCHAMKOCHAM TO TWOJE OPOWIADANIE. CZEKAM NA NASTEPNY ROZDZIAŁ!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział!
    Mam nadzieje że Liam szybko sie ogarnie zanim stanie sie coś złego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, świetny rozdział :) Mam prośbę wejdziesz : http://everydayinlovewithyou.blogspot.com/ i http://give-me-yoour-heart.blogspot.com/ przeczytasz i skomentujesz? byłoby miło :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow!!!! nie spodziewałam się tego jest suuuuper nawet lepiej niż myślałam dawaj szybko CD !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski *__*
    Popłakałam się normalnie ;(
    Oddaj mi starego Liam'a !!!! Prosze !!!
    Pisz szybko nexta ;*
    Pozdrawiam ;*
    - Jula ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Boskie *.*/Nicole

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudne cudne cudne !!!!!!!! kochana uwielbiam tego bloga !

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochanie moje najdroższe kolejny raz musisz mi wybaczyć ze dopiero teraz komentuje ale tym razem miałam ważne ku temu powody... Właśnie leze w łóżku i czuje się jakby mnie samochód wyścigowy Liama przejechał :-P mimo to chodzę do szkoły bo koniec półrocza i juz moje trzecie (tak słownie trzecie)próbne egzaminy gimnazjalne... Dzisiaj padła okropna matma i mam juz szczerze wszystkiego dosc :/ to odwiedzam dziadka... No właśnie to kolejny powód dla którego zaniedbuje to co tak bardzo kocham: pisanie i komentowanie tego cuda... Dowiedzialam się parę dni temu że mój dziadek jest chory..ma raka pluc I umiera... Zreszta niewazne Kasiu. Po prostu musisz mi to wybaczyc I obiecuje ze za kills dni Dodam rozdzial specjalnie dla ciebie <3 a teraz rozdzial: mhhmm Liam buntownik nasz: powtarzam sie ale ten pomysl z zawodami jest cudowny! Widze ze milosc Amy I Nialla rozkwita :-P Zastanawiam sie co zrobisz z Li I jego biednym, zlamanym serduszkiem ;-) mam nadzieje ze jednak przestanie palic I odtracac przyjaciol... Ten rozdzial jest kolejnym dowodem na to ze masz talent I piszesz po prostu fenomenalnie!! Pakistan ze jestem tutaj caly czas z Toba :-) buziaki ode mnie! Bardzo kocham, Hania <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Pamietaj a nie Pakistan :-P ahh te telefony tak to wszystko przekrecaja :-P wazne przynajmniej ze sie dodal :-D wenyyy I wytrwania do weekendu :-P hah :-D byeee

    OdpowiedzUsuń
  17. Dodaje trzeci juzz komentarz ale zapomnialam napisac o przecudownym teledysku do Kiss You :-P hahha leze i nie wstaje :-P nareszcie sie usmiecham :-P non stop odswiezam strone zeby wskakiwaly wyswietlenia! :-D jak bijemy rekord to bijemy :-D juz coraz mniej czasu!!! Sprezac tylki panie! <3 nie obiecuje ze to moj ostatni komentarz pod tym rozdzialem bo wiesz: Hani odbija :-D kocham, kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  18. rozdział fajny, ale nie wyobrażam sobie Liama w taki stanie :) ten porządny, cudowny chłopak nie mógłby się tak zachowywać. Mam nadzieję, że szybko się ogarnie i wróci nasz Liam :D Opowiadanie bardzo fajne chociaż mogłoby być więcej Nialla i Amy... Uwielbiam ich :) Pisz dalej...

    OdpowiedzUsuń
  19. Oddaj Liama<3 :) Kocham kocham kocham kocham <3 <3 Julia <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Boski *__*
    Uff... Brak mi słów xD
    Pisz szybko dalej ;*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. LIAM MNIE DO KURWICY DOPROWADZA
    PRIMADONNA JEBANA NO
    I CHUJKU NIGDY CI NIE WYBACZĘ, ŻE ZJEBAŁAŚ LANIELLE W TYM OPOWIADANIU. NORMALNIE RĘKA, NOGA, MÓZG NA ŚCIANIE XD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy