sobota, 3 listopada 2012

4 "Czasem tak jest, że coś się kończy, a coś się zaczyna."

    Minęły dwa tygodnie od wyjazdu Horana z Mullingar. Amy od rana do wieczora albo zajmowała się braciszkiem, albo wychodziła ze znajomymi, albo opalała się na dworze.  Wykorzystywała ten czas jak najlepiej potrafiła, ponieważ zostało jej tylko 7 dni do powrotu, do Londynu. Wprawdzie mogłaby zostać w tym pięknym mieście aż do końca sierpnia, lecz nie chciała zostawiać babci samej. Chociaż staruszka dobrze sobie radziła, gdy była sama, to nie była już młoda i Amy wiedziała, że w każdej chwili może sobie z czymś nie poradzić.
    -Amy, obiad! – Sophie wychyliła się z okna, spoglądając na córkę swojego męża. Siedziała na trawie i bawiła się z Lucky’m.
-Nie jestem głodna. – odparła brunetka, rzucając labradorowi patyk, gdzieś w głąb ogrodu. Sophie natychmiast pojawiła się koło niej, przykładając jej dłoń do czoła. –Co ty robisz? – zdziwiła się Am.
-Sprawdzam czy nie masz gorączki.
-Dlaczego?
-Bo ty prawie nigdy nie odmawiasz jedzenia. – zaśmiała się żona jej ojca.
-Po prostu nie jestem głodna. – wzruszyła ramionami niebieskooka.
-Jak zgłodniejesz, to wiesz gdzie jest kuchnia. – uśmiechnęła się Sophie i zniknęła za drzwiami. Po chwili do Amy podbiegł brązowy labrador, z patykiem w pysku.
-Dobry piesek.- pogłaskała go po głowie. Ten polizał ją po policzku, na co zareagowała głośnym śmiechem. Znów rzuciła Luckiemu patyk, a ten pognał za nim jak szalony. Uśmiechnęła się pod nosem.  Shaggy też tak się zachowywał, gdy biegali razem po podwórku, znajdującym się za domem jej babci. Tylko, że jej pies był owczarkiem niemieckim.
    Usłyszała piosenkę More than this, którą miała ustawioną na dzwonek. Odebrała telefon.
-Słucham?
-Czy to Amelie Harris? – zapytał damski głos.
-Tak, to ja. O co chodzi?
-O pani babcię.
-Coś się stało?  – Amy poczuła, że serce zaczyna jej mocno walić, a jej ciało napina się ze zdenerwowania. Obawiała się o zdrowie jedynej osoby, która zawsze rozumiała jej pokręcony tok rozumowania. Zawsze i wszędzie.
-Pani babcia jest w szpitalu. Prosiła, żeby panią poinformować, że pani… pies jest u sąsiadów.
- Co z nią? Może mi pani podać adres szpitala? – poprosiła Am, a osoba po drugiej stronie poinformowała ją gdzie znajduje się szpital. Brunetka rozłączyła się i wbiegła do domu. Poprosiła Paul’a, żeby zarezerwował jej najbliższy samolot do Londynu, weszła po schodach na górę i jak najszybciej spakowała swoją walizkę.
    Zeszła na dół, z walizką w lewej ręce i torbą zawieszoną na prawym ramieniu.
-Ale co się stało kochanie? – zapytał ojciec, odbierając od niej bagaż.
-Babcia… Babcia jest w szpitalu. – wydusiła z siebie, starając się nie rozkleić. Jej babcia nie była już młoda, Amy zdawała sobie sprawę z tego, że męczy ją dużo chorób, ale staruszka zawsze dobrze się trzymała. Nie zanosiło się na to, aby miało coś jej się stać.
-Co z nią? – zapytała Sophie, wkraczając do przedpokoju.
-Nie wiem. – pokręciła głową. Pożegnała się z wszystkimi i wyszła przed dom. Nie sądziła, że pożegna się z nimi w takich okolicznościach. Ojciec wyszedł zaraz za nią i zapakował walizkę do bagażnika, po czym wsiadł do auta i zapalił silnik. Amy zajęła miejsce obok kierowcy i zapięła pasy. Teraz w jej głowie była tylko jedna myśl "Wszystko będzie okej, babcia wróci do domu i będziemy się z tego śmiać."
    -Skarbie, jak będziesz czegoś potrzebować, to dzwoń. Przyjadę natychmiast.- oznajmił Tom, przytulając do siebie córkę.
-Jasne tato. Dzięki, że mogłam do was przyjechać na wakacje. Tak bardzo lubię spędzać czas w Mullingar. – wyznała, uśmiechając się delikatnie. Tato zmierzwił jej włosy i pożegnał się z nią. Amy wzięła walizkę i stanęła w kolejce do odprawy.
    Gdy siedziała w samolocie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, więc wyciągnęła mp4 i włożyła słuchawki do uszu, by po chwili usłyszeć znajome brzmienia swojego ulubionego zespołu. Patrzyła jak samolot odrywa się od betonowej nawierzchni, nabierając rozpędu i delikatnie przecinając powietrze, tak jakby latanie sprawiało mu największą przyjemność w życiu, chociaż był tylko maszyną. Nie mogła zasnąć, więc skierowała swoje myśli na uroczego blondyna, zajmującego pewną część jej małego, ale wiernego serduszka.
                        ***
    -Babciu…
-Amelie? –zdziwiła się staruszka. Brunetka zauważyła, że jest bledsza niż zwykle i wyglądała tak, jakby schudła. Mimo swojego stanu kobieta nadal uśmiechała się, z widoczną troską w oczach, które widziały już wiele.
-Tak babciu. Co się stało? – Am usiadła na rozkładanym krzesełku obok swojej babci, przyglądając jej się ze zmartwieniem.
-Na każdego kiedyś przyjdzie czas. – szepnęła staruszka z delikatnym uśmiechem na swoich bladoróżowych wargach.
-Babciu! Nawet tak nie mów – przeraziła się Amy, a jej oczy wypełniły się łzami. Staruszka położyła swoją pomarszczoną dłoń, na jej dłoni – Jesteś jeszcze bardzo młoda!
-Kochanie. Ja już jestem dość stara i muszę ci szczerze powiedzieć, że chora. Swoje przeżyłam i cieszę się, że mogłam zobaczyć jak dorastasz, rozwijasz się i piękniejesz z dnia na dzień. – uśmiechnęła się babcia. Kilka łez spłynęło po zarumienionych policzkach brunetki. Nie chciała jej tracić. Nie teraz.
    Kilka dni później Anne zmarła. Przeżyła 74 lata. Amy uważała, że babcia była za młoda na to, aby odchodzić z tego świata. Lecz nic już nie mogła na to poradzić. Koniec, który zastał ją tak szybko, sprawiał, że Amy czuła się przytłoczona. W ciągu jej krótkiego życia, dwie najważniejsze osoby odeszły, zostawiając ją raz na zawsze. Mogła mieć tylko nadzieję, że spotka się z nimi w niebie.
    Po pogrzebie, na którym było mnóstwo ludzi, brunetka wróciła do domu, który dotychczas był domem jej babci. Nie chciała, żeby ojciec jechał z nią, więc został w hotelu, a ona wróciła na piechotę, starając się nabrać jak najwięcej powietrza w swe płuca, jakby już nigdy miała nie mieć możliwości na zaciągnięcie się świeżą dawką tlenu. Usiadła na kanapie w salonie i wzięła do ręki zdjęcie, na którym była z babcią. Przejechała palcem po jej roześmianej twarzy. Taką ją chciała zapamiętać. Uśmiechniętą, pogodną, dowcipną oraz troskliwą. Po jej policzku spłynęły dwie samotne łzy.
    -Będzie mi ciebie brakować babciu. – szepnęła, wpatrując się w zdjęcie. Usłyszała dzwonek do drzwi. Otarła łzy i wstała z kanapy, poprawiając swoją czarną sukienkę. Podeszła do drzwi i nie zerkając, kto tam stoi, po prostu je otworzyła.
-Tak? – zapytała, wbijając wzrok w podłogę. Nie chciała, żeby ktoś widział, że płacze.
-Dzień dobry. Ja przyszedłem odprowadzić psa. Zobaczyłem, że ktoś przyjechał, więc pomyślałem, że mogę go już odprow… Dobrze się pani czuje? – zapytał męski głos. Amy miała wrażenie, że gdzieś już go słyszała. Podniosła wzrok i zobaczyła Liama z One Direction.
-Tak, dziękuję za to, że zechciał pan popilnować mojego psa. Babcia… Też byłaby wdzięczna. – powiedziała cicho i wpuściła chłopaka razem z psem w głąb domu.
-Przeszkadzam?- zapytał Liam, odpinając psu smycz.
-Nie. – pokręciła głową i zaprosiła chłopaka do salonu. – Napije się pan czegoś?
-Liam.
-Słucham? - uniosła brew, w wyrazie zdziwienia.
-Proszę mi mówić po imieniu. – uśmiechnął się chłopak.
-Okej. Amelie… Amy. – odparła, a Liam wyciągnął do niej dłoń. Uścisnęła ją lekko. –To jak, napijesz się czegoś?- ponowiła pytanie.
-Nie, dziękuję. – powiedział Liam. Amy zajęła miejsce obok chłopaka.
-To twoja babcia? – zapytał, wskazując na zdjęcie. Oczy brunetki mimowolnie napełniły się łzami. Pokiwała głową, nie chcąc nic mówić, by nie załamał jej się głos. Nienawidziła pokazywać, że jest słaba. Liam spojrzał na nią i w mig zrozumiał, dlaczego ta prześliczna dziewczyna ma łzy w oczach i jest ubrana na czarno. Spontanicznie przytulił ją do siebie. Sądził, że odepchnie go od siebie, ale tak się nie stało. Brunetka dała upust łzom i teraz cicho szlochała w jego ramię. – Tak mi przykro. – szepnął w jej włosy, jednocześnie gładząc ją po plecach.  Amy poczuła, że jest skłonna powiedzieć mu wszystko. Ledwie go znała, a już traktowała go jak przyjaciela. Liam miał takie coś w sobie, że podnosił na duchu każdego, nawet jeśli powiedział tylko parę słów.
    -Będzie mi jej brakowało. – szepnęła po dłuższej chwili, odsuwając się od bruneta. Liam uśmiechnął się do niej delikatnie.
-Czasem tak jest, że coś się kończy, a coś się zaczyna. Twoja babcia była na pewno wspaniałą kobietą, w to nie wątpię. Ale ona nie umarła.
-Liam, ona umarła. – Amy spojrzała na towarzysza zaczerwienionymi oczyma.
-Nie Amy. Umarła ciałem, ale dalej jest.- oznajmił.
-Gdzie? - spojrzała na niego jak na niezbyt rozwiniętego umysłowo człowieka, a on posłał jej jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, który natychmiast objął swym ciepłem, jej zrozpaczone serce.
-Tutaj. – wskazał na jej serce. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. Babciu, kocham cię. Nigdy o tobie nie zapomnę. Pomyślała. – I ona tam dalej będzie, dopóki będziesz o niej pamiętała. Sądzę, że będzie ci towarzyszyła jeszcze bardzo, bardzo długo.
-Dziękuję. – szepnęła, przytulając się do Liama.
-Za co? – zapytał zdziwiony.
- Za to, że dopiero cię poznałam, a już jesteś dla mnie jak przyjaciel. Za to, że jesteś tu ze mną i dajesz mi do zrozumienia, że babcia wciąż ze mną jest i dalej mnie kocha.  Za to, że w końcu ktoś spojrzał na mnie nie pod kontekstem sieroty, pozbawionej najbliższych swemu sercu osób, a jak na kogoś, kto ma prawo cierpieć, po stracie. Chociaż... Powinnam się przyzwyczaić, że najbliżsi zawsze zostawiają mnie, wtedy, gdy najbardziej ich potrzebuję - westchnęła cicho, przytulając swój rozgrzany policzek, do klatki piersiowej nowo poznanego przyjaciela. Jego serce biło równo, spokojnie. Ten cichy rytm, nieświadomie ją uspokajał.
-Nie ma za co Amelie, nie ma za co… - powiedział cicho, gładząc ją po włosach.



Hej! :) 
Przepraszam, że dopiero dzisiaj rozdział. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Po prostu teledysk do Little Things mnie zabił. Duch wstawia rozdział i tak dalej.
Normalnie jestem pod wrażeniem. Każdy nowy teledysk jest coraz lepszy od poprzedniego. A o piosenkach to już nie wspomnę. Nie mam słów, żeby opisać to, jak bardzo się cieszę, że jest taki zespół jak One Direction i że tworzą takie cudowne utwory, które ogarniają ciepłem moje serduszko. <3 
A co do rozdziału. Buum i Amy poznała Liama! :D Uchylę wam rąbka tajemnicy, która mnie obowiązuje. W następnym rozdziale nasza bohaterka pozna resztę boysbandu :D 
Kto się cieszy? ;3 
A teraz odnośnie czasu, w którym się pojawi rozdział:
Im więcej komentarzy będzie, tym szybciej wstawię rozdział numer 5. :) 
Też was kocham.:)  Do następnego xx
PS Zmieniłam wygląd bloga. :) Nadal możecie dodawać się do obserwowanych. Z prawej strony macie taki czarny pasek i tam są obserwatorzy. Także zachęcam . :3 Okej, już lecę, Cześć <3 

15 komentarzy:

  1. Kasiu. Ten rozdział jest zjawiskowy. I pisz mi tu szybko następny rozdział, bo normalnie się nie mogę doczekać *o*

    [theonlyexceptionx.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka kochana :-] no muszę ci powiedzieć ze się rozkleilam. Siedzę w mojej szafie czyli ulubionym miejscu do plakania i przemyslania różnych rzeczy <3 tak mnie wzruszył ten rozdział ze nie moge się uspokoić. Wspaniały :-] Fajnie ze Amy poznała Liama :] cieszę się z tego :] a co do Little Things to kocham te piosenke:S też przy niej rycze... No po tym komentarzu pomyslisz pewnie ze moje zycie to placz :-P hahha nie. Ale dziekuje ci za ten rozdzial. Uswiadomil mi cos bardzo waznego :-] czekam bardzo na nastepny I zapraszam do mnie na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiec tlumacze tak jak prosilas kochana :-] chodzi o to, ze troche sie utozsamilam z Amy <3 I tymi slowami ktore wypowiedzial Li uswiadomilas mi to co on uswiadomil Amy... Po prostu czasem brakuje mi osób których juz nie ma przy mnie na świecie... Czasem pytam dlaczego? I nie rozumiem co takiego zrobiłam... Ale te osoby są z nami moze nie ciałem ale duchem to mi uswiadomilas. Niby oczywiste i niby to wiedziałam ale jednak dziękuję ci za to ze mi to przypomnialas <3 kocham Hanka :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste! Popłakałam się normalnie! Już nie mogę się doczekać następnego, zwłaszcza ŻE Amy pozna resztę zespołu. Nigdy bym się nie domyśliła, że Liam będzie jej sąsiadem. Jak to możliwe, że nigdy wcześniej go nie widziała. A pewnie dopiero się wprowadził ;)

    http://spieszmy-sie-byc-szczesliwi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, czego jak czego, ale bardziej spodziewałam się, że Amy spotka Nialla, a nie innego członka 1d ;>
    Rozdział mi się podoba, w pewien sposób przekazujesz nam wartości życiowe i oswajasz z myślą, że każdy kiedyś odejdzie :)
    Brawo :)
    Czekam na następny :)

    A co do piosenki to mimo iż nie jestem Directionerką bardzo mi się spodobała i nie mogę przestać jej słuchać, no jest po prostu cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow tego sie nie spodziewałam!
    Ale rozdział jest świetnyi po tym co nam zdradziłaś kolejny zapewne też taki będzie.Blog jest ogólnie super.

    A co do piosenki to sie zgadzam

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka, welcome, welcome- sorki nie wiem co piszę, bo słucham właśnie Little Things i brat mi wrzeszczy żebym ściszyła
    Co do rozdziału to jest przepiękny, szkoda, że jej babci umarła.. No i Amelie poznała Liama..:) Ty tak piszesz, że chcem więcej!!! Proszę daj nowy rozdział :) Tak świetnie piszesz, że po prostu twoje zdania aż połykam :)
    Pozdrawiam

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    http://one-1d-magic-hogwart.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie trafiłam na twojego blooga jest cudowny serio. Tylko nie podoba mi się strona. Jako sama w sobie. Trudno się czyta, bo tło odciąga uwagę od czytania. Tak nie powinno być. Sorry że tak cię od razu krytykuję ale tak już mam. A teraz przejdźmy do opowiadania. Ale się wzruszyłam jak jej babcia umarła. Łzy mi napłynęły do oczu. Baaardzo mi się rozdział podoba. Liczę że skomentujesz też mojego blooga. www.everyoung69.blogspot.com

    Oczywiście czekam na neexta!!!!
    <33 Zakochałam się w tym bloogu!!

    OdpowiedzUsuń
  9. umrę jeśli następnego rozdziału nie wstawisz w ciągu następnych 48 h. zadowolona? :D
    prosze cie... ja musze wiedzieć co bedzie dalej. chce przeczytać o reakcji Niallera! chce, chce, chce! wielkie proszeeeeeee! <3
    chce następny! ; )
    ps. wiem przepraszam. powinnam najpierw coś napisać o tym, że smutno z powodu śmierci babci Amy, ale niestety po przeczytaniu końcówki tego rozdziału mój smutek kompletnie wyparował oddając miejsce tej niecierpliwości na kolejną część! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Woow! Rozdział jest po prostu... BOOOSKI! Smutno mi z powodu babci Amy :( Ale końcówka jest po prostu.. aaa! Dawaj szybko następny, bo nie wyrobię :D
    I zapraszam na KONKURS: http://my-mysterious-love.blogspot.com/ :) xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy dodasz następny? :>
      Zapraszam na nowy rozdział: http://my-mysterious-love.blogspot.com/ :) xx

      Usuń
  11. Nie spodziewałam się, że Amy tak szybko opuści Mullingar i, co najistotniejsze, z takiego powodu. Popłakałam się, kiedy czytałam fragmenty o odejściu babci Amy. Bardzo współczuję głównej bohaterce z powodu śmierci babci. Ale tak jak powiedział Liam, ona wciąż żyje w jej sercu. :) I właśnie co do Liama - nie spodziewałam się, że pozna go w takich okolicznościach. I że w ogóle poza go tak szybko. Teraz pozostaje mi czekać na spotkanie z resztą zespołu. :)

    Ja uważam tak samo. Z każdą kolejną piosenką coraz bardziej zakochuję się w TMH. Piosenki są rewelacyjne! <3 O LT jż nie wspomnę. Ed spisał się na medal. :D

    U mnie rozdział czternasty.
    www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. W następnym rozdziale bd 1d <33 Ale się ciesze ;D
    Zaskoczyłaś mnie śmiercią jej babci :( Jest mi smutno .. Ale Liam ją pocieszył i od razu się uśmiecham jak głupia :*
    Rozdział fascynujący :) Jak zwykle strasznie mi się podoba :D Czekam na nn ;*
    U mnie nn na:http://4ever-onedirection.blogspot.com/ Zapraszam i mocno ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. PORYCZAŁAM SIĘ PO RAZ 6282(2(29192822 DZISIAJ. NAJPIERW SOML TERAZ JESZCZE CZYTAM KOLEJNY RAZ NAJZAJEFAJNIEJSZE OPOWIADANIE NA ŚWIECIE I NORMALNIE KZOFNBSHSJSHAK

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy